[ Pobierz całość w formacie PDF ]

"...dzikie plemię kobiet-wojowniczek w mitologii greckiej. Ich praojcem był Ares grecki bóg wojny. Ten naród zamieszkiwał wybrzeża Morza Czarnego lub Trację, bądź środkową Scytię albo też tereny wokół Amazonki w Ameryce Południowej. Legenda głosi,że usuwały sobie prawą pierś by mieć lepszą swobodę w napinaniu cięciwy łuku lub rzucaniu dzidą. Ubierały się w skóry zwierząt i świetnie posługiwały się dzidą i łukiem. Tarcze miały w kształcie półksiężyca, a hełmy ozdobione piórami dzikich ptaków. Potomstwo płci męskiej zabijały.Okulawiały bądź oślepiały, zaś dziewczynki brały na wychowanie"... zamknął książkę.Prychnął. Co za głupota. Dzikie plemię.Też coś. Taki naród nie istnieje. To tylko bajka dla małych dzieci. Ci starożytni Greccy mieli bujnął wyobraźnię. A wielu naukowców uważa, że istniały, a inni nie. I powstał spór. Jest ten naród uważany za historyczne plemię. Pokręcił głową z dezaprobatą. Odłożył książkę i wstał. Podszedł i spojrzał przed siebie. Patrzył na zbliżający się ląd. Widział dżunglę pokrytą lasami. Poczuł dreszcz podniecenia. Tak.Nareszcie jego marzenie się spełniło. Jest naukowcem iakurat teraz będzie badał dżunglę. Uśmiechnął się. Nie mógł się doczekać kiedy dopłynie do celu i zacznie obserwacje , zapisywanie swoich odkryć. Jego rodzice byli przeciwni temu wyjazdowi, ale po namowie się  zgodzili, podkreślił, że jest już dorosły.I takim oto sposobem płynie do Ameryki Południowej. Wciągnął powietrze do płuc. Tak. Czuł w kościach, że coś go spotka na tym       lądzie. Jakaś przygoda. Jednak  zapomniał o tym przeczuciu,gdy statek się zatrzymał , a pasażerowie zaczęli schodzić na ląd.Wziął swoją torbę i ruszył za nimi. Po chwili wmieszał się w tłum.

 

 

 

 

 

Napięła łuk. Jeszcze chwila. Widziała swoją ofiarę. Chwila pomyślała. Czekała, aż podjedzie bliżej. Była ukryta pośród drzew, więc zwierzę jej nie widziało. Nie mogła się poruszyć,  nie mogła stracić pożywienia i skóry w jednym. Było blisko. Teraz właśnie jeleń pochylił się i zaczął skubać trawę blisko jej kryjówki. Nie zastanawiając się się puściła strzałę,która świsnęła w powietrzu i wbiła się w ciało ofiary,która wydała z siebie okrzyk i padła martwa. Podeszła do jelenia.

 

-Przykro mi, ale muszę wyżywić plemię.- mruknęła. Wyjęła strzałę z serca. Wbiła jej końcówkę w grzbiet martwego zwierzęcia, po czym odłożyła ją na trawę i zaczęła obdzierać je ze skóry.Po kilku minutach skończyła. Popatrzyła na nie. Zobaczyła mięśnie i ważne organy. Jej ręce były pełne krwi. Ale nie przejęła się. Widziała ten widok już wiele razy. Ponownie wbiła ostrze strzały w ciało  jelenia. Porozcinała je na kawały. Wzięła mięso i zawinęła w skórę, po czym zabrała swój pakunek i ruszyła w stronę wioski.

 

 

 

 

 

Uchicha musiał teraz do wioski Konoha, gdzie miał zamieszkać i badać dżunglę. Z tego co mu powiedział Orochimaru to miał w porcie czekać na niego przewodnik. Rozglądał się wkoło, ale nikogo nie dostrzegł.

 

-Ech.Chyba muszę go znaleźć.- ruszył na poszukiwania. Nie musiał tego robić już z daleko dostrzegł samochód i blondyna o niebieskich oczach uśmiechającego się do pasażerów.Na szybie samochodu widniał napis:

 

Gdzie pan jest

 

panie Uchicha?

 

Zdziwił się. Takiego powitania się nie spodziewał. Podszedł do niego.

 

-Ty jesteś moim przewodnikiem? - zapytał się.

 

-Tak.Jeśli jesteś Sasuke Uchicha.- oświadczył.

 

-To ja.-odparł.

 

-Świetnie.Jestem Naruto Uzumaki.- przedstawił się i wyciągnął rękę.

 

-Jedźmy.-zignorował jego rękę i wsiadł. Przewodnik zapalił silnik i ruszyli. Po dwóch godzinach dotarli do wioski.- dalej musimy iść.- dodał. Szatyn ruszył za nim. Błądzili, przedzierając się przez gąszcz i lniany. W końcu niebieskooki stanął i powiedział:

 

-Zgubiliśmy się.- uśmiechnął się przepraszająco. Miał już na końcu języka ciętą ripostę, ale zrezygnował.

 

-Daj mapę.- wyjął i podał mu ją. Czarnooki rozłożył ją i zaczął czytać.- tędy.- rzekł. Znów ruszyli. Po półgodzinie zmęczeni dotarli do obozu.

 

-Nareszcie.Co tak długo? - usłyszeli. Odwrócili się. Zobaczyli długowłosego szatyna o czarnych oczach.

 

-Zboczyliśmy trochę z trasy.- odezwał się Uzumaki.

 

-Naruto.To już kolejny raz, gdy nie możesz trafić do obozu.- westchnął.

 

-To nie moja wina.- oburzył się.

 

-Zawsze tak mówisz. Współczuję Hinacie.- pokręcił głową.-idź teraz do niej. A ja zajmę się gościem.- zwrócił się do szwagra. Ten pokiwał głową i zniknął.- chodź ze mną. -poszedł za nim.- to twoja chatka.- odparł i odszedł. Usiadł.Wypakował swoje rzeczy i poszedł spać, gdyż był bardzo zmęczony.

 

 

 

 

 

Następnego ranka po zjedzeniu śniadania ruszył na poszukiwanie Amazonii płożącej rośliny z rodziny widłakowatych. Podobna jest do mchu,tylko, że z płożącym się pędem,obficie rozgałęzionymi gęsto ulistnionym. Rośnie ona na bagnach lub w pobliżu wybrzeży rzek  lub jezior. Najczęściej spotykana w pobliżu Amazonki. Bardzo rzadka. Dlatego trudno ją znaleźć, ale jemu się uda. Właśnie ją znalazł. Już chciał wyjść, gdy kogoś dostrzegł.

 

 

 

Po trudach polowania postanowiła na chwilę się odprężyć, gdyż uznała, że jej plemię trochę poczeka. Odłożyła upolowaną zwierzynę, jak i broń, kierując się w tylko sobie znanym kierunku. Pogoda była piękna, a z nieba dosłownie ”lał” się żar. Jedynym ochłodzeniem dzisiejszego dnia był cień drzewa i leciutki wiatr, który delikatnie poruszał jej długimi, różowymi włosami. Z oddali było słychać szum i między prześwitami drzew było widać piętrzącą się wodę. Przyśpieszyła kroku, chcąc jak najszybciej się tam znaleźć. Po odgarnięciu dużego liścia, jej oczom ukazał się zapierający dech w piersiach widok.  Od Wodospadu, jak i jeziora odbijały się promienie słoneczne, „malując” na niespokojnej tafli wody wszystkie kolory tęczy. Zawsze, nie ważne ile razy tu przychodziła była zachwycona pięknem tego miejsca.  Rozejrzała się w poszukiwaniu swojego stałego miejsca, a gdy tylko znalazła wystający duży kamień, podeszła do niego i usiadła, tym samym zanurzając nogi, aż do kolan. Wiatr dalej bawił się jej włosami, a wystawioną do nieba twarz ogrzewały promienie słońca. Nie wiedziała, że jest obserwowana i że każdy, nawet jej najmniejszy ruch, bacznie śledzą zszokowane, a zarazem zaciekawione oczy.

Nogi miała zanurzone w wodzie. Jak przyjemnie pomyślała. Popatrzyła na taflę wody i znieruchomiała. Dostrzegła czyjeś odbicie. Odwróciła się i zobaczyła czarne tęczówki. Wzięła dzidę i ruszyła na niego. Zrozumiał, że ta dzika kobieta odziana w skórę chce go zabić. Szybko wyjął pistolet i strzelił. Pierwszy strzał...skoczyła do wody. Rozgląda się. Jest! Widzi jak wypływa. Drugi...stała na skale, trzeci...siedziała na drzewie, czwarty... stała na wodospadzie, piąty strzał... przyparła go do drzewa dzidą. Wyjęła z buta nóż i przejechała nim mu po gardle. Bał się, ale nie okazywał tego. Nagle kobieta popatrzyła mu w oczy. Zielone tęczówki wpatrywały się w jego oczy. Różowe włosy spływały jej na ramiona. Ubranie ze skóry podkreślało jej walory. W końcu nie wytrzymała i uderzyła go w głowę. Sasuke osunął się, a ona zabrała swój dobytek i uciekła.

 

 

Gdy się obudził. Było już południe. Złapał się za głowę, bolała go mocno.

- Ma siłę.- mruknął. Wstał i ruszył do obozu. Wziął książki i zaczął szukać, ale nic nie znalazł oprócz wzmianki o tubylcach, gdzie w ich wiosce zostawili samochód, ale ona wyglądała inaczej. Nikt inny nie zamieszkiwał wyspy. Nic więcej nie znalazł. Wtedy przypomniał sobie jej ubiór i mały tatuaż w okolicach oka.

- Czyżby to...- nie dokończył. Ale to niemożliwe. Lecz postanowił sprawdzić. Co mu szkodzi. Wyjął książkę, którą czytał na statku."Legendarne plemiona". Otworzył ją i zaczął czytać. Nawet pod opisem było zdjęcie takiej kobiety. Podręcznik wypadł mu z rąk. Jednak to prawda. Spotkał amazonkę? Wszystko się zgadzało, ale miał wątpliwości. Postanowił potwierdzić u kogoś te informacji, więc poszedł do domku blondyna.

- Hej.- przywitał się Uzumaki.

- Słuchaj. Mam sprawę. Co wiesz na temat amazonek? - wypalił prosto z mostu.- nie za wiele pamiętam ze szkoły, ale prócz tatuażu i ubioru te kobiety zabijały każdego mężczyznę. Chyba, że był okres godowy.- oświadczył.

- Dzięki.- pożegnał się. Jeśli była amazonką to dlaczego jeszcze żył? Wątpił by miały teraz okres godowy, bo nie przypominał sobie by go pocałowała czy coś. Była nastawiona wrogo. Może to jakaś turystka lub rozbitka? zastanawiał się, lecz zaraz ten pomysł odrzucił. Żadna kobieta cywilizowana nie próbowałaby by go zabić. Popatrzył na czerwoną kulę chowającą się za horyzontem. Jutro postanowił  ją poszukać.

 

 

Wyruszył o tej samej porze co wczoraj. Poszedł nad wodospad, gdzie ją wczoraj spotkał, ale jej nie było. Odszedł rozczarowany. Błądził po dżungli już kilka godzin. Chyba już jej nie spotkam pomyślał i zaczął kierować do obozu. Nagle  usłyszał niedaleko ryk. Musi się pospieszyć. Nie uszedł daleko, gdy z zarośli wyskoczyły dwie pumy. Były chyba głodne. Miał kłopoty. Obserwował je.

- Dobre kotki.- zaczął się wycofywać. Ale szły na niego. Już po nim. Nagle znikąd pojawiła się wczorajsza jego znajoma. Zasyczała jak one. One też. Obserwował ze zdumieniem jak zwierzęta i dzika piękność mierzą się wzrokiem. W dodatku w dłoni trzymała dzidę. Nagle ona skoczyły na nią. Ona wysunęła dzidę, na którą skoczyły, po czym odrzuciła je. Zwierzęta uderzyły o drzewo, po czym skomląc uciekły. Odwróciła się i popatrzyła na niego. Podeszła do niego i wpiła się w jego usta. Wszystkiego się spodziewał, ale nie pocałunku. Oderwała się od niego i powiodła po nim wzrokiem.

- Kim jesteś? - przemówiła melodyjnym głosem. Otrząsnął się.

- Jestem...- zaciął się.- a niby czemu mam ci powiedzieć? - dodał.

- Bo inaczej zginiesz.- rzekła.

- Gdyby tak było to  powinien być już martwy. - oświadczył pewnym tonem. Prychnęła.

- Skąd niby to wiesz? - spytała piękność.

- Bo wczoraj miałaś okazję by mnie zabić.- rzekł.- za to mnie ogłuszyłaś i uciekłaś.- prychnęła w odpowiedzi.

- Jesteś amazonką? - padło z jego ust.

- A niby czym mam być? Zwierzęciem? - odparła z ironią. Charakterem niczym nie różniła się os współczesnej kobiety.

- Dlaczego mnie pocałowałaś? - zapytał się.

- Naukowcy są tacy sami. Wszystko chcą wiedzieć. Znalazłeś o mnie informacje w książce. To nie ma tam wyjaśnione dlaczego.- uśmiechnęła się złośliwie. Zaczynała go pomału irytować i wkurzać.

- Śledziłaś mnie. - bardziej stwierdził niż spytał.

- Co za błyskotliwość.- poprawiła kosmyk włosów.

- Mam dosyć. Wracam do obozu.- minął ją i poszedł sobie. Nie uszedł kilka kroków, gdy ona stanęła przed nim i przystawiła mu dzidę do szyi. Zabrała mu broń.

- Nigdzie nie pójdziesz.- oświadczyła zimno.

- Proszę bardzo. Zrób to. - przybliżył ostrą końcówkę do szyi. Kobieta przejechała lekko robiąc rankę, z której wypłynęła krew. Nie poruszył się. Zabrała swoją broń. - dosyć zabawy w kotka i myszkę. Czego chcesz? - spojrzał na nią.

- Chcę byś mnie nauczył czegoś o swoim świecie.- wyjaśniła mu. Sasuke spojrzał na nią. Miała poważny wyraz twarzy.

- O rany.- tyle z siebie zdołał wydusić. Właśnie stała przed nim dzika kobieta z legendarnego plemienia i proponowała mu by jej opowiedział o kraju skąd pochodzi. Przymknął powieki. To nie pomyślenia i takie nierealne. Ale była to prawda.

- I jak? - czekała na odpowiedź.

- A co ja z tego będę miał? - zamyśliła się.

- Opowiem ci o naszych zwyczajach byś mógł to zapisać i pokażę ci rośliny, które zbierasz.- zielone tęczówki wpatrywały się w niego z uwagą.

- Zgoda.- wyciągnął rękę. Dziewczyna popatrzyła na niego pytająco.- trzeba uścisnąć dłoń. O tak. - złapał jej szczupłą dłoń i ścisnął lekko.

- Dziwny zwyczaj.- mruknęła.

- A wy?- palnął.

- Aleś powiedział. My nikogo do siebie nie zapraszamy. Gdybyśmy spotkały inne plemię to nastąpiłaby walka. - odparła.

- My jak kogoś spotykamy to nie walczymy.- wytłumaczył. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale uprzedził.

- Chętnie bym ci wszystko opowiedział, ale robi się już ciemno i muszę wracać do obozu.- miał dosyć wrażeń jak na jeden dzień.

- Odprowadzę cię by znowu żadne zwierzę nie obrało cię na jedzenie.- ruszyła. Wolał tym razem skorzystać z pomocy, więc poszedł za nią. Nie upłynęło nawet pół godziny, gdy byli koło obozu.

- Dalej pójdziesz już chyba sam.- odwróciła się i zaczęła iść.

- Ej, poczekaj.- stanęła.

- O co chodzi? - spytała.

- Jak masz na imię? - patrzył na nią wyczekująco.

- Sakura.- wypowiedziała własne imię. - a ty? - dodała.

- Sasuke.- uśmiechnęła.- do jutra.- zniknęła.

- Dzięki za uratowanie życia!- krzyknął za nią. Po czym udał się do swej chatki, gdzie zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki zasnął.

 

 

Następnego dnia znowu udał się do dżungli. Poszedł nad wodospad, gdyż tu mieli się spotkać.

- Spóźniłeś się.- usłyszał głos z góry. Popatrzył na drzewo. Sakura stała na gałęzi. Teraz to wyglądała jak Tarzan tylko w wersji żeńskiej. Zeskoczyła zwinnie na dół.

- Nie wstaję jak ty o świecie.- powiedział.

- Powinieneś.- odgarnęła włosy do tyłu.- jakiej szukałeś wtedy rośliny? - spytała się.

- Amazonii płożącej.- odparł.

- Chodź.- zniknęła w gęstwinie. Ruszył za swym przewodnikiem. Z pewnością zna dżunglę lepiej niż inni badacze pomyślał.- jesteśmy.- doszedł do jego uszu melodyjny głos. Spojrzał i doznał szoku. Cała polana była pełna tego rzadkiego okazu. 

- Jestem pod wrażeniem.- powiedział.

- Trzeba wiedzieć, gdzie szukać.- musiał przyznać, że go zaskoczyła i pewnie zrobi to nieraz. Ciekawe co przyniesienie mu znajomość z Amazonką? zastanawiał się. - pożyjemy, zobaczymy.- mruknął i zaczął zbierać roślinę.

Sasuke większość czasu spędzał z Sakurą. Dziewczyna nieraz go zaskakiwała, a on opowiadał jej o swoim świecie. Słuchała go zaciekawiona, po czym zasypywała go gradem pytań. Teraz rozmawiali o okresie godowym.

- Okres godowy? - spytała się z niesmakiem.

- Tak.- odparł.

- Macie dziwne określenia.- mruknęła.

- Tak czy owak nie polega to na tym, że latamy za każdym facetem po dżungli z dzidą w ręku by go złapać i zaciągnąć do krzaków by się z nim kochać i zabijamy.- oświadczyła.- my starannie ich sobie wybieramy, potem kusimy i sami się na nas rzucają, po stosunku zostawiamy ich własnemu losowi. Gdy rodzą się chłopcy zabijamy ich, a dziewczynki wychowujemy.- oświadczyła poważnie.

- Aha.- mruknął. Nie zamierzał tego komentować, bo to mu się nie podobało. Traktowały mężczyzn jak rozpłodowe konie.- a  nigdy żadna z was nie zaznała miłości? - spytał się.

- Co to jest miłość? - spojrzała na niego zdziwiona. No tak. Czego mógł się spodziewać po Amazonkach?

- Miłość to...- zamyślił się. Człowiek cywilizowany by to zrozumiał, ale trudno przetłumaczyć to dzikiej kobiecie.- to takie przyjemne uczucie. Czujesz wtedy szczęście,  nie możesz zapomnieć o tej osobie, tęsknisz za nią. - zmarszczyła brwi.- czułaś kiedyś coś takiego? - milczenie.

- Nie.- padła odpowiedź.

- Mam nadzieję, że kiedyś tego doświadczysz.

- Może.- wzruszyła ramionami. Widać nie przejmowała się tym bardzo. - opowiedz mi coś o waszych strojach.- ręką wskazała na ubranie. Uchicha zaczął opowiadać.

 

 

Nie wiedzieli, że są obserwowani. Gdy odeszli z drzewa zeskoczyła blondynka i popędziła przez dżunglę. Nie mogła uwierzyć. Musi to wszystko powiedzieć Królowej. Po chwili była w obozie. Mijała swoje siostry. W końcu doszła do wielkiego namiotu ze skóry, stojącego pośrodku ich obozowiska.

- Królowo.- odezwała się do blondynki o brązowych oczach. Siedziała ona na tronie. Z obu stron stały kobiety, które wachlowały ją.

- O co chodzi? - zapytała się.

- Chciałabym porozmawiać w cztery oczy.- Tsunade popatrzyły na kobiety, które  wyszły z namiotu.

- Więc? - czekała.

- Widziałam Sakurę z mężczyzną.- popatrzyła na nią.

- Nic w tym dziwnego.- rzekła spokojnie.

- Ale przed...- zaczęła.

- Może chce go poznać. To będzie przecież jej pierwszy raz.- przerwała spokojnie.- poza tym nie powinnaś jej śledzić tylko poszukać jakiegoś mężczyzny sobie.- dodała.

- Sakura mi go zabrała.- powiedziała.

- Znajdź innego. Koniec rozmowy Ino.- oświadczyła. Wyszła z namiotu. Nie popuści tego płazem. Nie ma mowy pomyślała.

 

 

Sasuke podobała się różowowłosa i to bardzo. Nawet zaczynał ją pragnąć. Ta zielonooka piękność zawróciła mu kompletnie w głowie. Westchnął. Co miał zrobić? zastanawiał się.  Myśl o tym, że niedługo ona wybierze sobie jakiegoś mężczyznę na okres godowy sprawiało, że był zazdrosny i to bardzo. Popatrzył na księżyc. Chyba to nawet było dziś. Wstał od ogniska i poszedł do swej chatki. Wszedł do środka.

- Sasuke.- usłyszał za sobą. Zapalił świecę i zdziwił się widząc Amazonkę.  Jej zielone oczy  iskrzyły się  dziwnym  blaskiem. Przyciągały go.

- Co tu robisz? - zapytał się. Nie odpowiedziała tylko podeszła i pocałowała go. Popatrzył na nią.- to dziś? - pokiwała głową. Złożyła kolejny pocałunek na jego ustach. Wiedział, że służy jej tylko jako narzędzie, ale nie miał nic przeciwko temu. Oddał go.- Sakura.- szepnął. Uśmiechnęła się. Bawiła się jego włosami. Zamruczał. Całował jej usta. Były takie słodkie. Dziewczyna chętnie rozwarła usta co wykorzystał i wdarł się językiem do jego wnętrza. Badał jej policzki, zęby. Ich języki rozpoczęły dziki taniec. Zrzuciła z niego koszulę i błądziła rękami po jego torsie. Całował jej szyję. Usłyszał jej ciche westchnięcie. Zatrzymał się przy jej piersiach. Zdjęła z siebie skórę i rzuciła na podłogę. Mógł ją sobie obejrzeć całą.

- Piękne.- kciukiem trącił sutkę. Westchnęła. Zaczął ściskać jej piersi. Jęczała. Pochylił się i zaczął ssać jej sutek, przygryzając co chwila. Ona zaczęła robić kółka na jego kroczu. Jęknął. Całował jej brzuch. Doszedł do jej kobiecości. Zaczął ją pieścić językiem. Odchyliła się i jęknęła. Przycisnęła jego głowę nogami. Mruczała. Zdjęła z niego spodnie i bokserki. Teraz ściskała jego członka. Był duży i pulsujący. Pokierowała jego członka w kierunku kobiecości. Zrozumiał. Złapał ją za biodra i wsunął się w nią. Zacisnęła zęby, gdy przebił się przez jej błonę dziewiczą. Potem czuła już tylko rozkosz. Jęczała. Przyspieszył. Jego ruchy stały się mocniejsze. Objęła go. Czuł, że dochodzi. Zakończył to jednym ruchem. Biała ciecz rozlała się po ciele kobiety. Jęknęła głośno. Ale dla niej to nie był koniec. Usiadła na nim i zaczęła go ujeżdżać. Pocałowała go. Tej nocy nie dała mu długo spać.

 

 

Gdy otworzył oczy jej już nie było.  Przeciągnął się. Dzisiejsza noc była wspaniała. Wstał i ubrał się. Po czym poszedł do dżungli. Chciał się z nią zobaczyć. I wtedy usłyszał jak ktoś skacze na niego i ciemność. Gdy się obudził było już ciemno. Mocno bolała go głowa. Nie mógł się ruszyć. Zobaczył, że jest przywiązany.Ktoś go zaatakował i walnął czymś w głowie.

- W końcu się obudziłeś.- usłyszał kobiecy głos. Dostrzegł blondynkę o niebieskich oczach. Ubrana była w krótszą skórę niż Sakura. Kolejna Amazonka pomyślał. Podeszła do niego i pocałował w usta.- nie będziesz żałował.- jej dłonie mocowały się z jego paskiem. Wiedział co miała na myśli.

 

 

Sakura szła do Sasuke. Wczoraj go wykorzystała i nie wiedziała dlaczego, ale chciała to wyjaśnić.  Weszła do jego chatki, nie było go tak samo nad wodą, gdzie mógł pójść. Chodziła po dżungli i wtedy się na coś się natknęła. Pochyliła się i podniosła jego notatnik. Zobaczyła ślady i zaczęła za nimi iść.

 

 

Kobieta uwolniła z bokserek  jego przyjaciela. Właśnie miała na nim usiąść, gdy upadła na niego. Uchicha popatrzył  przed siebie.  Zobaczyła Sakurę. W ręku trzymała kamień, który rzuciła. Zrzuciła z niego blondynkę i rozwiązała go.

- Chodźmy nim się obudzi.- powiedziała omijając nieprzytomną dziewczynę. Wstał i szybko zapiął spodnie. Odprowadziła go do obozu.

- Powinieneś wyjechać.- oświadczyła.

- Dlaczego? - spytał się.

- Gdy Ino się obudzi pójdzie z tym do naszej Królowej. Ona tego nie popuści nam. Ciebie będzie chciała zamordować, że nas poróżniłeś, a mnie ukarze. Wyjedź. - pocałowała go w usta i zniknęła. Jak powiedziała tak zrobił.

 

 

6 miesięcy później...

 

Musi ją odzyskać. Płynął po ukochaną. Nie może jej stracić. Zacisnął pięść. W końcu dopłynął. Tak jak ostatnio dotarł do obozu. Poszedł tam, gdzie się pierwszy raz spotkali, czyli nad wodospad. Nie było jej tam. Gdzie ona może być? zastanawiał się. Nie wiedział, gdzie może znajdować się obóz Amazonek, gdyż ciągle podróżują. Westchnął i ruszył w drogę powrotną.

 

 

Biegła ile miała sił w nogach. Była w niebezpieczeństwie i to dużym. Popatrzyła na torbę przewieszoną przez ramię. Musiała uważać i to bardzo. I wtedy na kogoś upadła. Był nim mężczyzna. Podniosła głowę i uśmiechnęła się widząc kto to, po czym szybko wstała.

- Wstawaj.- rzuciła, patrząc nerwowo przed siebie. Po chwili zajrzała do środka torby i odetchnęła z ulgą. Ruszyli. Dobiegli do jego chatki.

- Co się dzieje?

- Moje siostry chcą mnie zabić.- zdziwił się.- zajrzyj do torby.- podała mu ją. Wziął. Jego oczy dostrzegły dziecko.W oczy rzuciły mu się czarne włoski. Niemowlę patrzyło na niego zielonymi tęczówkami z zaciekawieniem. - to nasz syn. Nie potrafiłam go zabić czy oślepić, a nawet okulawić, więc chciały to zrobić za mnie. Ale nie mogłam. To moje dziecko. Zabrałam je i uciekłam.- rzekła.

- Jedź ze mną. Zaczniemy nowe życie. Przyjechałem po ciebie.

- Zostawić ich.- szepnęła. Pokiwał głową.- dobrze. -zdecydowała. Spakowali się. Po 30 minutach byli na statku z chłopcem.

- Jak go nazwałaś?

- Inosuke.- rzekła.- Sasuke.- zawahała się.- pamiętasz co mówiłeś o miłości?

- Tak.

- Ja chyba to czuję do ciebie.- uśmiechnął się i pocałował ją. Zaczynali nowe życiem z swym synem w jego świecie.


Koniec xD

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl