[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-        Po czwartej — odparła Pam, odwijając rękaw kimona.

-        A ja nadal nie rozumiem, dlaczego mamy być tutaj

powiedziała Jo,

it

—              Dla naszego bezpieczeństwa — wyjaśnił Moreland. —

teoretycznie.

—      Kto nas pilnuje?

—      Nikt.

—      Jednakże Ben jest utożsamiany z tym miejscem — powiedziałem

Ludzie mogą zacząć szemrać. Moreland nie odpowiedział.

-      Siedząc razem, stajemy się łatwym celem — stwierdziła Jo, marszcząc
brwi. — Nie ma tu żadnych zabezpieczeń. Każdy może wejść do środka.

-      Dotychczas nigdy nie potrzebowałem żadnych zabezpieczeń, dób*

Picker.

-              Masz jakąś broń? — zapytałem.

—    Nie! Jeżeli tak się troszczycie o własne bezpieczeństwo, sugerowałbym.

—    Ja niczego się nie boje — przerwała mu Jo. — To jedyna korzyć
z utraty Ly. Kiedy już stanie się najgorsze, można przetrzymać wszystko.

Wstała i skierowała się do salonu. Jej masywne biodra kołysały się jak

szalki wagi.

—              Ona ma broń — odezwała się Robin. — Mały pistolet. Widziałam go

w wysuniętej szufladzie jej nocnej szafki.

—  Nienawidzę broni palnej — powiedział z trudem Moreland.

—  Miejmy nadzieję, że nie postrzeli kogoś przez przypadek — powie­
działa Pam. - - Czy nie chciałbyś teraz trochę odpocząć, tato? Musisi

zachować siły na jutro.

—              Nic mi nie będzie, moja droga. Dziękuję ci za twoje... starania, ale jeszcze
się nie położę. — Pochylił się, jakby chciał ją pocałować, ale tylko poklepał po
ramieniu. — Miejmy nadzieję, że za dnia wszystko okaże się łatwiejsze.

- Jest kilka spraw, które chciałbym z tobą omówić — powiedziałem.

Spojrzał na mnie.

—                        Sprawy, których nie mieliśmy okazji omówić wieczorem.

—                        Tak, oczywiście. Rano, zaraz po telefonie Dennisa...

—                        Ja także nie kładę się jeszcze spać. Możemy porozmawiać teraz-
Szarpnął kołnierzyk koszuli nocnej.

—                        Oczywiście. Może pozostawimy panie na tarasie i przeniesiemy

mego biura?

Uścisnąłem dłoń Robin. Usiadła obok Pam. Obydwie wyglądały "*

—       Coś pilnego? — zapytał Moreland, zapalając światło w
Wycinki z gazet znikneły z jego biurka. Inne dokumenty także.

—       Mieliśmy porozmawiać o A. Tutalo...

158

wykończone, ale kiedy wychodziliśmy, zaczęły rozmawiać.

^ Chyba sam widzisz, że w tej chwili nie jest to najważniejsze...

^ Są jeszcze inne sprawy.

__ Na przykład?

__ Morderstwo, Ben. I to, co się naprawdę dzieje na Aruk.

__ To długa sprawa — odparł po chwili milczenia.

_ Mamy czas.

^ proszę bardzo. — Wskazał mi kanapę. Usiadłem na niej spodziewając

ie zajmie fotel naprzeciw, ale Moreland obszedł biurko, pochylił się

bólu, otworzył szufladę i zaczął czegoś szukać. Nie wierzysz, że Ben to zrobił, prawda? _. Za mało go znam.

—          Odpowiedź psychologa — odparł ze słabym uśmiechem. — Doskonale,
nie mogę oczekiwać, że będziesz mnie ślepo naśladować. Zobaczysz jednak,
^ zostanie on pomszczony. Pomysł, że zarżnął Berty, nie mieści mi się
tf głowie — ale dobrze, najpierw rzeczy mniej ważne. A. Tutalo. Nie mogłeś
znaleźć* żadnego wirusa o tej nazwie, bo to nie jest nic materialnego. Tutejszy
mit. „A" oznacza „Aruk". „Tutalo z Aruk". Wymyślone plemię leśnych
stworzeń. Bardzo stary mit. Już od dawna nikt w to nie wierzy.

—          Nikt z wyjątkiem Cristobala.

—          Joseph miał halucynacje. To nie była wiara.

—          Przekonałeś go, że niczego nie widział?

—          To był uparty człowiek — odparł po chwili milczenia.

—          Czy miewano tu inne tego rodzaju widzenia?

—          Nie za mojej bytności.

—          Jak wyglądają te stworzenia leśne?

—          Blade, miękkie, obrzydliwe. Cienie ukrywające się w lesie. To nie jest
wymysł Aruk; wszystkie kultury tworzyły dziwaczne, lubieżne stwory, żeby
wyrazić w ten sposób swoje zakazane pragnienia — instynkt zwierzęcy.
Minotaury, centaury i satyry w starożytnej Grecji. Japończycy mają człeko-
podobne stwory o głowach w kształcie spodka, zwane kappa, które czyhają
w strumieniach leśnych, porywają dzieci i wysysają ich trzewia poprzez
°dbyt. W obrzędach czarownic stosuje się maski zwierząt, aby ukryć twarze
uczestników.  A diabeł jest często przedstawiany jako bestia o koźlich
"'Pytkach i ogonie w kształcie węża. Demony leśne, wampiry, wilkołaki,
W>' — to stale to samo.

—          A co z kobietą-kotem?

~~ Nie, nie. To było coś całkiem innego.

—              Reakcja na znęcanie się.
~~ Na okrucieństwo.

~- Ludzie-robaki...

~~ Na Aruk nie było ssaków. Ludzie posługują się tym, co mają pod

^ Tutalo nawiązuje do starego słowa o niepewnym pochodzeniu: tootali,

y i czerw żyjący w drewnie. Z tego, co się dowiedziałem, wynika, że są to

^> człekopodobne istoty o mackowatych kończynach i rozlazłym, ale

159

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl