[ Pobierz całość w formacie PDF ]
str. 1
86 Giorni di Destino…
1
La Notte Rose
- Byłaś kiedyś we Włoszech? – zapytała Rain, gdy były już na pokładzie
samolotu.
- W Europie byłam tylko jeden raz. Na festiwalu w Cannes. Pilnowaliśmy
jakiegoś producenta. Do tej pory nie wiem, czemu Charlie wziął tą sprawę –
powiedziała Sina zapinając pasy – Ale we Włoszech nie byłam.
- Nie martw się. Zawsze musi być ten pierwszy raz – powiedziała Rain z
szerokim uśmiechem.
Po kilkunastogodzinnym locie wylądowały wreszcie na lotnisku di San
Marino w Rimini.
- Mogłyśmy wcześniej zarezerwować hotel – powiedziała Sina, gdy jechały już
taksówką w stronę miasta a Rain roześmiała się. Sina spojrzała na nią
pytająco.
- Tu jest tyle hoteli, że rezerwacja nie jest konieczna – powiedziała.
Podczas jazdy Sina zorientowała się, o czym mówi Rain. Ostatecznie
zatrzymały się w hotelu Le Rose Suite. Do plaży miały jakieś 50 metrów.
Rimini zachwyciło Sinę. Nic dziwnego. W sezonie jest tam pełno różnych
atrakcji. A one trafiły akurat na rozpoczęcie sezonu letniego.
- Co to jest ta La Notte Roze? – zapytała Sina, gdy były już w hotelu.
- Rose. La Notte Rose – roześmiała się Rain.
- Nie ważne. To jakaś impreza?
- Sama zobaczysz – powiedziała Rain – Ale musisz poczekać do piątku.
- Jest w piątek? – zapytała Sina.
- Trwa cały weekend. Ale teraz jest środa, a my mamy jutro sporo do
zrobienia, jeżeli chcemy wyrobić się przed imprezą.
- Na pewno się wyrobimy – roześmiała się Sina.
1
str. 2
86 dni przeznaczenia.
Na wieczór wyszły przejść się po mieście. Sina była wniebowzięta. Weszły do
jakiegoś baru i zamówiły po drinku.
- Chyba nauczę się włoskiego – powiedziała w pewnym momencie Sina.
- Skąd ten pomysł? – zapytała Rain ze śmiechem.
- Ech. Włoszki są obłędne – powiedziała z westchnieniem spoglądając na
przechodzącą kelnerkę. Rain tylko przewróciła oczyma.
Od tamtego zdarzenia w „Breath” nic między nimi już nie zaszło. Obie nic na
ten temat nie mówiły, ale oczywiste było, że raczej nic między nimi nie
będzie. Sina niewątpliwie kochała Rain. Również Rain odwzajemniała jej
uczucie. Jednak była to innego rodzaju miłość. Nie chodziło w tym o seks ani
o orientację. Rain wiedziała, że nie stanowiłoby dla niej problemu spanie z
kobietą. Dla niej liczyło się tylko uczucie. I nic innego nie miało znaczenia.
Jednak obie dość szybko zorientowały się, że nic poważniejszego między nimi
nie zajdzie. Rain była w pewnym sensie zawiedziona. Bardzo kochała Sinę.
Ale ich związek nie miał szans. Po prostu nie było w tym tego czegoś.
Mieszkały razem i było im ze sobą dobrze. Na razie nie chciały niczego
zmieniać. Mieszkały ze sobą. Każdy uważał, że są parą. Ale jedyne, co między
nimi było, to wielka przyjaźń i miłość. Tylko tyle i aż tyle…
Sina była dla Rain najlepszym z możliwych lekarstw. Działała na nią kojąco.
Po ciągu stresujących zdarzeń, jakie miały miejsce w życiu Rain, związek z
Siną bardzo jej pomógł. Pomijając już wszystkie zajścia z czasu, gdy żył
jeszcze Paul i tą huśtawkę nastrojów, gdy nie mogła dojść ze sobą do
porozumienia. Nie potrafiła odnaleźć tej właściwej drogi. Paul, Luca, Paul,
Luca, znów Paul i wciąż wieczna wędrówka. Do momentu, gdy pozostała jej
już tylko jedna droga. Luca. Tylko on jej został. A teraz i tą ścieżkę zgubiła.
Teraz miała już tylko Sinę. Ale nawet w tym momencie wiedziała, że nie jest
na właściwej drodze. Co z tego, że ją kochała, nawet bardzo. Jednak nie było
między nimi tego czegoś, tej iskry, którą czuła, gdy był z nią Luca. Jednak
Sina była dla niej w tym momencie nieoceniona. Wyścig i wszystkie te
zajścia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach. To wszystko sprawiło, że
coś w niej umierało. Ona sama zaczęła to zauważać, jednak nie mogła nic na
to poradzić, była przerażona. Ale nie umiała tego powstrzymać. Coś w środku
niej sprawiało, że przestawała czuć. Że wszystko obojętniało. Była tym
przerażona. Ale to przerażenie było gdzieś w niej. Ukryte głęboko. I nie mogło
się wydostać, gdyby nie Sina to nie wiedziała jak by się to skończyło. Sina
każdego dni sprawiała, że coś w niej miękło, coś się kruszyło. A ona
zaczynała żyć. Nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Każdy dzień przynosił
coś dobrego. Coś, co sprawiało, że wracała. Uciekała od tego, co w niej
siedziało. Czegoś, czego nawet nie mogła zinterpretować. Nie wiedziała, że
gdzieś coś się czai. Nawet jeżeli miała czasami jakieś niejasne przeczucie że
coś, lub ktoś gdzieś tam jest, to nawet wtedy nie zrobiłaby z tym niczego. Bo
było jej to obojętne. I byłoby tak dalej gdyby nie Sina. Tylko ona sprawiała, że
Rain była jeszcze człowiekiem. W pełnym tego słowa znaczeniu. Gdyby nie
Sina, Rain znalazłaby się na pograniczu, musiałaby dokonać wyboru. Nie.
str. 3
Najpierw musiałaby się dowiedzieć prawdy. Prawdy o sobie i swym
pochodzeniu. Ale czy to nie pchnęłoby jej w złym kierunku…
- Byłaś już kiedyś na tej imprezie – Sina wyrwała ją z zamyślenie.
- Na jakiej? – zapytała.
- Note Rose.
- La Notte Rose – poprawiła ją Rain a później zamyśliła się – Tylko jeden raz –
powiedziała po chwili.
- Myślałam że bywasz tu częściej. Przecież zawsze jeździsz do dziadka w lato.
- Tak, ale ta impreza jest organizowana dopiero od 5 lat.
- Hmm a ty byłaś tu tylko jeden raz – powiedziała z uśmiechem – Jak było? –
zapytała po chwili.
- Co jak było? – Rain była rozkojarzona.
- Na imprezie. Byłaś ze swoim bratem? – nie dawała za wygraną.
- Nie – powiedziała z pochmurną miną na wspomnienie jej ostatniej wizyty w
Rimini. Wizyty, której długo nie zapomni
- Byłaś sama? – zapytała Sina a Rain miała ochotę jej przyłożyć.
- Nie byłam sama – odpowiedziała a widząc minę Siny, westchnęła – Zabrał
mnie tu Luca.
- Twój mąż? – zapytała z uśmiechem.
- Mój były mąż – powiedziała z przekąsem a Sina zachichotała - Co cie tak
cieszy? – zdenerwowała się Rian.
- Albo bardzo go nienawidzisz, albo bardzo go kochasz – powiedziała i
podniosła się z krzesła zanim Rain zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Pociągnęła ją za sobą.
- Idziemy na plażę. Mam ochotę popływać. A ty się zamknij. I zachowaj Luca
dla siebie – powiedział i puściła jej oczko.
Dzień pierwszy
Rain nie zdawała sobie sprawy, że sprawa będzie taka prosta. Obawiała się,
że zejdzie im się dłużej. Jednak okazało się, że sprawcą kradzieży nie był syn
przyjaciela Charliego, a jeden z jego pracowników, który miał dostęp do
wszystkiego. Domyśliły się już pierwszego dnia. Drugiego miały już niezbite
dowody. Facet mieszkał około 10 mil od Rimini. Do miasta wróciły późnym
wieczorem. La Notte Rose. Gdy wjechały do miasta powitał ich róż. Wszystko
w tym kolorze.
- Rose. Myślałam że to jakiś impreza róż, albo coś takiego – powiedziała Sina
zapatrzona w stronę plaży na której teraz widać było sztuczne ognie.
Niesamowite fajerwerki. Przypominające kształtem prawdziwe róże.
- Cholera, nawet nie sądziłam, że tu mogą być takie świetne imprezy.
- Może się przeprowadzisz do Europy – powiedziała ze śmiechem Rain.
- Muszę to przemyśleć. Co robimy? – zapytała i spojrzała na Rain
wyczekująco.
- Chyba raczej nie wrócimy do hotelu – powiedziała Rain. Nie była
zachwycone wizją imprezy, która przypominała jej Luca. Gdyż to on ją tu
zabrał któregoś lata.
str. 4
Poszły w stronę głównej ulicy. Atmosfera była fantastyczna. Porównywalna
wręcz do tej w Tijuanie. Gdy wraz z Luca podróżowała po Stanach. Znów ten
Luca.
Weszły do jakiegoś klubu. Przez godzinę bawiły się świetnie. Głośna muzyka,
drinki i niesamowici ludzie. Wiele emocji. Tego było jej trzeba żeby przestać
myśleć o przeszłości. Po jakimś czasie wraz z kilkoma poznanymi osobami
wyszli z klubu i skierowali się w stronę jakiegoś placu. Cała ta atmosfera.
Wszędzie pełno różu. Budynki i drzewa poowijane różowym materiałem.
Wszędzie kokardy i setki, tysiące różowych balonów. Rain była coraz bardziej
zadowolona, rozluźniona. Sina również była w euforycznym nastroju. Padł
pomysł żeby iść na plażę popływać, ale przechodząc przez jakiś plac, ktoś
zaproponował żeby iść obok fontanny. Z daleka Rain zobaczyła, że jest tam
kilka osób. Woda w fontannie przyciągała. Różowa, tak jaki i ta cholerna noc.
Rain się roześmiała. Kilka ostatnich mojito dało jej się wyraźnie we znaki.
Podeszły do fontanny. Widziała jak Sina rozmawia z nowymi znajomymi. Ich
dialog był prześmieszny. Jednak jakoś się dogadywały. Rain zapatrzyła się w
sztuczne ognie. W pewnym momencie zobaczyła jak Sina przygląda się
dziewczynom po drugiej stronie fontanny.
- Hmm – zamruczała.
- Całkiem niezłe – powiedziała Rain i szturchnęła Sinę – Nie śliń się tak.
- Są z facetem – powiedziała po chwili Sina a Rain roześmiała się na głos.
- Nic straconego – powiedziała odwracając się w tamtą stronę – Dasz radę – a
później zamarła.
- Co się stało? – zapytała Sina patrząc na przyjaciółkę.
- Wracajmy – powiedziała, ale było już za późno. Zobaczył ją.
- Kto to jest? – zapytała zaniepokojona Sina
- Luca – powiedziała ze złością Rain, wpatrując się w chłopaka, do którego
przyklejone były dwie dziewczyny.
Nie miał pojęcia, po co tu przyjechał. Jego życie w ostatnim czasie było
jednym wielkim pasmem nieprzewidywalnych zdarzeń. Nie chciał już niczego,
na niczym mu nie zależało. Chciał do niej jechać, a jednocześnie była to
jedyna rzecz, której nie mógł zrobić. Od momentu, gdy Ann powiedziała mu,
że Rain zadurzyła się w mordercy Paula, wszystko się skomplikowało. Czy
teraz mógł w to wątpić? W to, że jest jego przeznaczeniem? Ta sytuacja była
chora. Zawsze był ktoś inny w jej życiu. Ale teraz było zupełnie inaczej.
Powoli tracił nadzieję. Było mu obojętne, co się z nim dzieje. W Rimini
również znalazł się przypadkiem. Na początku był tak pijany, że nie
zorientował się, że przystawia się do niego facet. Gdyby nie jego nowe
przyjaciółki, których imion nawet nie znał, prawdopodobnie wylądowałby z
tym gościem w łóżku. Zupełnie nieświadomy. Ale wszystko było już takie
obojętne, bezsensowne. Nie było jej, nic się nie liczyło. Przy fontannie miał
cudowną iluzję. Widziała ją. A wokoło różowe chmury. Było tak pięknie. Nie
chciał się budzić. Poczuł czyjeś usta. Odruchowo zaczął całować jakąś
stojącą obok blondynkę. Nadal patrzył przed siebie. Nadal ją widział. Te jej
cholerne zielone oczy. Wśród tej różowej wody. La Notte Rose, Rimini, Rain.
Czy to jest prawdzie? Odepchnął dziewczynę.
- Rain? – szepnął.
str. 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl