Pierwszą promienie wrześniowego słońca igrały w włosach śpiącej dziewczyny. Nie, nie można powiedzieć o niej już dziewczyna, gdyż to prawie dorosła kobieta, tak Hermiona zmieniła się przez te wakacje.
Na schodach było słychać kroki, a po chwili pukanie do drzwi.
- Kochanie czas wstawać, chyba nie chcesz spóźnić się na pociąg - brązowowłosa otworzyła oczy.
- Już wstaje mamo, za chwile zejdę na dół.
Wygramoliła się z łóżka i podeszła do szafy, stanęła przed lustrem i zaczęła się sobie przyglądać. Tak z pewnością się zmieniła, te dwa miesiące wakacji, można nazwać czasem wielkiej metamorfozy. Szopa, którą przedtem miała zmieniła się w delikatne kasztanowe loki opadające na ramiona. Dziecięca figura nabierała kobiecych kształtów: biodra się zaokrągliły, piersi uwydatniły, wcięcie w tali powiększyło, ale największe wrażenie robiły oczy. Duże kasztanowo – migdałowe, tętniące radością życia.
Hermiona zmieniła też sposób ubierania oraz zaczęła delikatnie się malować. Otrząsając się zamyślenia, zaczęła się ubierać. Delikatnie umalowała oczy, przejechała usta bezbarwnym błyszczykiem i zeszła na dół do kuchni.
Zabrała się za jedzenie tostów:
- Tato chciałabym byś odwiózł mnie wcześniej, bo umówiłam się z Harrym Ronem i Ginny o 10.30 na peronie.
- Dobrze kochanie, nie musisz się spieszyć, zjedz spokojnie, zabierz swoje rzeczy i pojedziemy.
- Ok, to ja pójdę się do końca spakować i zamknąć Krzywołapa w koszyku – powiedziała to kończąc jeść Tosta.
Dokładnie 20 minut później zeszła spakowana na dół, pożegnała się z mamą i wsiadła do samochodu.
Po dłuższej chwili jazdy wysiadła na stacji King’s Cross, pożegnała się z ojcem i ruszyła na bramkę miedzy peronem 9 i 10. Zamknęła oczy i po chwili była na peronie 9 ž w swoim prawdziwym świecie, świecie czarodziejów.
Zaczęła się rozglądać, próbując odnaleźć w tłumie swoich przyjaciół, nagle zauważyła dziewczynę o długich płomienno rudych włosach.
- Ginny!
- Hermi!
Dziewczyny rzuciły się sobie w ramiona. Nagle koło dziewczyn wyrosły jak spod ziemi dwie osoby.
- Harry! Ron! – uścisnęła i ucałowała obydwóch chłopców.
- Hermi, ale się zmieniłaś, oczywiście na lepsze.
Dziewczyna spłonęła rumieńcem.
- Dobra nie gadajcie głupot, tylko chodźcie znaleźć jakiś wolny przedział.
- Miona to nie są głu…
- Ron mówiłam już byśmy szli zająć przedział – dziewczyna mu przerwała ruszając w stronę pociągu.
Gdy pociąg ruszył Hermiona i Ron udali się na spotkanie prefektów. Gdy wrócili podróż mijała spokojnie do czasu, gdy drzwi przedziału się otworzyły i stanął w nich nie, kto inny jak…
‑ Malfoy! Czego tutaj chcesz? – Krzyknął Harry
- O bliznowaty, wiewiór z siostrą i szlama – mówiąc to zaczął przyglądać się dziewczynie.
- Malfoy, nie gap się i wypad z tego przedziału, nikt tu Cię nie zapraszał – Hermiona podeszła do blondyna i zaczęła wypychać go z przedziału. Gdy odwróciła się by wrócić na miejsce blondyn złapał ją za rękę i wyciągnął z przedziału. Przyciągnął ją blisko siebie, nie zważając na obecność swoich goryli. Trzymał ją blisko siebie, tak, że czuła jego intensywne perfumy. Dziewczyna szarpała się, ale to nie dawało rezultatu ślizgom był wyższy i silniejszy od niej. Ron rzucił się do drzwi, ale Crabbe i Goyle trzymali je zamknięte. Draco schylił się tak jakby chciał ją pocałować, dziewczyna zaczęła się wyrywać jeszcze bardziej, ale zamarła gdy ślizgom zaczął szeptać jej do ucha.
- Musze Ci powiedzieć Granger, że pomimo tego, że jesteś szlamom to ciało masz całkiem niczego sobie- powiedziawszy to pocałował ją w policzek i odszedł, kiwając na swoich goryli by się ruszyli z miejsca.
Gryfonka stała zaszokowana, po chwili weszła do przedziału i z furią zaczęła mówić
- Co ten dupek sobie wyobraża, że jemu wszystko wolno?!
- Ja go zabije – pieklił się Ron
Gdy się trochę uspokoili, zaczęli spokojnie rozmawiać i żartować. I tak było o czasu, aż dojechali do H. Kiedy tylko wysiedli od razu usłyszeli znajomy głos
- Pirszoroczni tutaj!
- Hagrid!
- O cześć, wszystko w porządku?
- Tak
- To, dobrze, spotkamy się na uczcie
- Na razie!
Wsiedli do powozu, który ruszył w stronę zamku.
2.Uczta i dziwne myśli
Kiedy usiedli przy stole w Wielkiej Sali (WS) Ron od razu zaczął marudzić.
- Mam nadzieje, że ceremonia przydziału będzie trwać krótko, bo jestem strasznie głodny.
- Ron czy Ty zawsze musisz myśleć o jedzeniu?
- Wcale nie zawsze...
Kłótnie przerwało wejście do sali profesor McGonagall, która niosła stołek i tiarę. Ceremonia przydziału trwała 30 min, gdy się skończyła na stole pojawiły się potrawy i każdy zabrał się za jedzenie. Gdy skończyli, zastawa zniknęła i powstał dyrektor.
- Witajcie! Nadszedł kolejny rok nauki, mam nadzieje, że będzie lepszy niż poprzedni. Chciałbym poinformować pierwszorocznych...
W tym momencie Hermi przestała słuchać, tego, co mówi dyrektor, gdyż poczuła na sobie czyjś wzrok. Zaczęła rozglądać się po sali: Zerkając w stronę stołów Kruponów i Puchonów, ale gdy tam nie odnalazła osoby, która się w nią wpatruje, odwróciła się w stronę Ślizgonów i natrafiła na obraz, którego się nie spodziewała. Draco Malfoy siedział z założonymi na piersi rękami i bezczelnie się gapił na nią jak niby nigdy nic. W gryfonie się zagotowało, ale nie mogła nic na to poradzić, wiec się odwróciła i starała słuchać przemówienia, Dumbledor’a
-...więc jeszcze tylko powiem dobranoc i możecie już iść.
Gryfona wstała i zaczęła prowadzić pierwszorocznych pod portret Grubej Damy. Przechodząc przez drzwi WS usłyszała za sobą głos:
- Szlamo, odsuń się, ja mam pierwszeństwo- Ślizgom odepchnął ją i przeszedł przez drzwi. Hermiona zdążyła odpowiedzieć mu tylko:
- Malfoy, Ty debilu.
****
Jakieś, dwie godziny potem:
Leżąc w łóżku rozmyślała nad całym dniem, nad wszystkim, co się zdarzyło. Pogrążona w myślach na temat swojego największego wroga, zasnęła otulona poświatą księżyca.
3. Eliksiry i liściki...
- Hermi! Hermi! Wstawaj, bo jak tak dalej pójdzie, to spóźnisz się na śniadanie.
- Za chwile mamo – odparła przewracając się na drugi bok -Po pierwsze nie jestem twoją mamą, a po drugie wstawaj Ty śpiochu,jeden! Gryfona otworzyła powoli oczy i zobaczyła nad sobą roześmianą twarz otuloną płaszczem rudych włosów.
- Która godzina?
- 7.40 za 20 minut śniadanie. - Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej?
- Próbowałam, Pav i Lav są świadkami. Budzę Cię chyba od 20 minut jak nie lepiej, a Ty za każdym razem odpowiadałaś „ Mamo jeszcze chwileczkę” – Ruda wybuchła śmiechem.
- No, dobrze mamusiu, tera idę się przebrać, a Ty czekaj na swoją córeczkę, która zaraz wróci
- Hermi pokazała jej język, po czym znikła w łazience. Po dłuższej chwili wyszła i ruszyły do WS. Siadły koło chłopaków i pogrążyły się w rozmowie. Po chwili podeszła do nich profesor McGonagall i wręczyła plany lekcji.
- O nie! Co za pacan układał ten plan, by dać nam 2 lekcje eliksirów na początku tygo...
- Panie Weasley! Ja układam plany lekcji i ma pan szczęście, że Gryfindor nie ma jeszcze żadnych punktów, bo musiałabym odjąć je za Twoje zachowanie – opowiedziała McGonagall, która jeszcze nie odeszła od stołu Gryfonów, czego Ron nie zauważył.
- Przepraszam pani profesor. Po śniadaniu poszli o dormitoriów po swoje torby i udali się na pierwszą w tym roku lekcje eliksirów. Schodząc już po schodach słyszeli rozmowy Ślizgonów. Co nie poprawiło im humoru. Podeszli pod klasę i w tej samej chwili drzwi się otworzyły, a stanął w nich nie, kto inny jak Snape. Uczniowie weszli po cichu do klasy i zajęli swoje miejsca, gdy Nietoperz zaczął swój wykład. Hermiona wyciągnęła składniki do sporządzenia eliksiru, gdy usłyszała szelest kartki, zerknęła na ławkę i zobaczyła liścik zaadresowany do niej, otworzyła go powoli tak by nauczyciel tego nie zauważył.
„W tej spódnicy wyglądasz niczego sobie moje szlamowate kochanie, ale ja bym doradził ją trochę skróci, a najlepiej o jakieś 5 cm. D.M”
( Była w mini – przyp. autorki) Hermi przeczytała liścik i spiorunowała Malfoy’a wzrokiem, po czym wzięła kartkę i odpisała.
„ A co Ci do mojej spódniczki, to tylko i wyłącznie mój interes, czystokrwiste słońce”
Niestety pech chciał, że w połowie przesyłania, liścik przechwycił Snape.
- No, proszę, proszę, co my tu mamy nasza wspaniała, wszystkowiedząca panna Granger, do tego prefekt, przesyła liściki na lekcji. – 10 pkt dla Gryfindor. Do kogo ten liścik Granger? Dziewczyna milczała. - No, dobrze nie chcesz powiedzieć, to sam sprawdzę – po czym rzucił zaklęcie i patrzył gdzie poleci kartka, gdy wyładowała przed Draco profesor się zamyślił, a Ron i Harry nie wierzyli własnym oczom.
- Granger, podsunęłaś mi pomysł, jeżeli Ci się zebrało na zawieranie bliższych znajomości na lekcjach, to ja Ci to ułatwię, proszę bardzo będziecie pracować w grupach przez najbliższy semestr. Więc Granger siądzie koło Malfoy’a, Potter koło Parkinson, Weasley koło Matil,... ( Jednej z obrzydliwych koleżanek mopsa – przyp. autorki) i zaczęło się rozsadzanie. Dziewczyna nie chętnie siadła koło Malfoy’a.
- No, no słońce, jaka miła niespodzianka – przesłał jej szyderczy uśmiech. Dziewczyna go zignorowała i tak było do połowy lekcji, gdy poczuła na nodze jego rękę. Zerwała się jak oparzona i nie zwracając na nic uwagi zaczęła się wydzierać.
- Co Ty sobie wyobrażasz...!
- Nie drzyj się, robie, co mi się podoba i na co mam ochotę – kłótnia rozpętała się na dobre
- Cisza! Granger i Malfoy, macie szlaban, dzisiaj u mnie w gabinecie o 19. - Ale panie prof...
- Malfoy punktualnie o 19, a teraz siadać i wracamy do lekcji. Dalszy ciąg lekcji przebiegł w spokoju, tak samo jak zresztą inne lekcje. Gorzej było po drodze na obiad do WS, gdy trójca miała czas by pogadać. - Jak mogłaś pisać do niego liściki! - Ron to nie tak jak myślisz!
- A jak! – wrzeszczał jak opętany, przy czym jego twarz miała kolor jego włosów.
- Jak się zamkniesz i mi pozwolisz wytłumaczyć, to będziesz wiedział jak! – Po tych dobitnych słowach chłopak zamilkł gdyż, gwałtowna reakcja dziewczyny go zdziwiła.
- Ten debil napisał do mnie liścik z głupotami wiec mu odpisałam by się bujał i dał mi święty spokój.
- Na pewno?
- Tak
- I Ty nic do niego,e... no wiesz?
-Tak , jedynie, co do niego mam to, to, że jest kretynem.
- To dobrze, w takim razie chodźcie szybciej, bo jestem głodny – po tych słowach dziewczyna i Harry zaczęli się śmiać, czego rudy nie zrozumiał. - Coś się stało? Cos dziwnego powiedziałem?
- N.. ni...nie nic się nie stało, cho...chodźmy już na ten obi...obiad – odpowiedziała dusząc się ze śmiechu.
4.Szlaban
Zbliżała się godzina 18.30, gdy czwórka przyjaciół siedziała przed kominkiem w Pokoju Wspólnym (PW).
- Będę musiała iść, bo o 19 mam szlaban, a tak mi się nie chce ruszać stąd.
- Będzie dobrze Miona, zobaczysz.
- No nie wiem Ginny. Szlaban z Malfoy’em to nic dobrego. Ok. ja lecę, bo nie mogę się spóźnić. Pa!
- Pa!
Dziewczyna wyszła przez dziurę po portretem i ruszyła w stronę lochów. Dokładnie o 19 zapukała w drzwi gabinetu profesora.
- Proszę!
- Dzień dobry panie profesorze
- Siadaj Granger musimy jeszcze poczekać na pana Malfoy’a
- Dzień dobry panie profesorze. Czy pan coś o mnie mówił?
- Malfoy siadaj i cisza. Więc tak, wiecie dobrze, za co macie szlaban, a waszym zadaniem karnym będzie uporządkowanie kartotek z danymi uczniów, którzy chodzą do tej szkoły.
- Ale tego będzie dużo!
- Tak, wiem dobrze o tym. Dlatego szlaban będziecie mieli codziennie do czasu, aż tego nie skończycie. A teraz proszę iść za mną.
Gdy zaprowadził ich pod dane drzwi, weszli do pomieszczenia wypełnionego szafami z kartotekami uczniów. Na środku stały dwa stoliczki z lampkami i dwa krzesła.
- Aha zapomniałbym ma być to zrobione sposobem mugolskim, więc proszę oddać mi różyczki. Wrócę tu za 2godziny – powiedziawszy to wyszedł zostawiając ich samych. Malfoy rozsiadł się na krześle
- No Granger zabieraj się do roboty.
- Chyba coś Ci się pomyliło! Mamy to robić obydwoje.
- A co masz na myśli? – z drwiącą miną zapytał ślizgon
- Jak to co?! Segregowanie kartotek. Ty bierzesz tą połowę, ja tę – po czym odeszła zabrać się za pracę. Po prawie dwóch godzinach uporządkować kilka szuflad. Wstała i podeszła do szafy by odłożyć uporządkowane karty na odpowiednie miejsce, gdy nagle poczuła na swoim karku oddech. Odwróciła się:
- Malfoy, co Ty robisz kretynie?
- Mówiłem Ci kotku, że niezłą masz figurę. Dziewczyna zaczęła się cofać ze strachem, gdyż zobaczyła w jego oczach nie pogardę i drwinę jak zawsze, lecz pożądanie, ale na swojej drodze spotkała szafy. Malfoy uśmiechnął się z wyższością. Podszedł do niej bliżej, zagradzając tym samym jedyną drogę ucieczki. Oparł się rękami o szafę koło jej głowy. Był bardzo blisko, Hermi poczuła jego perfumy i wtedy Ślizgon ją pocałował. Dziewczynie zakręciło się w głowie, oddała pocałunek. Nagle jednak się opamiętała / Co ja robie, głupia, przecież to mój największy wróg, to Malfoy /. Odepchnęła go z całej siły, podeszła do niego i uderzyła w twarz.
- Nigdy więcej tego nie rób, zrozumiałeś??!!
- Mówiłem Ci już, zawsze robie to, co chcę.
- Ale tym razem tak nie będzie, nie jestem jak inne panny w tej szkole, które są na Twoje skinienie palcem. -Zawsze mam to, co chcę i Ty Granger też będziesz moja, jeżeli ja tylko tego będę chciał. A i jeszcze jedno. NIGDY, powtarzam NIGDY w życiu więcej mnie nie uderzysz zrozumiano? Bo inaczej pogadamy inaczej – powiedziawszy to odwrócił się w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły. - Patrząc tak na waszą pracę, to jeszcze około tygodnia będziecie mieli ten szlaban, a teraz zabierzcie swoje różczki i zmykajcie. Jutro Was tu widzę punktualnie o 19.
Usłyszawszy to ominęła Malfoy’a, zabrała różczkę i ruszyła w stronę swojego dormitorium, pogrążona w swoich myślach / Jego usta są takie miękkie,. Rany! O czym ja myślę przecież to Malfoy, ale nie zmienia to faktu, że coś w sobie ma, a oczy! Dlaczego nie widziałam wtedy w nich tej drwiny i niechęci? Może... nie to niemożliwe, to jest Malfoy, głupia uspokój się !/ Rozmyślając tak dotarła do swojego dormitorium, położyła się na łóżku i od razu zasnęła, wykończona całym dniem.
5.Ostatni dzień szlabanu
W czasie Śniadania:
- Hermiono, dlaczego Malfoy się tak na Ciebie gapi?
- Że co?!Nie, wiem i nie obchodzi mnie to.
- A właśnie, jak tam szlaban?
- Dajcie spokój, koszmar mamy układać karty uczniów - dziewczyna wolała przemilczeć fakt pocałunku.
- Współczuję
- Dobra, nieważne. Chodzcię na lekcję, bo się spóźnimy.
***
Szlaban minoł spokojnie, zresztą tak samo jak prez kolejne 5 dni. W czasie pracy wrogowie traktowali się jak powietrze. Gryfonka myslała, że tak będzie też dzisiaj, ostatniego dnia szlabanu. Jak bardzo się myliła, nie mogła wiedzieć.Gdy odkładała ostatnie karty, poczuła intensywną woń męskich perfum. Gdy tylko się odwróciła, napotkała niebiesko-stalowe oczy przystojnego Ślizgona.Dziewczyna nie zdąrzyła się odezwać, kiedy już znalazła się w ramionach chłopaka, całując się z nim zachłannie. I znowu nadeszła chwila opamiętania. Malfoy zarobił kolejnego plaszczaka w tym tygodniu.
- Mówiłem Ci, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
- A ja mówiłam, że więcej mnie nie pocałujesz!
- Sama sie o to prosiłaś!
- Ja, chyba na głowę upadłeś!
- No popatrz na siebie, ubierając się nagle w takie krótkie spódniczki, jasno dajesz to do zrozumienia.
- Ty naprawdę upałeś na głowę, przez co kompletnie sie odmóżdżyłeś!
- A tak pozatym, jak na szlame, nieźle całujesz.
- MALFOY!!!
- Panno Granger, proszę tak nie krzyczeć. Cały zamek nie ma ochoty podziwiać Twojej siły głosu, za takie zachowanie - 5 pkt dla Grifindoru - oznajmił nietoperz, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Ale panie profesorze!
- Żadne, ale jeżeli skończyliście, to w tej chwili znikajcie stąd, chyba, że mam odiąć jeszcze pare punktów.
- Nie panie profesorze
- To dobrze, w takim razie do swoich dormitoriów w tej chwili!
6.Złudne nadzieje i incydent w łazience
Prze kolejny tydzień nic złego się nie działo. Hermi wróciła do swojego normalnego trybu życia, czyli do nauki, czytania i spędzania czasu z przyjaciółmi. Właśnie zaczynał się weekend, był piątek wieczorem, kasztanowowłosa po całym dniu ciężkiej nauki postanowiła wziąść relaksującą kąpiel. Udała się do łazięki prefektów, po wypowiedzeniu hasła weszła do środka, napełniła cały mały basen wodą z pianą, rozebrała się i weszła do niego. Po przepłynięciu kilku długości, położyła się i zaczeła romyślać./O co w tym wszystkim chodzi, dlaczego Malfoy się do mnie przystawia,a raczej przystawiał, bo przez ten tydzień jednak miałam spokój wiec może tak już zostanie. Ale dlaczego tak się zachowywał czyżby mops już mu nie wystarczał.Ale dlaczego ja? Niech się przystawia do jakiejś dziewczyny z swojego fun klubu, najlepiej pustej blądynki.../Leżąc tak usłuszła otwieranie się przejścia do łazięki i zobaczyła przez parę zarys postaci.
- Zajęta, wyjdź za chwilę zwolnie to wejdziesz.
- No, no proszę bardo kogo my tu mamy - chłodny głos przecinał parę jak sztylet. Brązowowłosa zamarła w bezruchu, po usłyszeniu tych słów cała nadzieja na to, że on jednak dał jej spokój odpłyneła. -Popatrz Granger, znowu się spotykamy, cieszysz się? - blądwłosy chłopak usadowił się na skraju basenu.
- Malfoy pacanie! Wyjdz stąd, jak byś nie zauwarzył jestem naga- mówiąc to dziękowała w myślach,że ktoś kiedyś wymyslił pieniace się płyny do kompieli. - No co tak siedzisz kołku, rusz się i podaj mi ręcznik.
-Przykro mi słońce, sama będziesz musiała, go sobie wziąść , a jak nie to ja tu posiedze i poczekam, aż ta piana zniknie.
- Malfoy!- Chłopak nawet nie zareagował na nute strachu w głosie dziewczyny.Hermi zaczeła analizować sytułacje i wpadła na genialny pomysł,a dokładniej na cały plan, który zamierzała wcielić w życie. Podpłyneła jak najbliżej ręcznika, odwróciła się tyłem do Ślizgona, wstała, sięgneła po ręcznik, szybko się obwineła i wyszła z basenu.
- No Granger zaszokowałas mnie, nie myślałem, że na to się zdobędziesz.
- No widzisz kochanie, nie znasz mnie - mówiąc to zaczeła zbilżać się uwozicielskim krokiem do chłopaka. Oparła dłoń na jego klatce piersiowej. Przybliżyła usta do jego ust i w momęcie kiedy Ślizgon zamkął oczy,chcąc ją pocałować popchneła go z całej siły. Draco wpadł do wanny z której Hermi nie wypuściła wody , gdy się wynużył , ona już zawiązała szlafrok i zmierzała do wyjścia, gdy była w przejściu odwróciła sie do niego:
- Narazie, czystokrwisty misiaczku - wypowiedziawszy to, znikneła za ścianą, zostawiając Ślizgona samego.
7.Plan Miony i akcja.
Gryfindor - sypialnia dziewczyn :
Miona obmyślała swój plan , nie była pewna czy dobrze robi, ale postanowiła zaryzykować. Jej przemyslenia przerwało otworzenie drzwi w których staneła Ginny.
- Miona chodź na kolacje. Wszyscy już poszli, a do tego to dziwne ogłoszenie.
- Jakie ogłoszenie?
- Nie widziałas?O obowiązkowej obecności wszystkich na kolacji, wisi na tablicy ogłoszeń w PW od południa.
- Nie wiedziałam o tym, w takim razie juz idę.
*** WS:
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]