[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tokio. Stolica Japonii. Właśnie nadchodzi ranek. Wszystko budzi się  do życia. Mieszkańcy tego miasta spieszą się do pracy, a młodzież i dzieci do szkoły. Normalny dzień. Ale nie dla wszystkich. Gdzieś w centrum miasta znajduje się szkoła. Budynek pomalowany jest na biało i otoczony drzewami. Skryty za bramą wjazdową, która jest zamknięta. Nic nie budzi podejrzenia. Ot, co zwykła placówka z wielu w Japonii. Ale ta szkoła nie jest zwykła. Do tej szkoły chodzą dzieci i młodzież z niezwykłymi mocami zwane alicami. Ta szkoła to Konoha Gakuen Alice.

 

**

 

Pewna różowowłosa dziewczyna budziła się ze snu w swym pokoju. Usiadła na łóżku przecierając oczy. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 7:00 rano.

Z westchnieniem opuściła nogi na podłogę zakładając kapcie i podreptała do łazienki. Po 15 minutach wyszła opatulona ręcznikiem. Podeszła do szafy i wyjęła z niego mundurek. Ubrała się. Wysuszyła włosy i zeszła na śniadanie. Weszła do jadalni, gdzie czekał na nią gotowy posiłek. Usiadła przy stole i spojrzała na talerz. Nie było tam nic ciekawego. Znajdował się na dwie kanapki.  Jedna z szynką, a druga z pomidorem. Do tego kubek herbaty. Westchnęła. Przypomniała sobie jakie jedzenie mieli uczniowie z jedną gwiazdką. O niebo lepsze, a ona? Z żalem spojrzała na talerz i zaczęła jeść. Gdy skończyła pozmywała po sobie. Po czym wzięła teczkę i ruszyła do szkoły. Ale była za wcześnie. Usiadła więc pod drzewem w cieniu i rozmyślała na swym losem. Jako jedyna nie posiadała gwiazdki. Kiedyś miała jedną, ale przez głupią Karin straciła ją. Zacisnęła  pięści z bezsilności na wspomnienie okularnicy. Przezywali ją zerem. Miała gorsze jedzenie od innych. Mieszkała na strychu, który miał podstawowe meble. Musiała po sobie zmywać i robić sobie drugie śniadanie, gdyż te co dostawała nie wyglądało zbyt dobrze. Nawet pieniądze, które dostawała to marne 5 galenów( jednostka monetarna wymyślona przeze mnie). Nie mogła niczego kupić sobie w mieście Konoha( oprócz szkoły jest także miasteczko). Musiała sobie znaleźc pracę. Ubrań miała niewele. Trwała tak już cztery lata. Musiała tu siedziec dopóki nie ukończy szkoły. Uczniom nie wolno było opuszczac szkoły poza jej teren, czyli Tokio.Ale jakoś sobi radziła. Jej rozmyślania przerwał pisk dziewczyn. Leniwe otworzyła powieki. Tak jak myślała to był on. Najpopularnieszy i najprzystojniejszy chłopak w szkole. Miał wszystko. Miał pięc gwiazdek. Jego alice był niebezpieczny i potężny. Wszyscy go lubili. Tylko ona nie zawracała sobie nim  głowy. Po co? Jest zimny i oschły. Spojrzała na zegarek. Wstała i otrzepała ubranie. Niedługo zacznie się lekcja. Pomaszerowała do szkoły.

 

*

Weszła do budynku. Kierowała się do klasy. Jej pierwszym przedmiotem była historia z Kakaskim, który był jej wychowawcą. Odsunęła drzwi i weszła do środka. Pomieszczenie było duże i przestronne. Na środku wisiała dużo tablica. Przy oknie stało biurko. Ławki stały w równych rzędach. Przypomninały one stoły. Tylko było węższe i dłuższe. W każdej mogło zasiąśc kilka osób. Usiadła z brzegu. Wyciągnęła podręcznik i zaczęła go czytac. Po chwili zaczęli zbierac się uczniowie. Jako ostani wszedł Sasuke i jego kumpel Naruto. Sakura do dziś nie mogła zrozumiec jakim sposobem blondyn został jego przyjacielem. Uzumaki blondyn o niebieskich oczach, zawsze wesoły, choc wpada często w tarapaty. Kroczy do swego celu. Był całkowitym przeciwieństwem zimnego i oschłego bruneta. Dziewczyny na jego widok znów zaczęły krzyczec i piszczec, a najbardziej Karin przewodnicząca jego fanklubu.

- Sasuke-kun! - pisnęła swoim przesłodzonym głosem machając radośnie w jego stronę. Brrr ciarki przeszły zielonookiej po plecach od tego. Jej głos brzmiał jak  warkot samochodu. Uchiha zignorował ją jak zwykle. Ukradkiem spojrzała na niego. Rozmawiał o czymś z Naruto.

- Ignorat.- mruknęła do siebie i wróciła do lektury. Już dawno było po dzwonku. Gdy drzwi się odsunęły i do środka wparował mężczyzna. Miał on szare włosy. Pół twarzy miał zasłoniętą. Widać było jedno oko koloru czarnego. W ręku trzymał jakąś książkę.

- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłem znaleźć naszych czasów. - wyjaśnił. Jeden z uczniów podniósł rękę.

- Tak Naruto?- spytał się szarowłosy.

- Sensei w jakiś czasach byłeś?- zapytał się. Po czym opuścił rękę.

- W średniowieczu. Właśnie mieli spalić jakąś kobietę na stosie i ją uratowałem.- oznajmił.

- Tak, tak. Znamy to na pamięć. - burknął Uzumaki. Kakaski był znany z tego, że spóźniał się na lekcje. I zawsze znajdował jakąś wymówkę, a że jego alice było podróżowanie w czasie. Jego wymówki były różne. Od napadu kosmitów na Ziemię po ratowanie kobiet z opresji. Uczniowe znali to na pamięc.

- Dosyc o mnie.- oświadczył.- Wracajmy do lekcji. Otwórzcie podręczniki na stronie 154 i zacznijcie czytac.- powiedział. Po czym wygodnie rozparł się na krześle i pogrążył się w czytaniu. Niejednego ciekawiło co to za książka, że jest ważniejsza od uczniów. Któregoś dnia Kiba i Naruto postanowili to sprawdzic. Gdy Hatake wyszedł z klasy. Obaj podbiegli do biurka i wzięli pozostawioną na blacie biurka książkę. Zajrzeli. Pogrążyli się w lekturze. Po chwili ich twarze przybrały koloru dojrzałych pomidórw. Zamknęli ją szybko i wrócili na miejsce. Później pytani o czym była wymamrotali tylko:

- Nie chcielibyście wiedziec. - Po czym umilkli. Wiecej już nie próbowali. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zerwali się z miejsca i wybiegli na przerwę.

- Gdzie teraz mamy lekcję?- spytała się różowowłosa swojej przyjaciółki Hinaty. Była bardzo nieśmiała i spokojna. Po uszy zakochana w blondynie. Posiadała ona 3 gwiazdki. Jej alicem jest to, że potrafi zobaczyc wszystko co dzieje się w promieniu wielu kilometrów. Bardzo przydatna moc.

- Mateamtykę z Kurenai-sensei w 15.- oświadczyła.

- Patrzcie kto idzie. Panna czółkowska.- roześmiała się czerwonowłosa, a jej przyjaciółki wraz z nią.

- Chodźmy. - zwróciła się do granatowowłosej ignorując okularnicę. Dziewczyny wyszły z klasy zostawiając wściekłą Karin.

- Pożałujesz tego Sakura.- rzekła do siebie. Nie lubiła, gdy ją ignorowano, a to właśnie zrobiła Haruno.


*
Nadeszła pora lunchu. A co za tym idzie długa przerwa. Wszyscy uczniowie kierowali się do stołówki, aby zjeść. Wszyscy oprócz jednej dziewczyna, która pożegnawszy się z przyjaciółką skierowała się w kierunku wyjścia. Sakura wyszła ze szkoły. Nie chodziła do stołówki, gdyż jej jedzenie wyglądało podejrzanie. Podczas, gdy inni jedli coś świeżego i smacznego. A ona nie miała zamiaru jeść tej brei na jej talerzu i wpatrywać się głodnym wzrokiem na jedzenie innych uczniów. Sama sobie robiła jedzenie. Dziewczyna usiadła pod wielkim drzewem wiśni. To jest jej ulubione miejsce. Drzewo jest ogromne i stare. Daje ono jej cień. Jest pięknie kiedy wiosną zakwitają kwiaty. Drzewo pokrywają piękne, różowe kwiaty o cudownym zapachu. Usadowiła się wygodnie. Po czym jej ręka powędrowała do jej plecaka. Wyjęła z niego czerwone pudełko śniadaniowe oraz pałeczki. Położyła sobie owe przedmioty na kolanach zasuwając plecak. Wzięła pudełko w ręce i otworzyła jej. W środku znajdowały się różne gotowane potrawy( jak oglądacie czasami anime to postacie czasami mają takie pudełka, w której znajdują się różne potrawy). Wzięła pałeczki i złapała kawałek jedzenia i włożyła do buzi. Jadła ze smakiem.

- Dobre.- powiedziała do siebie zajadając ze smakiem. Czasami robiła różne eksperymenty kulinarne i próbowała je. Ten akurat jej smakował. Położyła obok siebie pudełko, a nim położyła pałeczki. Odwróciła się i sięgnęła po coś do plecaka.

- Mam.- rzekła wyciągając serwetkę. Chciała wziąśc pudełko. Zdziwiła się widząc, że nie ma jej lunch.

- Przecież położyłam go tu.- stwierdziła zdumiona. Zaczęła go szukać. W końcu wstała i obeszła drzewo dookoła. Zamarła widząc kto siedzi za drzewem. To był on Sasuke Uchiha. Leżał oparty o drzewo. Ręce miał ułożone za głową. Oczy były zamknięte. Otrząsnęła się z szoku. Miała właśnie go ominąć kiedy zobaczyła obok niego swoje pudełko. Było puste. Ktoś zjadał jej lunch. Wtedy na jej czole pojawiła się żyłka. Podeszła do niego wściekła i potrząsnęla za ramię.

- Wstawaj.- warknęła. Nie poruszył się. Leniwie otworzył jedno oko.

- Nie rozdauję autografów? - rzekł zimnym tonem. Nie przejęła się tym.

- Nie jestem twoją fanką.- oświadczyła.- Co robi moje pudełko koło ciebie?- zapytała wściekła.

- Leży.- odparł.

- To wiem, ale jest puste. Zjadłeś mój lunch idioto. - parsknęła wściekła.

- Było niezłe, choc mogłaś trochę dodac soli. - powiedział. Żyłka na jej czole nieezpiecznie drgnęła.

- Zrobiłam to dla siebie, a nie ciebie. - odparła.

- Byłem głodny i zjadłem. A teraz daj mi spokoój.- wzruszył ramionami i powrócił do swejgo leżenia. Wkurzyła się. Wyjęła z plecaka wodę i wylała na niego. Sasuke wstał jak oparzony.

- Co ty wyprawiasz idiotko?- spytał. Woda skapywała z jego włosów i ubrania na ziemię.

- Ja? Nic. Tylko cię ochłodziłam. Nie chcę, aby mózg ci się przegrzał.- powiedziała złośliwie.- I jak chcesz domowy lunch. To poproś swoje fanki. Na pewno ci zrobią. Jutro będziesz już miał stos pudełek zrobionych przez nie. A od mojego wara.- rzuciła na odchodnym różowowłosa i ruszyła w kierunku szkoły.

- Idiotka.- mruknął wycierając się.


*

Weszła do szkoły.

- Dupek.- mruknęła do siebie. Skierowała się do sali, gdzie miała biologię z Kurenai-sensei. Odsunęła drzwi i weszła do środka. Poczłapała do ławki i usiadła. Zaraz obok niej usiadła Hinata.

- Co miałaś dzisiaj na lunch?- spytała się Sakura.

- Toyaki. - odparła. Dziewczyna wyobraziła sobie tę potrawę. Ślinka napłynęła jej do ust. Potrząsnęła głowę. Po chwili drzwi się odsunęły. Ktoś wszedł. Dziewczyny zaczęły piszczeć. Nie musiała odwracać się. Wiedziała kto to. Rysowała coś w zeszycie. Nagle potrąciła gumkę, która jej spadła. Pochyliła się i podniosła. Jej wzrok przypadkowo powędrował na koniec ławki. Zamarła widząc kto siedzi dwa miejsca dalej. O nie jęknęła. Sasuke Uchiha siedział w tej samej ławce co ona. Dlaczego usiadł tutaj? zastanawiała się. Nie zwracał na niej uwagi. Znudzonym wzrokiem wpatrywał się w ścianę. Nie rozumiała jak ktoś taki ma lepsze stopnie. Właściwe nigdy nie widziała, aby się uczył. Po 20 minutach oddawał każdy sprawdzian czy test. I o dziwo zawsze dostawał piątki i szóstki. Nauczyciele chwalili go. Był geniuszem jak nazywali. Westchnęła. Ona też by tak chciała. Ale ona miała pecha. By mieć bardzo dobry bądź lub celujący uczyła się tydzień do sprawdzianu czy testu. Nawet w weekend. Podczas gdy on miał wolne. Nieraz widziała jak się włóczy w miasteczku, gdy wracała z zakupów. Zawsze towarzyszy mu tłum rozchichotanych dziewczyn. Nic dziwnego. Nie tylko przystojny, popularny, genialny, ale także bogaty. Jego rodzina należała do najbardziej wpływowych i zamożnych. Każda chciała być jego dziewczyna oprócz nielicznych dziewczyn. W tym jej i Hinaty. Nie zazdrościła mu niczego. Jej rozmyślania przerwało wejście nauczyciela.  Była to dość wysoka kobieta o czarnych włosach sięgających do ramion i czerwonych oczach. Ubrana była w czerwony kostium składający się z żakietu i spódnicy oraz kremowej bluzki. Była ona jedną z ulubionych nauczycielek zielonookiej. Zasunęła drzwi. 

- Dzień dobry.- rzekła kładąc książki na biurku. - Dzisiaj będziemy się zajmować roślinami. Podzielimy się na dwuosobowe grupy: dziewczyna chłopak. Każdy z was dostanie po nasionku i doniczce. Zobaczymy jak je wyhodujecie. Nie wolno używać alice'ów.- ostrzegła.- Rozdzielę was na grupy. - dodała i zaczęła chodzić po klasie wymawiając imiona i rozdając nasiona.  Błagam niech to będzie Naruto powiedziała.

- Hinata i Naruto. - rzekła.- Sasuke i Sakura.- powiedziała imiona ostatniej grupy.- Proszę. - podała jej nasionko.

- Dziękuję.- rzekła. Spojrzała niechętnie na Uchihę. On także nie był zadowolony. Westchnęła. Po czym zamieniła się z blondyn i usiadła przy brunecie. Posłał jej mordercze spojrzenie. Współpraca nie zapowiadała się dobrze.

- Później zobaczymy kto dał sobie radę. Zaczynajcie.- zakończyła i usiadła przy biurku.

*
Dziewczyna spojrzała niechętnie na Uchihę. Nie chciała z nim być w grupie. Ale jak mus to mus. Nie tylko jej się to nie podobało. Czuła na sobie nienawistne spojrzenia innych dziewczyn w klasie. Super. Tego jeszcze jej brakowało przemknęło jej.

- Hmmm..- wydobyło się z jej gardła. Próbowała zwrócić na sobie jego uwagę, ale ignorował ją. Na jej czole pojawiła się niebezpieczna żyłka. Uszczypnęła go.

- Auć.- wysyczał masując obolałe miejsce.- Odbiło ci.- rzekł patrząc na nią.

- Królewicz się obudził.- stwierdziła z ironią. - Halo. Mamy zadanie.- zwróciła się do niego. Nie odpowiedział.

- Słuchaj. Mnie też się to nie podoba, ale nie mam zamiaru skończyć z pałą. Więc współpracujmy.- powiedziała cicho.

- Dobra. Niech ci będzie.- zgodził się. Wzięli się do pracy. Sakura wzięła doniczkę, do której wsypała ziemi. Uchiha zakopał ziarenko. Po czym podlał je. Zaczęło coś kiełkować. Po kilku minutach pojawił się kwiat. Roślina miała żółte kwiaty.  Spojrzeli na nie.

- Co to za roślina?- zapytał się jej.

- To lwia paszcza.- stwierdziła.

- Niby skąd to wiesz? - zadrwił.

- Nie zaczynaj ze mną imbecylu.- odparła zła.

- Idiotka.- nie był dłużny.

- Powtarzasz się dupku.- oznajmiła.

- Nie nazywaj mnie tak wielkie czoło.- powiedział.

- Przesadziłeś.- oświadczyła i nadepnęła mu na stopę.

- Auuu. Co ty wyrabiasz? - spytał przez zaciśnięte zęby.

- Oj, przepraszam. Myślałam, że to podłoga.- powiedziała z miną niewiniątka. Haruno miała mu ochotę przywalić.

- Jednak takie zero jak ty coś umie.- rzekł szyderczo. Zabolało ją to. Ale udała, że się tym nie przejęła.

- Cóż ja przynajmniej nie jestem nadęta jak ty.- oświadczyła. Już otwierał usta, aby rzucić jakąś kąśliwą uwagę.

- Przestańcie.- usłyszeli cichutki głos. Odwrócili się w stronę skąd dochodził głos.

- Kto to powiedział? - zapytała zdezorientowana.

- Ja.- powiedział głosik. Spojrzeli na roślinę.

- To ty? - spojrzała na nią.

- Tak.- odparła.

- Koniec. Zobaczmy jak wam poszło.- rzekła Kurenai. Wstała i zaczęła przechadzać się po klasie. Zatrzymała się przy Sasuke i Sakurze.

- Brawo. Udało się wam. - powiedziała.

- Dzień dobry.- odezwała się roślinka. Kobieta zabrała ją. Zadzwonił dzwonek. Uczniowie wybiegli z klasy.

- No tak. - puknęła się w czoło.- Alice Kurenai-sensei jest ożywianie roślin.- mruknęła i ruszyła na następną lekcję.

*

Była już to ostatnia lekcja tego dnia. Uczniowie niecierpliwie spoglądali na zegarek licząc minuty.

- ...trzy, dwa, jeden! - krzyknął Uzumaki. Rozległ się dzwonek. Wszyscy wyparowali z wnętrza klasy ciesząc się wolnością. Sakura spokojnie się spakowała. Patrzyła jak jej koledzy i koleżanki przepychają się w przejściu byle tylko wyjść z pomieszczenia. Gdy ostatni uczeń wyparował z klasy. Wraz z Hinatą wyszła z klasy. Obie dziewczyny kierowały się do wyjścia. Szły kierując się do swych domów.

- Cześć.- rzuciła Haruno i poszła w stronę swego "domu.

- Cześć.- pożegnała się Hyuuga machając jej na pożegnanie. Poszła w przeciwną stronę, gdzie mieścił się dom mieszkalny uczniów z jednymi gwiazdkami. Budynki musiały rozróżniać kategorię. Każdy kto miał więcej gwiazdek miał lepsze jedzenie i pokój. Najgorzej miała nasza bohaterka. Mieszkała na strychu w dużym zaniedbanym budynku. Nie wiadomo jakiego był koloru. Zielonooka podeszła i otworzyła drzwi. Weszła do środka, gdzie było schludnie i czysto. Weszła na górę po schodach. Otworzyła drzwi. To był jej pokój. Jej królestwo, gdzie czuła się swobodnie.  Stały tu podstawowe meble takie  jak: szafa, łóżka, komoda, fotele, biurko i krzesło obrotowe. Położyła plecak koło szafy. Wzięła zmienne rzeczy i poszła do łazienki. Po kwadransie wyszła ubrana w dżinsy i bluzkę na ramiączka. Wysuszyła włosy. Postanaowiła wziąć się za odrabianie lekcji.

- Nareszcie koniec.- mruknęła zamykając ostatni zeszyt. Zaburczało jej w brzuchu. Zeszła na dół do skromnej kuchni. Było tu czysto. Stał tu stół i krzesło. Był tu też kuchenka, kredens, szafki itp. Zajrzała do lodówki, która świeciła pustkami.

- świetnie.- wymamrotała. Musi iść na zakupy. Wyjęła z portfela pieniądze.

-O nie! - jęknęła. Zostało jej 2 galeony.  Za to niewiele mogła kupić. Na szczęście jutro wypłata przemknęło jej przez myśl. Do jutra wytrzyma. Music przecież mieć co jutro na lunch do szkoły. Wyszła z domu i skierowała się w stronę miasteczka. W nim znajdowało się wszystko jak w normalnym mieście. Ludzie pracowali tutaj. Jednostką monetarną były galeony. Weszła do pierwszego sklepu.

- Witaj mała.- uśmiechnęła się.

- Cześć Hidan.- odparła.

- Co podać? - spytał.

- To samo co zawsze.- powiedziała.

- No tak.- zgodził się siwowłosy. Zapakował produkty, które chciała.

- Proszę. - podał jej.

- Dzięki. Gdzie jest Kakuzu?- zapytała różowowłosa nie widząc zielonookiego. Zawsze przychodził, gdy ona tu przechodziła. Ucinali sobie pogawędki. Najczęściej o pieniądzach. Sakura doradzała mu czasami w jaki sposób może zarobić więcej pieniędzy lub uatrakcyjnić swój sklepik. Często więc jej rady wprowadzał w życie i przynosiło mu to zyski. Był wtedy zadowolony. Bardzo lubiła go. Jako jedynej klientce sprzedawał jej jedzenie po niższych cenach.

- Liczy pieniądze.- odparł.

- Pozdrów go. - rzekła.- Aha. Zapomniałabym. Niech zmieni witrynę w sklepie. Najlepiej co tydzień.To bardziej skusi klientów. Nara.- wyszła z sklepu.

- Przekażę mu.- usłyszała jeszcze. ściemniało się. Szła do domu. Gdy nagle się z kimś zderzyła.

*
Upadła na twardą nawierzchnię. Reklamówki z jedzeniem spadły na chodnik. Wyleciało z nich jedzenie. Powoli wstała. Spojrzała na swoje dżinsy. świetnie przemknęło jej przez myśl patrząc na rozdarte spodnie. Były one nowe. Niedawno je kupiła. Teraz nadawały się do wyrzucenia. Na kolanie miała ranę, z której leciała krew. Dotknęła ostrożnie. Syknęła z bólu. Będzie musiała ją opatrzeć. Spojrzała na zakupy. Niektóre powypadały, ale nic się im nie stało. Wściekła spojrzała na sprawcę tego czynu. Odwróciła się. Napotkała spojrzenie czarnych oczu.

- To ty! - rzekła zła.- Nie umiesz chodzić! - warknęła. - Spójrz co narobiłeś! - wskazała mu ręką na porozrzucane zakupy.

- To raczej ty powinnaś uważać.- parsknął Uchiha.

- Mógłbyś mi przynajmniej pomóc. - wysyczała i pochyliła się, aby pozbierać produkty.

- To twoje zakupy nie moje.- rzekł.- Poza tym masz ręce i nogi zero.- dodał złośliwie. Drgnęła. Nie widział wyrazu twarzy, bo zasłaniały jej włosy. Wstała powoli i z całej siły walnęła go w policzek. Brunet zatoczył się  do tyłu i upadł kilka  kroków od niej. Pomasował bolące miejsce.

- Oszalałaś.-  rzekł wściekły.

- Możesz mnie wyzywać od idiotek czy dziwek, ale nigdy nie nazywaj mnie zero! - krzyknęła. Spojrzał na nią i zamarł. W jej oczach zobaczył ból. Widać było, że niedługo się popłacze.

- Tylko nie to.- mruknął. Nie lubił, gdy ktoś płakał. Sakura powstrzymała łzy. Pochyliła się i dokończyła zbieranie zakupów. Uklękła. Z jej dłoni emanowała zielona poświata. Przyłożyła ją do kolana. Po chwili po ranie nie było ani śladu. Obserwował jej poczynania. Patrzył jak wstaje i podchodzi do niego.

- Zostaw mnie.- wysyczał. Nie zareagowała. Uklękła. Przyłożyła dłoń do jego policzka. Poczuł ciepło bijące z jej ręki. Ból malał, aż w końcu ustąpił. Odeszła od niego. Wzięła zakupy i ruszyła w stronę domu. Sasuke dotknął miejsca, gdzie go uderzyła, ale nie było po spuchnięciu ani śladu. Uleczyła go.

- Dlaczego? - spytał.

- Gdyby twoje fanki zauważyły, że ktoś cię uderzył podniosłyby alarm. Chciałaby dowiedzieć sie kto to zrobił, a ja nie chcę być w centrum uwagi. Nie wiesz co to znaczy być zerem. Masz wszystko. A ja? Nic. Muszę odkładać każdy grosz by móc co jeść. Mieszkam na strychu i jadam obrzydlistwo. A nie narzekam. Ty mimo, że masz wszystko ciągle chodzisz naburmuszony i zły - rzekła.- Nie jestem taka jak ty. - dodała. Ruszyła. Patrzył jak odchodzi. Z niedowierzeniem uświadomił sobie, że ona dała mu jakąś lekcje. Wstał i poszedł do domu. Postanowił nikomu o tym nie mówić. Zielonooka odwróciła się. Spojrzała na bruneta. Z jej policzka popłynęła samotna łza. Spadła na chodnik rozbijając się na milion kropel.

*
Wybiła godzina 15:00. Wszyscy uczniowie wybiegli ze szkoły. Lekcje się skończyły. Jak zawsze Sakura wyszła z klasy ostatnia. Nie było z nią Hinaty, gdyż nie mogła zostać. Miała lekcje gry fortepianu. W budynku szkolnym już nikogo nie było. Szła sobie spokojnie.

- Dokąd się wybierasz zero.- usłyszała. Odwróciła się. Zobaczyła Karin.

- Nie twój interes barbie.- odparła i ruszyła, ale spostrzegła, że drogę zagrodziła jej Ino przyjaciółeczka czerwonowłosej.

- Nigdzie nie idziesz.- popchnęła ją. Upadła. Haruno wstała. Została otoczona przez jej podwładne. Złapały ją. Próbowała się wyrwać, ale trzymały ją mocno.

- Puście mnie.- wysyczała zęby.

- Jak chcesz.- odparła blondynka. Zaciągnęły ją pod schowek. Okularnica otworzyła drzwi. Wrzuciły ją tam i zamknęły drzwi.

- Jak trochę pobędziesz sama to może zmądrzejesz.- usłyszała głos blondynki.

- Idziemy.- fan klub ruszył zostawiając ją samą. Gdy ich kroki ucichły rzuciła się do drzwi. Próbowała je otworzyć, ale były zamknięte. Zaczęła w nie walić i krzyczeć:

- Niech ktoś otworzy te drzwi! - waliła dopóki nie opadła z sił. Osunęła się. Nie mogła użyć swojej siły, gdyż używała jej, gdy była zła albo musiała walczyć, a teraz czuła strach. Jej siłą rządziły emocje, a teraz nie mogła przywołać złości. Czekała ją długa noc. Była sama. Znów. Chciała stąd wyjść.

 

Był wieczór. Sasuke wszedł do szkoły. Zapomniał wziąć komórkę z klasy. Choć budynek był zamknięty. To on i tak znalazł sposób. Podszedł pod okno klasy i wspiął się. Rozsunął okno i po chwili był w środku. Podszedł do swej ławki. Podniósł klapę. Był tu. Leżał sobie pośród książek i zeszytów. Zamknął klapę. Już miał wychodzić, gdy usłyszał hałas. Przystanął, ale nic nie usłyszał. Skierował się więc ku oknu. Znów. Słyszał to. Odwrócił się i ruszył ku drzwiom. Rozsunął je. Kierował się za dźwiękiem. W końcu przystanął przy schowku. Stąd dochodziły hałasy. Otworzył je. Zdumiał się. Ujrzał siedzącą na podłodze...Sakurę! Zdziwił się. Ktoś otworzył drzwi. Podniosła głowę. Oczy miała pełne łez. Widział płakała.

- Co tu robisz? - spytał się.

- Opalam się. - burknęła.- Karin mnie tu zamknęła.- odparła szczerze. Wtedy wybuchnęła płaczem. Rzuciła się w ramiona Sasuke. Stał. Nie wiedział co zrobić. Nie lubił, gdy dziewczyny płakały.  Położył ostrożnie dłonie na jej ciele.

- Spokojnie nie płacz. Jesteś bezpieczna. - pocieszał ją. Uspokoiła się. Jego koszulka była mokra od jej łez.

- Przepraszam. - wymamrotała.

- Nic się nie stało. Chodź.- zaprowadził ją do klasy. Zasunął drzwi. Podszedł do okna i zeskoczył.

- Teraz ty. - odparł. - Złapię cię.- dodał widząc jej strach. Nie znał jej od tej strony. Pamiętał twardą dziewczynę, a nie kruchą istotkę. W końcu przemogła się i zeszła. Złapał ją w talii i postawił na ziemi. Zasunął okno. Odprowadził ją pod sam dom.

- Dziękuję. - wymamrotała. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Nie wiedzieć czemu na jego wargach pojawił się uśmiech. Pierwszy raz od wielu lat. Pogwizdując cicho ruszył ku swemu domu.

*

Weszła do klasy. Od razu napotkała wzrok Karin i jej gangu. Czerwonowłosa widząc ją otworzyła oczy ze zdumienia.

- Coś się stało Karin? - spytała słodko Haruno.

- Jak się wydostałaś? - wysyczała wściekła.

- Powiedzmy, że pomógł mi anioł stróż.- uśmiechnęła się tryumfalnie.

- Jeszcze zobaczysz. Następnym razem ci twój anioł nie pomoże.- rzekła wściekła wychodząc z klasy. Musiała wyładować na kimś złość. Jej fanklub wyszedł za nią.

- Przynajmniej raz utarłam jej nosa.- powiedziała do siebie zadowolona. Postanowiła, że nie powie okularnicy kto ją uratował. Usiadła przy swej ławce. Po chwili do klasy wszedł Sasuke. Usiadł przy oknie. Nie zaszczycił ją nawet spojrzeniem. Spojrzała na niego. Myślała, że przywita się chociaż.

- Gbur.- mruknęła do siebie odwracając się i zajmując się się czytaniem. Wszedł do klasy nauczyciel i rozpoczęła się lekcja. Dzień w szkole minął jej bardzo szybko. Teraz była ostatnia lekcja. Gotowanie. Stała przy kuchence i gotowała potrawę. Dziś robili obento. Sakura już nie mogła się doczekać kiedy w końcu pójdzie do domu i będzie mogła je zjeść. Ślinka leciała jej do ust.

- Koniec.- usłyszała głos nauczyciela. Odłożyła pałeczki i wyłączyła kuchenkę. Nauczyciel zaczął przechadzać po klasie i próbować potrawy. Podszedł do zielonookiej i spróbował jej.

- Wyśmienite.- pochwalił ją. Podszedł do Karin. Skrzywił się.

- To jest spalone.- wypluł całą zawartość na chusteczkę. - Musisz popracować.- dodał. Do pomieszczenia weszli chłopcy. Dziewczyny dawały swoje obento chłopcom, których lubili. Różowowłosa odwiązała fartuch. Nie miała zamiaru z nikim się dzielić.

- Sasuke-kun. To dla ciebie.- usłyszała, gdy fanka podała mu jedzenie. Ten skrzywił się. Zignorował ją i minął okularnicę. Miała właśnie je wziąć w swe ręce jedzenie, gdy zauważyła, że ktoś ją wyprzedził. Odwróciła się. Brunet wziął obento. Sięgnął po pałeczki, złapał kawałek jedzenia i spróbował.

- Niezłe.- odparł zabierając jej jedzenie. Tego było już za wiele. Wściekła.

- Uchiha przegiąłeś.- wysyczała.- To jest moje obento.- rzuciła się za nim.

- Teraz moje.- wyskoczył przez okno porywając je. Patrzyła jak ucieka. Dziewczyny  piszczały widząc jak wyskakuje.

- Zapłacisz mi za to.- krzyknęła wychylając się w oknie.

- Dzięki za obento.- odkrzyknął. Patrzył zrozpaczona jak ucieka z jej jedzeniem. Nie przemknęło jej przez myśl. Ale jeszcze się odpłaci mu za to pomyślała na pocieszenie.

*

Siedziała w swoim ulubionym miejscu i zajadała swój lunch. Do końca zostały jej jeszcze trzy lekcje i będzie wolna. Nagle usłyszała czyjeś kroki, które były coraz bliżej. W końcu ta osoba zatrzymała się przy niej i usiadła. Nie odwróciła głowy. Wiedziała kto to. Całą uwagę skupiła na jedzeniu.

- Proszę.- rzucił w jej stronę puste pudełko po jedzeniu. - Było niezłe.- dodał Sasuke.

- Po co mi to? - spytała patrząc na przedmiot.- Teraz nie jest mi ono do niczego potrzebne.- odburknęła.

- Oddaję tylko twoją własność.- odezwał się. Zacisnęła dłonie na swym obento, po czym z zawrotną prędkością odwróciła się w jego stronę.

- Czego...- nie dokończyła, gdyż zdała sobie sprawę, że stykają się niemal nosami. Na jej twarzy wystąpiły lekkie rumieńce. Nigdy żaden chłopak nie usiadł tak blisko niej. W duchu musiała przyznać, że z bliska jest jeszcze przystojniejszy. Patrzyła w jego czarne tęczówki jak zauroczona.

- Teraz ty.- westchnął.- Kolejna fanka.- mruknął do siebie. To ją otrzeźwiło. Na jej czole pojawiła się żyłka.

- Nie jestem i nie będę twoją fanką! - krzyknęła mu prosto od ucha. Wstała rozjuszona  i skierowała się w stronę szkoły.

- I trzymaj się ode mnie i mego obento z daleka.- rzuciła na odchodnym.

Ostatnia lekcja. Japoński. Notuje w zeszycie to co mówi nauczyciel, gdy nagle czuje szarpnięcie. Odwraca się. To Naruto. Bez słowa wciska jej kartkę do ręki. Zrezygnowana rozwija ją i czyta:

Musimy pogadać.

Sasuke.

Widnieje podpis. Bierze długopis i odpisuje krótko i zwięźle:

Nie.

Odwraca się i podaje blondynowi, który rzuca swemu przyjacielowi. Do końca lekcji nie dostała już liściku. O to właśnie jej chodziło. Razem z Hyugą wychodzą z szkoły. Potem po przejściu parę metrów żegnają się i każda rusza w swoją stronę. Idzie do swego domu. Jest już niedaleko. Nagle zatrzymuje się. Pod drzewem oparty o nie stoi Uchiha. Haruno krzywi się. W końcu rusza. Postanowiła go zignorować. Właśnie go mijała, gdy poczuła mocne szarpnięcie. Poleciała w jego stronę i zderzyła się z czymś. Otwiera oczy. Odkryła, że dłonie ma oparte na jego torsie. Wyczuwa pod koszulką twarde mięśnie.  Jest dobrze zbudowany przemknęło jej przez myśl. Drugi raz tego dnia zaczerwieniła się. Próbuje się mu wyrwać.

- Czego chcesz? - zapytała.


*
Szedł za nią. Wcale się jej to nie podobało. Ale ją puścił pomyślała. Wyjęła klucze i otworzyła drzwi. Sasuke wszedł za nią. Szła na górę. On za nią. Nie podobało się jej to. Weszła do swego pokoju. Odwróciła się. Chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale zablokował nogą.

- Nieźle, ale przewidziałem to.- oświadczył jej. Wkurzyła się. Podeszła do łóżka. Cisnęła teczkę na mebel i rozsiadła się wygodnie na łóżku. Uchiha rozglądał się po wnętrzu. Zirytowała ją to. Nigdy nikt tu nie wchodził nawet Hinata. Nie chciała, aby ktokolwiek widział jak mieszka.

- To nie są luksusy jak u ciebie, ale może przestałbyś się oglądać i powiedział czego chcesz.- powiedziała dobitnie. Spojrzał na nią. Zobaczył w jej oczach istną furię.

- Dziwna jesteś.- stwierdził. Popatrzyła na niego jak na głupka.

- Zatrzymałeś mnie i wprosiłeś się do mego domu by powiedzieć tylko to! - wydarła się.

- Uspokój się. - oznajmił.- Przyszedłem tu w pewnej sprawie.- zaczął.

- Jakiej? - padło z jej ust. Milczenie.- mówisz albo wychodzisz.- oświadczyła zniecierpliwiona. - Pospiesz się nie mamy całego dnia. - skrzyżowała ramiona. Spojrzała na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jak zwykle malował się na niej oziębłość.

- Dosyć. - oświadczyła.- Twój czas się skończył.- podeszła do szafy i wzięła z niej ubranie. Po czym skierowała się do łazienki. Po kilku minutach wyszła ubrana w dźinsowe rybaczki i bluzkę na ramiączka. Włosy związała w kucyka. - Jak wrócę ma cię tu nie być.- ruszyła w kierunku drzwi. Złapał się za ramię.

- Dokąd idziesz? - spytał się. Wyrwała rękę.

- Do pracy.- wyjaśniła.

- Przecież nie musisz.- rzekł.- Szkoła nas utrzymuje.- dodał.

- Poprawka: was. Nie mnie.- powiedziała.- Widzisz ty masz wszystkie gwiazdki to oznacza dobre jedzenie, wygodne łóżko i pieniądze.- wytłumaczyła.- A ja nie mam nic. Jedzenie wygląda jak papka. Pieniądze nie

wystarczają na miesiąc, więc muszę pracować, aby mieć co jeść. W dodatku muszę po was zmywać.- rzekła z ironią.- Zresztą sam widzisz.- wskazała mu na swój pokój.- A teraz do widzenia. - ominęła go i wyszła z

pomieszczenia. Brunet otrząsnął się. Wybiegł z pokoju. Dogonił ją.

- Poczekaj ja..- zmarszczył brwi.- Chciałem tylko oddać pudełko po bento.- podał jej opakowanie.

- Mam nadzieję, że będziesz miała dobre obento.- zdziwiła się.

- Co masz na myśli? - zapytała zdezorientowana. W końcu zrozumiała. Zacisnęła pięści. Nie dość, że zrobiła z siebie idiotkę mówiąc mu o swoim położeniu. On po prostu oddał jej pudełko i pyta się o jej obento.

Chciał jej zjeść. O nie! przesadził.

- Co ty sobie wyobrażasz! - krzyknęła i zamachnęła się. Odskoczył z linii ciosu. Drzewo stojące obok ucierpiało i przełamało się na pół.

- Nieźle. Ale to za mało. Na razie! - powiedział i poszedł z rękami w kieszeniach. Zdezorientowana patrzyła jak odchodzi. Zupełnie nie wiedziała jak skomentować jego dziwaczne zachowanie dzisiaj w stosunku

do niej.

- Geniusze są dziwni.- mruknęła i poszła do pracy.

*
Następnego dnia był piątek. Pora lunchu. Jak zwykle Sakura usiadła pod drzewem, lecz zanim wyjęła obento rozejrzała się ukradkiem dookoła. Sprawdziła czy nie siedzi nikt za wiśnią. Odetchnęła z ulgą. Odprężyła się. Rozsiadła się wygodnie, po czym zaczęła jeść. Nagle zobaczyła czyjeś pałeczki, które nabierają sobie jej jedzenie. Na jej czole pojawiła się żyłka. Była wściekła. Domyślała się kto to. Obróciła się. Ujrzała Sasuke we własnej osobie. Widziała jak ryż znika w jego gardle.

- Dobre. - przyznał i nabrał sobie następną porcję. Tego było za wiele. Chyba nie dotarło do niego co mu wczoraj mówiłam przemknęło jej przez myśl. Szybko powróciła na ziemię i zamknęła pudełko zanim wszystko

zjadł.

- Chyba ci wczoraj ci mówiłam, żebyś się trzymał ode mnie.- warknęła.

- Nie przypominam sobie. - powiedział bezczelnie.

- Tego już za wiele. - oświadczyła.- Łazisz za mną, podkradasz mi jedzenie i wkurzasz mnie. Czy nie możesz mnie zostawić w spokoju? - spytała się patrząc na niego. Nie było go. Na jej twarzy pojawiła się dezorientacja

i szok. Olśniło ją. Zajrzała do plecaka.

- Nie.- jęknęła dostrzegła brak obento.- Znów to zrobił.- dodała.- Gdzie on jest? Przed chwilą tu był.- zastanawiała się. Zaczęła się rozglądać wokół. Dostrzegła czarną czuprynę jak znika w środku.

- Przesadziłeś.- rzekła i po...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl