- Nie! Wiedziałem o tym tylko ja i Dennis. A teraz jeszcze ty.
- Jednakże Ben miał dostęp do informacji. A Dennis
sprawozdanie z sekcji AnneMarie znajduje się u ciebie. Jeśli wiec
przedstawił nawet alibi w związku z pierwszym morderstwem, Dennis nvj
podejrzewać, że zaznajomił się on z dokumentacją i postarał się, j
podejrzewano, iż Betty została zamordowana przez zabójcę AnneMarie
— Ben nie mógł zabić z premedytacją! Cale to rozumowanie j.
z gruntu fałszywe!
- Nikt więcej nie wiedział, jakie obrażenia poniosła AnneMarie.
— Wiedział zabójca, którym nie jest Ben.
— A co z rybakami, którzy znaleźli ciało AnneMarie?
- Alonzo Rubino i Saul Saentz. Są bardzo starzy. I nie znali szczegóły
— A więc pozostaje tylko Ben.
— Jadłeś z nim dzisiaj kolację, synu. Czy tak zachowuje się krwaw\
ludożerca? Chcesz mi wmówić, że odwiózł Claire do domu, wsadził ją ^
łóżka i wyszedł, żeby popełnić zbrodnię?
— Był w parku. Jak to wytłumaczysz?
— Dennis jeszcze go nie przesłuchiwał. Zrobi to dopiero w obecności
adwokata.
— Czy Ben może udzielić wyjaśnień?
Moreland milczał przez dłuższą chwilę.
— Ze słów Dennisa wynika, że Ben nie jest w najlepszym stanie.
— Kiedy przyjedzie adwokat?
- Dennis zadepeszował do Saipan, prosząc o przysłanie obroiicj
z urzędu.
— Na wyspie nie ma prawników?
— Nie. I do dziś nie byli potrzebni.
— Za ile dni może tu być?
- Następna łódź ma zawinąć za pięć dni. Jeżeli baza zezwoli na
lądowanie samolotu, może być wcześniej.
- Niby dlaczego baza miałaby się raptem zgodzić na współpracę?
— Bo to jest im na rękę. Następny gwóźdź do trumny Aruk. — Zacisn*
pięść i spojrzał na nią, jakby należała do kogoś innego. Rozwarł powoli palce
Bandaż na przedramieniu był brudny.
— Dlaczego marynarka wypowiedziała wyspie wojnę?
- Marynarka podlega rządowi, a rząd chce się pozbyć odpowiedzialne^
za wyspę. Aresztowanie Bena jest jeszcze jednym pretekstem, by op<*J
dzikusów o morderczych instynktach. Ni mniej, ni więcej tylko ludożerc
I jeżeli łotr, który zabił AnneMarie, był marynarzem, teraz jest p° podejrzeniem. Tak więc skazanie Bena leży w interesie Ewinga.
— Wydawało mi się, że według ciebie zabójca opuścił wyspę-
- Możliwe, że wyjechał i wrócił. Marynarze stale latają tam i
wrotem. Przejrzenie rejestru lotów byłoby bardzo przydatne, ale nie s;
do niego dotrzeć. Dzieli nas nie tylko barykada, Alex.
166
A *'ec twierdzisz, że Dennis w tym czasie nie odkrył podobnego
Tak. Słyszałem jednak, że w Bangkoku jest restauracja, w której się ludzkie mięso. Być może tylko za takie uchodzi, ale bez wątpienia się rzeczy, o których nigdy nie słyszeliśmy. — Potarł łysinę. — Aruk „stanie opuszczony, ale ja nigdy nie opuszczę Bena. ^ Czy upadek Aruk jest także w interesie senatora Hoffmana? —
stłytałem.
^. To bardzo prawdopodobne. Jeśli go pozbawisz dyplomatycznej ogłady, u-dziesz miał zwykłego budowniczego supermarketów.
^ W konszachtach z kimś w rodzaju Stasher — Laymana, pracodawcy Creedmana?
— Mnie także przyszło to do głowy.
__ Creedmanowi zależy na forsie?
— Otóż to.
__ W czasie kolacji Creedman i Hoffman zachowywali się tak, jakby się nie znali, ale podczas dyskusji o kolonializmie, Creedman bronił punktu widzenia Hoffmana.
— Głupiec. — Moreland wyglądał tak, jakby miał zamiar splunąć. — I ta
jego książka! Nikt jej nigdy nie widział i nie można się o niej niczego
dowiedzieć. I po cóż by go Hoffman zapraszał na tę beznadziejną kolację?
On niczego nie robi bez powodu.
- Czy znalazłeś jakiś związek między Hoffmanem a Stasher — Lay-manem?
— Jeszcze nie, ale nie możemy się rozdrabniać. Musimy się skupić na
pomocy Benowi.
— Czego szukał Creedman, gdy został przyłapany przez Bena?
— Nie mam pojęcia. Tam nie ma nic do ukrycia.
— A teczka AnneMarie Yaldos? To Creedman powiedział mi o morder
stwie. I o tym, że znasz szczegóły, bo robiłeś sekcję. W jego głosie brzmiał
żal. Może zwęszył ciekawą historię?
— Nie. Creedman węszył przed morderstwem AnneMarie. A teraz
Pozwól, że...
— Jeszcze coś. Po powrocie z rozmowy z Hoffmanem sprawiałeś
Wrazenie przygnębionego. Czemu?
— Odmówił pomocy dla Aruk.
— Czy to był jedyny powód?
— A czy to nie wystarcza?
, —- Po prostu się zastanawiam, czy nie ma między wami jakichś osobistych ^stii spornych.
Wyprostował się w fotelu. Wstał i uśmiechnął się. ;-; O, tak. Bardzo się nie lubimy. Jednak to stara historia i nie chcę się •J grzebać. Postąpiłem głupio z Dennisem ale może tobie pozwoli ^zmawiać z Benem. Zadzwoń jutro na policję i poproś go o to. Jeżeli się
167
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]