[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Melissa McCIone
I przyjmnij tę obrączkę...
PROLOG
- Wiesz, co to oznacza, prawda? - Promieniejąca
szczęściem panna młoda, księżna Christina Armstrong de
Thierry z San Montico nawet nie dała Kelly czasu na
odpowiedź. - To znaczy, że teraz twoja kolej wyjść za
mąż. Ot, co!
Kelly Armstrong-Waters patrzyła na przepiękny, biały bu­
kiet. Słodki zapach róż aż wiercił w nosie. Sama nie wiedziała,
jak to się stało, że znalazł się w jej rękach. Wcale nie zamie­
rzała go łapać. W pierwszej chwili chciała go po prostu upuścić
na ziemię, ale była pierwszą druhną, sama przygotowywała
ten ślub i nie wypadało tak postąpić. Nie zamierzała jednak
pozwolić, by ktokolwiek, nawet ukochana kuzynka, narzucił
jej ten głupi przesąd.
- Mówiłam ci już, nie wyjdę za mąż.
- Mów sobie, co chcesz. - Christina rozkochanym spoj­
rzeniem obrzuciła swojego przystojnego męża, księcia Richar­
da de Thierry, i uśmiechnęła się szeroko. - Jeszcze spotkasz
tego jedynego.
Kelly nie chciała psuć podniosłej atmosfery ślubu kuzynki,
powstrzymała się więc od riposty.
- Rzuć bukietem jeszcze raz. Może złapie go ktoś, kto nie
ma nic przeciwko temu... zwyczajowi.
- Nie uda ci się odmienić przeznaczenia - roześmiała się
Christina, kierując się do zatłoczonej sali balowej. Zdawała się
wręcz płynąć w powietrzu.
Kelly musiała przyznać, że nawet największy cynik pod­
dałby się panującej tu magicznej atmosferze. Niewątpliwie tej
parze sądzone było długie i szczęśliwe życie.
- W potędze miłości jest coś czarodziejskiego - westchnęła
Christina.
Co mają czary do miłości? Przypadek rodziców i wielu
klientów Kelly dowodził, że większość małżeństw już wkrótce
okazywała się pomyłką. Na ślub łatwo jest się zdecydować,
na rozwód jeszcze łatwiej. Smutne, ale prawdziwe. Kelly nie
miała zamiaru powiększyć ponurej statystyki.
- To tylko bukiet. Przecież nawet nie jestem zaręczo­
na, z nikim się nie spotykam.
- To bez znaczenia.
Christina uniosła lewą dłoń do góry, a brylant zaręczyno­
wego pierścionka rozsiał wokół kolorowe błyski. Kelly cofnęła
się o krok, lecz jedna zabłąkana iskierka zalśniła na trzymanym
przez nią bukiecie.
- Nie będziesz miała wyjścia - ciągnęła Christina. - Pew­
nego dnia w twoim życiu zjawi się książę z bajki i nim się
obejrzysz, zostaniesz jego żoną.
Takie rzeczy mogą zdarzyć się tylko w baśniach i w życiu
Christiny. Ona naprawdę była w czepku urodzona. Spotkała
wspaniałego mężczyznę i pokochała go ze wzajemnością.
A Kelly? Mogła mieć chłopaka, ale nie męża. Mowy nie
ma. Za dużo zamieszania. Za dużo kłopotów. Za dużo zmar­
twień i smutków.
- Zapamiętaj. Ja nigdy nie wyjdę za mąż.
- Nigdy nie mów nigdy - uśmiechnęła się Christina. -
Uwierz mi na słowo, nie takie rzeczy się zdarzają.
- Może innym, ale na pewno nie mnie. Za dużo w życiu
widziałam, żeby dać się ogłupić jakiemuś facetowi - oświad­
czyła Kelly z mocą i uśmiechnęła się smutno.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
31 stycznia
Świetny komplet, pomyślała Kelly, uśmiechając się do swe­
go odbicia w lustrze. Koronkowy welon, który kupiła w Lon­
dynie, idealnie pasował do paryskiego stroika z pereł, diamen­
cików i drobniutkich, porcelanowych kwiatków. Z pewnością
każda klientka - przyszła panna młoda - nie posiadałaby się
z radości, mogąc w dniu ślubu założyć na głowę takie cudo.
Ostrożnie poprawiła welon i... aż zamrugała powiekami,
nie mogąc uwierzyć w to, co widziała. Niewiarygodne. Nie
tylko wyglądała jak panna młoda, ale tak też się czuła. Pokój
wypełniła nagle atmosfera miłości, radości i przedziwnej ma­
gii. Czuła słodki zapach róż, a przecież jedyne kwiaty, jakie
się tu znajdowały, tkwiły w złapanym przez nią, zasuszonym
teraz już ślubnym bukiecie.
Jeszcze raz spojrzała w lustro. Co za głupi pomysł, żeby
mierzyć welon i stroik?
- Na poprawienie nastroju lepsze są orzeszki w czekola­
dzie - powiedziała głośno.
- Też lubię takie proste rozwiązania - rozległ się niski, cie­
pło brzmiący męski głos.
Poczuła przelatujące po plecach ciarki. Odwróciła się i zo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl