[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marek Adamiec
“70 000 dolarów” i “głupie 5 centów”
1.
Esej dla Kassandry
i... “szczotki cyrkularne”
Zasadniczą różnicę między Wielką Emigracją XIX wieku a współczesną emigracją po II
wojnie światowej wyznaczał kierunek przepływu pieniądza. Z kraju na emigrację – to
wiek XIX, z emigracji do kraju – współczesność. Za jaką cenę to się odbywało i jakim
kosztem zobrazuję w kilku epizodach. Z listów zaś korzystam przede wszystkim, bo nie o
motyw literacki tu idzie, lecz o kwestie życia codziennego.
A nie ma co ukrywać; jest to ciąg dalszy polskiej nędzy materialnej, będącej istotnym
elementem polskiego doświadczenia emigracyjnego
1
. Będą to epizody z dziejów polskiej
nędzy materialnej.
W liście z 9 września 1951 roku pisał Jerzy Stempowski – arcymistrz eseju polskiego –
do Jerzego Giedroycia:
“Kochany Panie Jerzy.
Piszę do Pana w rozterce i przewielebnym zmartwieniu. Od roku już widzę zbliżającą się
do mnie katastrofę finansową, którą usiłowałem odraczać, oglądając się wciąż za jakąś
skromną pracą, nie zajmującą mi zbyt wiele czasu. Niestety, kombinacja ze szczotkami
zawiodła, inne zaś nie zbiegły się w czasie. W końcu zeszłego miesiąca znalazłem się w
sytuacji krytycznej i przed kilku dniami musiałem wziąć się do pierwszej pracy
zarobkowej, jaka mi się nastręczyła. Od 9 do 1 wieczorem tłumaczę z hiszpańskiego
depesze, które potem rano piszę na kliszach. Praca jest dobrze płatna. Jeżeli wytrwam w
niej kilka miesięcy, będę mógł przez następny rok żyć znowu niezależnie. Niestety, nie
jestem do niej dobrze ani przygotowany, ani usposobiony, muszę natomiast uważać, aby
jej nie utracić, bo i to jest możliwe. Mam nadzieję, że za kilka tygodni nabiorę rutyny i
będę mógł odrabiać całe pensum wieczorem. Na razie zajęcie to nuży mnie tak, że nie
jestem zdolny do żadnego wysiłku. Nawet z napisaniem tego listu musiałem czekać do
niedzieli. W głowie tańczą mi hiszpańskie wyrazy, do których żadną miarą nie umiem
dopasować ekwiwalentów. W wolnych chwilach staram się spać, ale i to mi nie idzie”
2
.
1
 “Kombinacja ze szczotkami” znajduje swoje wyjaśnienie w innym liście Stempowskiego-
Hostowca:
“W latach 1948-1949 [...] chciałem przejąć zaniedbany zakład do wyrobu szczotek
cyrkularnych, używanych do polerowania metali. Szczotki takie, robione na miarę, są
dość drogie, i pracując 2–3 godziny dziennie, miałbym z tego większe dochody niż wielu
popularnych autorów z wykonywania swego zawodu [...]. Moje projekty rzemieślnicze nie
doszły do skutku, bo właścicielka warsztatu nie chciała mi go odstąpić i w napadzie
obłędu zniszczyła całe urządzenie”
3
.
A przypomnijmy tylko, że oprócz klasycznych Jerzy Stempowski znał wszystkie główne
języki europejskie. Cóż, znajomość greki i łaciny w Europie od dawna nie przynosi
dochodu; zaś szczotki szlifierskie – jak najbardziej. Przenieśmy się zatem – wcale drzwi
od Europy nie zamykając hałasów – na inny kontynent.
2. “Do taniej garkuchni wstąpiłem ... i Bife za 30 ctvs. zjadłem”
Pora na scenkę literacką, gdzie o literaturze naszej, ale przede wszystkim o pieniądzach
(lubo też: piniądzach) mowa:
“– Już tobie więcej jak 50 pezów (sakiewkę wyjął) dać nie mogę. Więcej nie dam, bo nie
mam. Ale jakbyś chciał do Rio de Janeiro pojechać i tamtejszego Poselstwa się czepiać
to, owszem, na podróż dam i nawet co na odczepne dołożę, bo literatów nie chcę tutaj
mieć: bo tylko doją a i obszczekują. Jedźże tedy do Rio de Janeiro, dobrze ci radzę.
Owóż Zdumienie moje, Zdziwienie moje! Znów tedy mu do nóg padłem i (sądząc, że
niedobrze mnie zrozumiał) osobę swoją ofiarowywałem. Powiada więc: – Dobrze już,
dobrze, masz tu siedemdziesiąt pezów i więcej nie dój, bom nie krowa.
Widzę więc, że on mnie piniędzmi zbywa; a już nie tylko piniędzmi, ale Drobniakami! Na
tak ciężką obrazę moją mnie krew do głowy uderza, ale nic nie mówię. Dopiroż mówię: –
widzę, że JW. Panu bardzo drobnym być muszę, bo mnie Drobniakami podobnież JW.
Pan zbywasz, a pewnie mnie między Dziesięć Tysięcy Literatów zaliczasz; a ja nie tylko
literat, ale i Gombrowicz!
2
 Zapytał: – A jaki Gombrowicz? Powiadam: – Gombrowicz, Gombrowicz. Łypnął i
powiada: – ano, jak Gombrowicz, to maszże tu 80 pezów i więcej nie przychodź, bo
Wojna i Pan Minister zajęty”
4
.
Bilans ma się następująco: 10 pezów na odczepnego, co nieco za “pisarza” i 10 pezów
za Gombrowicza przez wielkie “G”. Nie-pisarz, Nie-Gombrowicz zadowoliłby się o wiele
mniejszą zapomogą i bez sarkania z taniej garkuchni by korzystał. Ale jak się rzekło – to
scenka literacka. Scenka z dziejów polskiej nędzy materialnej.
3. Pisarz polski w Argentynie
Pora na pierwszy list rozpaczliwy:
“Proszę mi napisać, czy Redaktor nie mógłby mnie zatrudnić w Paryżu, ewentualnie
gdzieś mnie ulokować. W Banco Polaco, gdzie obecnie pracuję, moja sytuacja staje się
rozpaczliwa
. 7 godzin dziennie, które mnie kładą zupełnie pod względem literackim (od
3 lat NIC nie napisałem), a poza tym ze względów politycznych (właścicielami banku są
banki warszawskie) to mi
w najwyższym stopniu
nie dogadza. To jest zupełnie
beznadziejna wegetacja i sam nie wiem, co robić.
Poza tym nie wierzę, abym mógł coś zdziałać na dystans w palącej dla mnie sprawie
wydostania się na szersze wody. Tak jak jest obecnie, drogi Redaktorze, duszę się
powoli i niech Pan to weźmie na serio, gdyż nie mam skłonności do przesady.
Pytanie: czy mógłbym znaleźć w Paryżu pracę pozostawiającą nieco wolnego czasu na
pisanie i zapewniającą znośne minimum egzystencji. Francuski znam nieźle w mowie,
gorzej w piśmie. Władam hiszpańskim. Wyższe studia: wydział prawa (ale choć jestem
magistrem, dawno z tym nie miałem do czynienia). Myślę, że mógłbym się zaczepić w
jakiejś instytucji polskiej, której kierownictwo zrozumiałoby moją sytuację, lub – gdyby się
dało – w «Kulturze», mając na uwadze coraz szersze zamierzenia Redaktora”
5
.
Znamienne, że kwestia polityczna odgrywa tu istotną rolę, “banki warszawskie” to
przecież banki komunistyczne. Zastanawiające jest określenie “zaczepić się”;
pracodawca nie mógłby liczyć na wywiązywanie się ze swoich obowiązków nadawcy
listu, który swoją pracę traktowałby li tylko jako odskocznię dla zatrudnień literackich. Ten
list spotkał się z następującą odpowiedzią Jerzego Giedroycia, który w zespole “Kultury”
jednak nie widział miejsca dla Witolda Gombrowicza:
3
 “Drogi Panie,
Bardzo mnie zmartwił Pana list z 19 bm. Nie bardzo wiem, co Panu doradzić. W Europie
znalezienie zajęcia «intelektualnego» dla emigranta polskiego jest właściwie fizyczną
niemożliwością, chyba Sekcja Polska Radia Free Europe w Monachium. Nie mam
dobrych stosunków z Free Europe, ale jeżeliby to Pana urządzało, to mogę teren
«opukać».
Będę mógł to zrobić dopiero we wrześniu, gdyż teraz jest wszędzie martwy sezon
wakacyjny”
6
.
Dwa istotne pojęcia pojawiają się tutaj: “zajęcie intelektualne” i “emigrant polski”.
Sytuacja niewiele się zmieniła przez lat siedem. W roku 1961 pisał Gombrowicz:
“Niemożliwe co piszesz, żebym ja w moim charakterze WIELKIEGO PISARZA-
EMIGRANTA nie znalazł jakiej zapomogi. Dej spokój, chłopie! Biurokratyczne
organizacje są po to, żeby je cisnąć i cisnąć, aż pofolgują, trzeba trafić do właściwych
ludzi, wytłomaczyć, że zdarzają się wyjątki... sam lepiej ode mnie wiesz. Jeśliby dziś
pożałowano wspomożenia pisarzowi o TAKIM WPŁYWIE na inteligencję polską w duchu
indywidualistycznym, to to byłby ABSURD nie z mojego punktu widzenia, a z Twojego, z
ogólnego. Ale trzeba by wyjaśnić, gdzie należy, że mam wpływ dlatego właśnie, że
jestem APOLITYCZNY, że jestem DUCHOWY. Bój się Boga! A jeśliby się upierali,
musiałbyś zażądać REORGANIZACJI całego systemu – któż, do diabła, jeśli nie my,
Polacy, działający w terenie, ma sądzić, co jest skuteczne, a co nie jest.
A jeśli na drugi tom Dziennika nie znajdziesz forsy, to to będzie SKANDAL, bo w końcu
pytam się, kto ma prawo do funduszów – urzędasy czy SIŁY ŻYWE narodu polskiego?
Bój się Boga!”
7
.
“Dej pokój, chłopie” i “Bój się Boga”, że już wielkie litery tego listu pominę – to wołania z
otchłani losu pisarza polskiego. I to pisarza, z którym pod względem materialnym los
czasami pozwala sobie na igraszki. Bo oto jeszcze jeden list Gombrowicza, z
października 1968: “załączam notkę ze «Stampy», potwierdzoną ze Szwecji. O mały
figiel byłbym załapał 70 000 dol.!”
8
.
4
 Figiel – figlem, ale kwota wcale pokaźna; pomińmy już fakt, że o prestiżową nagrodę tu
chodziło.
To pierwsza sytuacja pisarza polskiego na emigracji. Sytuacja nieźle znana. Sytuacja
chyba typowa.
4. De profundis clamavi
Przypomnijmy bowiem rozpaczliwy list innego pisarza polskiego, a wiek cały dzieli tę
korespondencję:
“Nowy Jork 1854, maj – Ameryka.
Wiele razy miałem był pisać do Was, Szanowni Ojcowie, a mianowicie do księdza
Aleksandra i ks. Piotra, wszelako w ostatecznym ujarzmieniu znalazłem się tu, ze
zdrowiem zniszczonym więcej niż kiedykolwiek, w sposób iż musiałem ratować się na
każdy czas, nigdy znaleźć nie mogąc pory takiej, w której bym mógł do tej prostej
jasności pismo moje doprowadzić, w której nieledwie już jest podrzędną rzeczą, czy list
dojdzie albo nie dojdzie, będąc jakoby sam w sobie uczynieniem. Po wtóre stan Europy
wcale mię nie zobowiązywał i nic się ku dopełnieniu jakiegokolwiek bądź obowiązku nie
otwierało ani zdawało się poczynać.
Raz pisałem wszelako, albo raczej zakrzyknąłem z bólu wśród tych walk na każdą
chwilę, walk o życie, o żywot, o sumienie, o możność zastanowienia się, o czasu, to jest
spokoju, choćby tyle, aby nie-mętno westchnąć.
[...] Nie możecie bowiem wyobrazić sobie, do ila tu jest ciężko – nie mając od czasu do
czasu przy czym głowę oprzeć i ogrzać się, wszelako wszędzie, gdzie Starej Matki
naszej ręka rozciągnęła się, choć chwilową ulgę znaleźć można, tylko mnie nie dla
doskonałości, ale dla słabości – często już to nie wystarcza, potrzebując od czasu do
czasu rekolekcji, tu niepodobnych.
Po tym wstępie proszę Was, S[zanow]ni Ojcowie, o mediację moralną pomiędzy mną a
pozycjami (niegdyś blisko i osobiście znajomymi), pozycjami w dzisiejszym stanie rzeczy
mogącymi, jeśli nie mającymi pod pewnym względem prawie obowiązku, otworzyć mi
udziału w pracowaniu dla ogólnej sprawy. Kwalifikacje moje: 1° są, iż przed obliczem
Najwyższego orzekam, iż żadnego robienia kariery osobistej, żadnego dochodzenia
5
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl