[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Day LeclaireNie ma tegozłego...Tytuł oryginału: The Royal Weeding NigROZDZIAŁ PIERWSZYKsięstwo Avernos, Verdonia Tak się wszystko zaczęło...- Nie. Nie ma mowy. Wżadensposób. Nie zrobisz tego, Miri.Cokolwiek powiesz czy zrobisz, nie pozwolę ci się w to mieszać.Zrzuciła płaszcz, odsłaniając suknięślubną.Lekceważyła jegoprotesty i nie zamierzała się wycofać. Jej brat przyrodni, książę Merrick,przypominał jej złocistego lamparta. Może wynikało to z faktu,żeniespotkała nikogo, kto byłby szybszy i bardziej zwinny.- Za późno, Merrick. Już jestem zamieszana.Kiedy zobaczył jej suknię, zacisnął mocno usta i wbił w nią wzrok.- Tylko dlatego,żepodsłuchałaś prywatną rozmowę. Do diabła, Miri,jestem szefem Królewskiej Służby Bezpieczeństwa Verdonii. Gdybymprzyłapał kogokolwiek innego na tym, co ty robiłaś, wtrąciłbym go donajgłębszego i najciemniejszego lochu. Moja własna siostra!- Potrzebujesz mojej pomocy - upierała się.- Posłuchaj, kochanie, to bardzo poważna sprawa. Porwaniekobiety... to może oznaczać więzienie dla wszystkich zamieszanych w toosób.- No to wyląduję za kratkami!Rzuciła Merrickowi ciężkie spojrzenie, przywołując na pomoc całądostępną jej logikę.- Pomyśl. Zamierzasz porwać księżniczkę Alyssę kilka chwil przedjejślubem.Nie sądzisz,żepan młody raczej zauważy brak oblubienicy?Potrzebny ci ktoś, kto ją zastąpi przed ołtarzem,żebyśmiał czas uciec.SR1- Kluczowe jest tu słowo „uciec". Uciekniemy: ja, moi ludzie, nawetAlyssa, chociaż nie z własnej woli. Ty zostaniesz nałascevon Folkego.Jak myślisz, co się będzie działo, kiedy podniesie welon i zobaczy,żeniejesteś księżniczką Alyssą Sutherland, jego politycznym sprzymierzeńcem?A może zapomniałaś już,żevon Folke i Lander rywalizują o tronVerdonii?- Oczywiście,żepamiętam. Ale czy naprawdę sądzisz,żeksiążęBrandt mnie aresztuje? Wtrąci do więzienia? Jak to by wyglądało na pięćmiesięcy przed elekcją nowego króla?- Von Folke nie będzie zadowolony - odparł Merrick, a po chwilidodał: - co jest eufemizmem roku. Nie mam najmniejszych wątpliwości,żesię na kimś odegra. Nie chcę, by padło na ciebie.-Brandt mnie nie skrzywdzi. A przynajmniej... nie w sposób, którymasz na myśli.-Nie możesz być tego pewna. Może znaleźć inny sposób, bywyrównać rachunki za kradzież narzeczonej. Nie pozwolę,żebyto ciebieużył w tym celu.- Ja też na to nie pozwolę. - Stała w kopii sukniślubnejinnej kobiety,drżąc jednocześnie ze złości i z bólu złamanego serca. - Wszystkozaplanowałam. Kiedy pod koniec ceremonii nadejdzie moment unoszeniawelonu, odmówię. Poproszę, by mnie zaprowadzono do mojego, czyliAlyssy, pokoju. A kiedy tylko zostanę sama, przebiorę się w którąkolwiekz jej rzeczy i wyjdę.- Tak po prostu? Uważasz,żenikt cię nie zatrzyma? Nie możesz byćaż tak naiwna.SR2- A czemuż ktokolwiek miałby mnie zatrzymywać? W końcu będętylko gościem na weselu, a nie panną młodą. Przestań się już kłócić,Merrick. Jeśli nie podoba ci się mój pomysł, to go popraw.- Nie ma powodu, by cokolwiek ulepszać. Po prostu nie pozwolę cina to.- Ależ pozwolisz - zagrała ostatnią kartą - bo w przeciwnym razieopowiem wielkiemu bratu, co planujesz.- Wciągnęłabyś w to Landera?- Bez wahania.- Jeśli mu cokolwiek powiesz, jeśli go w to wmieszasz, straciwszelkie szanse na tron.- To pozwól mi pomóc. Jeśli twój plan się powiedzie, Landerzasiądzie na tronie. Czyż nie do tego dążysz?- Nie dlatego to robię - zaprzeczył natychmiast. - Zależy mi jedyniena uczciwej elekcji. A nie ma na to szans, jeśli von Folke poślubiksiężniczkę Alyssę.- Dobrze. Oboje robimy to dla dobra Verdonii. Chcę,żebytwój plansię powiódł i tylko dzięki mnie jest to możliwe. No to doszliśmy doporozumienia? Zamieniamy panny młode czy będziesz jeszcze tracił czasna kłótnie?Przez dobre pół minuty była przekonana,żeprzegrała.Potem znienacka skinął głową. Miri odwróciła się w stronę drzwi,ale ją powstrzymał, zanim je otworzyła.- Nie tak szybko. - Pociągnął ją w głąb pokoju wynajętego domku,dokładnie sprawdzając jej wygląd. - Coś ty zrobiła z włosami?SR3- Twój człowiek powiedział,żeAlyssa jest blondynką. Doszłam downiosku,żemoje przebranie będzie skuteczniejsze, jeśli rozjaśnię włosy.- Czy zdołasz wrócić do dawnego koloru... potem?- Tak, bez problemu. Wolisz mnie jako brunetkę?- Bezapelacyjnie.Co za ironia. Od chwili gdy jej matka poślubiła ojca Merricka, królaStefana, pragnęła wyglądać jak reszta Montgomerych, którzy byli wysocy,mocno zbudowani i przystojni, o blond włosach i brązowozłotych oczach.Jej kruczoczarne loki i jasnozielone tęczówki, tak samo jak fakt,żebyłaksiężniczką przez adopcję i nadanie tytułu, a nie z urodzenia, zawszepowodowały,żeczuła się jak ktoś obcy. Wyłącznie przy Brandcie miałapoczucie,że...- To może zadziałać - przyznał Merrick niechętnie. -Ze zdjęć, którewidziałem, wnioskuję,żejesteś podobnego wzrostu i figury.- Tym się najbardziej martwiłam.- Ja nie - odparł ostrym tonem. - Kiedy będziesz się wymykać jakoMiri Montgomery, ludzie mogą się zastanawiać, dlaczego rozjaśniłaśwłosy, zwłaszcza jeśli cię przyłapią na opuszczaniu pokoju Alyssy.- Uważasz,żeto będzie podejrzane? - Potrząsnęła głową. - Pomyśląsobie,żechciałam być modna, to wszystko. A sam pobyt w pokojuAlyssy... Pomagałam oblubienicy, biedactwu. Poprosiła, by przez jakiśczas nikt jej nie przeszkadzał. Za godzinkę lub dwie dojdzie do siebie.Och, i może ktoś by przekazał wiadomość dla księcia Brandta,żemałżonka cieszy się na kolację w jego towarzystwie dziś wieczorem?- To może zadziałać.- Zadziała.SR4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl jajeczko.pev.pl
//-->Day LeclaireNie ma tegozłego...Tytuł oryginału: The Royal Weeding NigROZDZIAŁ PIERWSZYKsięstwo Avernos, Verdonia Tak się wszystko zaczęło...- Nie. Nie ma mowy. Wżadensposób. Nie zrobisz tego, Miri.Cokolwiek powiesz czy zrobisz, nie pozwolę ci się w to mieszać.Zrzuciła płaszcz, odsłaniając suknięślubną.Lekceważyła jegoprotesty i nie zamierzała się wycofać. Jej brat przyrodni, książę Merrick,przypominał jej złocistego lamparta. Może wynikało to z faktu,żeniespotkała nikogo, kto byłby szybszy i bardziej zwinny.- Za późno, Merrick. Już jestem zamieszana.Kiedy zobaczył jej suknię, zacisnął mocno usta i wbił w nią wzrok.- Tylko dlatego,żepodsłuchałaś prywatną rozmowę. Do diabła, Miri,jestem szefem Królewskiej Służby Bezpieczeństwa Verdonii. Gdybymprzyłapał kogokolwiek innego na tym, co ty robiłaś, wtrąciłbym go donajgłębszego i najciemniejszego lochu. Moja własna siostra!- Potrzebujesz mojej pomocy - upierała się.- Posłuchaj, kochanie, to bardzo poważna sprawa. Porwaniekobiety... to może oznaczać więzienie dla wszystkich zamieszanych w toosób.- No to wyląduję za kratkami!Rzuciła Merrickowi ciężkie spojrzenie, przywołując na pomoc całądostępną jej logikę.- Pomyśl. Zamierzasz porwać księżniczkę Alyssę kilka chwil przedjejślubem.Nie sądzisz,żepan młody raczej zauważy brak oblubienicy?Potrzebny ci ktoś, kto ją zastąpi przed ołtarzem,żebyśmiał czas uciec.SR1- Kluczowe jest tu słowo „uciec". Uciekniemy: ja, moi ludzie, nawetAlyssa, chociaż nie z własnej woli. Ty zostaniesz nałascevon Folkego.Jak myślisz, co się będzie działo, kiedy podniesie welon i zobaczy,żeniejesteś księżniczką Alyssą Sutherland, jego politycznym sprzymierzeńcem?A może zapomniałaś już,żevon Folke i Lander rywalizują o tronVerdonii?- Oczywiście,żepamiętam. Ale czy naprawdę sądzisz,żeksiążęBrandt mnie aresztuje? Wtrąci do więzienia? Jak to by wyglądało na pięćmiesięcy przed elekcją nowego króla?- Von Folke nie będzie zadowolony - odparł Merrick, a po chwilidodał: - co jest eufemizmem roku. Nie mam najmniejszych wątpliwości,żesię na kimś odegra. Nie chcę, by padło na ciebie.-Brandt mnie nie skrzywdzi. A przynajmniej... nie w sposób, którymasz na myśli.-Nie możesz być tego pewna. Może znaleźć inny sposób, bywyrównać rachunki za kradzież narzeczonej. Nie pozwolę,żebyto ciebieużył w tym celu.- Ja też na to nie pozwolę. - Stała w kopii sukniślubnejinnej kobiety,drżąc jednocześnie ze złości i z bólu złamanego serca. - Wszystkozaplanowałam. Kiedy pod koniec ceremonii nadejdzie moment unoszeniawelonu, odmówię. Poproszę, by mnie zaprowadzono do mojego, czyliAlyssy, pokoju. A kiedy tylko zostanę sama, przebiorę się w którąkolwiekz jej rzeczy i wyjdę.- Tak po prostu? Uważasz,żenikt cię nie zatrzyma? Nie możesz byćaż tak naiwna.SR2- A czemuż ktokolwiek miałby mnie zatrzymywać? W końcu będętylko gościem na weselu, a nie panną młodą. Przestań się już kłócić,Merrick. Jeśli nie podoba ci się mój pomysł, to go popraw.- Nie ma powodu, by cokolwiek ulepszać. Po prostu nie pozwolę cina to.- Ależ pozwolisz - zagrała ostatnią kartą - bo w przeciwnym razieopowiem wielkiemu bratu, co planujesz.- Wciągnęłabyś w to Landera?- Bez wahania.- Jeśli mu cokolwiek powiesz, jeśli go w to wmieszasz, straciwszelkie szanse na tron.- To pozwól mi pomóc. Jeśli twój plan się powiedzie, Landerzasiądzie na tronie. Czyż nie do tego dążysz?- Nie dlatego to robię - zaprzeczył natychmiast. - Zależy mi jedyniena uczciwej elekcji. A nie ma na to szans, jeśli von Folke poślubiksiężniczkę Alyssę.- Dobrze. Oboje robimy to dla dobra Verdonii. Chcę,żebytwój plansię powiódł i tylko dzięki mnie jest to możliwe. No to doszliśmy doporozumienia? Zamieniamy panny młode czy będziesz jeszcze tracił czasna kłótnie?Przez dobre pół minuty była przekonana,żeprzegrała.Potem znienacka skinął głową. Miri odwróciła się w stronę drzwi,ale ją powstrzymał, zanim je otworzyła.- Nie tak szybko. - Pociągnął ją w głąb pokoju wynajętego domku,dokładnie sprawdzając jej wygląd. - Coś ty zrobiła z włosami?SR3- Twój człowiek powiedział,żeAlyssa jest blondynką. Doszłam downiosku,żemoje przebranie będzie skuteczniejsze, jeśli rozjaśnię włosy.- Czy zdołasz wrócić do dawnego koloru... potem?- Tak, bez problemu. Wolisz mnie jako brunetkę?- Bezapelacyjnie.Co za ironia. Od chwili gdy jej matka poślubiła ojca Merricka, królaStefana, pragnęła wyglądać jak reszta Montgomerych, którzy byli wysocy,mocno zbudowani i przystojni, o blond włosach i brązowozłotych oczach.Jej kruczoczarne loki i jasnozielone tęczówki, tak samo jak fakt,żebyłaksiężniczką przez adopcję i nadanie tytułu, a nie z urodzenia, zawszepowodowały,żeczuła się jak ktoś obcy. Wyłącznie przy Brandcie miałapoczucie,że...- To może zadziałać - przyznał Merrick niechętnie. -Ze zdjęć, którewidziałem, wnioskuję,żejesteś podobnego wzrostu i figury.- Tym się najbardziej martwiłam.- Ja nie - odparł ostrym tonem. - Kiedy będziesz się wymykać jakoMiri Montgomery, ludzie mogą się zastanawiać, dlaczego rozjaśniłaśwłosy, zwłaszcza jeśli cię przyłapią na opuszczaniu pokoju Alyssy.- Uważasz,żeto będzie podejrzane? - Potrząsnęła głową. - Pomyśląsobie,żechciałam być modna, to wszystko. A sam pobyt w pokojuAlyssy... Pomagałam oblubienicy, biedactwu. Poprosiła, by przez jakiśczas nikt jej nie przeszkadzał. Za godzinkę lub dwie dojdzie do siebie.Och, i może ktoś by przekazał wiadomość dla księcia Brandta,żemałżonka cieszy się na kolację w jego towarzystwie dziś wieczorem?- To może zadziałać.- Zadziała.SR4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]