[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Trójka przyjaciół kierowała się w stronę wioski. Cały dzień spędzili w lesie nad jeziorkiem bawiąc się. To była ich kryjówka. Znaleźli je podczas wspólnych zabaw.

- Kto ostatni ten będzie zgniło jajo! - krzyknął wesoło sześcioletni blondynek i zaczął biec. Dziewczynka zaśmiała się i ruszyła za przyjacielem. Tylko czarnowłosy chłopczyk nie przyłączył się do zabawy.

- Sasuke chodź! - krzyknęła ponaglając go i machając ręką. Podkochiwała się w nim. Ten prychnął. Zawsze był poważny i nie okazywał uczuć.

- Pewnie boi się ze mną przegrać. - oświadczył zadowolony Uzumaki stając. Tego czarnooki nie zniósł. Nim niebieskooki zdążył ruszyć mały Uchiha wyprzedził go.

- Ej to nie fair! - krzyknął i pobiegł na swoich krótkich nóżkach. Różowowłosa uśmiechnęła się i popędziła.

- Poczekajcie na mnie.- wydyszała. Już do celu dużo jej nie zostało. Podbiegła po górkę.

- Udało się! - krzyknęła dumna ze swego sukcesu, gdyż podbiegła pod górkę. Gdy skończyła tańczyć spostrzegła, że jej Sasuke i Naruto stoją i wpatrują się w coś. Zaintrygowana spojrzała w tym samym kierunku i zdębiała. Całą Konohę trawił ogień. Na twarzy różowowłosej pojawił się strach. Stracili dom. Ich życie miało się zmienić.

 

- Nie zdążyliśmy.- rzekła kobieta. Dzieci odwróciły się. Zobaczyli kobietę i dwójkę mężczyzn. Ubrani byli jak samuraje.

- Niedobrze.- powiedział białowłosy. Wyglądało na to, że ich nie dostrzegli. Czarnowłosy pokiwał głową. Blondynka spojrzała w dół i doznała szoku.

- Co wy tu robicie? - spytała łagodnie.

- My wracaliśmy do domu.- odezwała się cicho.

- Mieszkaliście w Konoha? - zapytała.

- Tak.- odparła zielonooka.

- Te dzieci to sieroty. Tylko one ocalały. Co my z nimi zrobimy? Nie możemy ich tu tak zostawić.- zwróciła się do towarzyszy. Milczeli.

- Wiem.- powiedział Jiraya.- Każdy z nas weźmie jedno dziecko i wychowa.- dodał.

- To niegłupi pomysł.- zgodziła się.

- Dobra.- rzekł Orochimaru.

- Wezmę dziewczynę.-  oświadczyła Tsunade.

- Ja tego blondyna.- białowłosy wskazał na chłopca.

- Mnie został ten mały, czarny.- oznajmił. Trójka legendarnych sanninów  zabrała ich ze sobą. Dzieci nie wiedziały, że to ich ostatnie spotkanie. Sannini mieli ich wytrenować. To oni mieli być ich następcami.

**
12 lat później...

Kobieta i dwóch mężczyzn siedziało na matach i popijali sake.

- Są gotowi.- oznajmiła blondynka popijając alkohol.

- Racja.- zgodził się Jiraya.

- Czas, aby się spotkali.- wtrącił się Orochimaru.

- Nauczyliśmy ich wszystkiego co umiemy. - odezwała się Tsunade.

- Teraz oni muszą iść swoją drogą. - powiedział białowłosy nalewając sobie do czarki napój.

- Oni są naszą przyszłością. - dodał czarnowłosy.

- Tak. To nasi zastępcy. - rzekła brązowooka.- Trójka sierot, która przeżyła, gdyż nie znajdowali się w wiosce.- zmarszczyła brwi.

- Kiedy to spotkanie? - zapytał.

- Jak najszybciej. Najlepiej dziś.- oznajmił czarnooki. Reszta pokiwała głową. Przybyli do Kioto razem ze swymi uczniami.

- Dobra. Tutaj za godzinę.- wtrąciła się. Sannini wstali, po czym każdy ruszył po swego ucznia.

 

- Tsunade-sama dokąd idziemy? - spytała się Sakura.

- Zaraz się dowiesz.- rzuciła w jej stronę. Dziewczyna westchnęła. Wiedziała, że nic jej nie powie. Jak zawsze. Szły w ciszy. W końcu stanęły przed dużym, drewnianym domem. Weszły do środka.

- Poczekamy. Powinni tu zaraz być.- oświadczyła siadając. Haruno zrobiła to samo. W końcu usłyszeli kroki. Drzwi się odsunęły. Spojrzała za siebie i doznała szoku.

- Naruto, Sasuke..- tyle zdołała powiedzieć. Obrzuciła  spojrzeniem  wysokiego mężczyznę o niebieskich i uśmiechniętego.

- Sakura! - krzyknął i zamknął ją  w niedźwiedzim  uścisku.

- Udusisz mnie.- wychrypiała.

- Przepraszam. - puścił ją. - Zmieniłaś sie.- zauważył. Przeniosła swe zielone tęczówki na  drugiego . Stał przed nią brunet o oczach czarnych jak noc. Wyprzystojniał. Poczuła jak miękną jej kolana, a serce zaczyna bić. Jednak te uczucie nie zniknęło przemknęło przez myśl.

- Yyy.- usłyszeli. Odwrócili się. Przepraszam, że wam przeszkadzam w tym spotkaniu, ale musimy wam coś powiedzieć.....
**
- Musimy wam powiedzieć. - oświadczył Orochimaru, gdy odwrócili się w jego stronę.

- Widzicie. - wtrącił się Jiraya.- Nie jesteśmy już młodzi, więc postanowiliśmy przejść na emeryturę. - oznajmił.

- Dlatego postanowiliśmy, że wy będziecie kontynuować naszą misję. - oświadczyła.

- Zaraz, zaraz. - odezwała się Sakura. - Co masz myśli "kontynuować"? - zapytała się blondynki.

- To znaczy, że będziecie podróżować razem. Jako nasi następcy. To wam przekazaliśmy naszą wiedzę i umiejętności. - powiedziała brązowooka.

- Wolę podróżować sam bez balastu.- przemówił w końcu brunet. Wszyscy odwrócili się w jego stronę.

- Uważaj co mówisz i do kogo. - rzekła wściekła Haruno. - Jak nie chcesz to nie. Nie będę podróżować z bufonem.- posłała mu mordercze spojrzenie. Czarnooki nie był dłużny.

- Spokojnie uspokójcie się. - wtrącił się czarnowłosy. - Sasuke. - zwrócił się do ucznia. - To twoi towarzysze i masz im towarzyszyć. - odparł surowo. - To rozkaz. Zrozumiałeś? - dodał stanowczo.

- Tak. - rzekł niechętnie.

- To dobrze. - popatrzył na swego wychowanka. Ten tylko prychnął. Zmienił się pomyślała ze smutkiem. Zniknął wesoły i poważny Sasuke. Na jego miejsce pojawił się zimny i oschły. Tego wcielenia nie znała i nie chciała poznać.

- Sakura.- rzekła jej mentorka. - Ty też. - powiedziała.

- Hai. - odparła lakonicznie.

- Naruto.- popatrzył na niego białowłosy.

- Dobra. - uśmiechnął się. Przynajmniej on pozostał taki sam pomyślała patrząc na blondyna.

- Zatem ruszajcie. - powiedzieli chórem trójka sanninów. Uczniowie pokłonili się swym mistrzom i ruszyli w nieznane.

- Zaczęli swoją wędrówkę. - powiedziała kobieta.

- Czeka ich mnóstwo niebezpieczeństwo. - odezwał się wężowaty.

- Racja. - przytaknął.

.
*
Trójka młodych samurajów wędrowała już od kilku godzin. Słońce kończyło swoją wędrówkę. Robiło się ciemno. Niedługo miejsce ciepłej kuli miał zastąpić jej druh księżyc.

- Musimy poszukać noclegu.- odezwała się Sakura.

- Racja.- zgodził się Naruto.

- Niedaleko jest wioska. - rzekł Sasuke. Po czym ruszył w kierunku, gdzie ma się znajdować ta osada. Pozostała dwójka ruszyła za nim.

Nie szli długo. Po kilkunastu minutach marszu zobaczyli w oddali domy. W końcu doszli. Znaleźli się w małej wsi, gdzie stało kilkanaście chat. Każdy znał tu siebie. Czuli na sobie wzrok nieufnych mieszkańców wsi. Najgorsze było, gdy dostrzegli ich miecze. Wtedy zaczęli między sobą szeptać. Posyłali na nich przerażone spojrzenia i wytykali palcami.

- Coś mi mówi, że nie jesteśmy tu mile widziani.- zauważył blondyn na uciekających przed nimi ludzi.

- Masz rację. - oznajmiła różowowłosa.- Coś tu nie gra. - rozejrzała się dokoła.  Wiatr poruszył jej długimi włosami, które miała związane na czubku głowy.

- Pospieszcie się. - popędził ich Uchiha.

- Może ty powinieneś zwolnić. Nie jesteśmy psami. - dogryzła mu Haruno. Zignorował to. Skręcili w prawą uliczkę. Nagle przystanęli przed pewnym domem. Czarnowłosy zapukał trzy razy. Drzwi się odsunęły. Z głębi domu pokazała się biała głowa.

- Kto to? - spytał się fioletowooki.

- Są ze mną. Wpuść nas Suigetsu. - rozkazał mu czarnooki.

- Dobra. - rozsunął drzwi. - Wchodźcie szybko. - ponaglił ich. Weszli szybko. Białowłosy rozejrzał się i zasunął drzwi. Zapalono świecę.

- Sasuke-kun! - usłyszeli pisk dziewczyny. Zielonooka zobaczyła jak na niego rzuca się czerwonowłosa dziewczyna.

- Złaź ze mnie Karin. - wysyczał i zwalił ją.

- A to kto? - spytała wytykając palcem na Sakurę.
*
Sakurze nie podobało się jak wytyka ją czerwonowłosa dziewczyna.

- Nikt szczególny.- odparł Uchiha. Haruno posłała mu mordercze spojrzenie.

- Uważaj co mówisz Uchiha.- warknęła. Ten w odpowiedzi prychnął. Karin posłała jej triumfujące spojrzenie. Nie zwróciła na to uwagi.

- Chodźcie zaprowadzę was do pokoi.- odezwał się białowłosy wstając. Reszta zrobiła to samo. Ruszyli za nim.

- To twój pokój.- pokazał.- A to twój laleczko. - wskazał na jej pokój. - Może przyjść ci dzisiaj ogrzać łoże?  - zapytał się z uśmiechem. - Chyba ci to nie przeszkadza Sasuke?- zwrócił się do bruneta.

- Rób co chcesz. - odparł. Tego było już za dużo. Haruno obydwom wymierzyła kopniaka w krocze. Pierwszy dostał Juugo, a drugi Uchiha. Po czym z odsunęła drzwi i weszła do środka zasuwając je.

- Silna jest. - rzekł fioletowooki masując obolałe miejsce.

- Yyy.- mruknął Uchiha nadal się krzywiąc. Musiał przyznać mu  rację. Przynajmniej ja nie dostałem pomyślał Uzumaki, gdyż w dzieciństwie często dostawał od przyjaciółki.

- Idę spać.- oświadczył blondyn wchodząc do pokoju obok. Reszta zrobiła to samo.

Środek nocy. Czarnooki budzi się. Nagle do jego uszu dochodzi

melodia. Jest ona pełna smutku i cierpienia. Słucha jej w ciszy. W końcu muzyka cichnie. Odsuwa drzwi i rozglądał się. Nikogo nie ma. Przysiągłby, że melodia pochodziła stąd. Dziwne pomyślał zasuwając drzwi. Nagle z drzewa zeskoczyła jakaś postać z fletem w ręku. Gdyby brunet spojrzał na drzewo zobaczyłby grajka. Postać szybko odsunęła drzwi znikając w pokoju.
*
Ranek. Trójka towarzyszy jest gotowa do drogi. Sakura zmarszczyła brwi widząc, że Uchiha rozmawia o czymś zawzięcie z Suigetsu. Nagle oboje popatrzyli się w ich stronę. Coś się dzieje pomyślała.

- Powodzenia. - rzekł białowłosy.

- Sasuke-kun! Nie idź.- płakała biedna Karin. - Weź mnie ze sobą. - uchwyciła się niego.

- Nie. - zrzucił ją z siebie. Ruszył. - Idziemy. - rzucił w ich stronę. Wszyscy ruszyli. Filetowooki musiał trzymać czerwonowłosą, aby nie pobiegła za Uchihą.

- Dlaczego ta różowa lafirynda może iść z Sasuke-kun, a ja nie? - biadoliła biedaczka. - Nie zostawiaj mnie. - to było ostatnie co usłyszeli.  Gdyż  jej głos wkrótce zginął, gdy się znacznie oddalili.

- O czym rozmawiałeś z swym przyjacielem? - spytała się bez ogródek, gdy byli dostatecznie daleko.

- O niczym. - odparł. - właściwie to nie twój interes. - oświadczył. Haruno stanęła.

- A właśnie, że mój. Wiem, że to dotyczy także mnie, więc gadaj. - złapała go wściekła za koszulę. Patrzyła na niego zła. Na brunecie nie zrobił to żadnego wrażenia. Wyrwał się z jej uścisku.

- Nigdy tego nie rób. - wysyczał w jej stronę. Powiodła za nim smutnym wzrokiem.

- Zmieniłeś się. - powiedziała. - Gdzie jest tamten Sasuke? - zapytała się go.

- Jego już nie ma. - odparł z pewnością w głosie.

- Zamknąłeś się w swojej skorupie. Już nam nie ufasz. - rzekła i ruszyła przed siebie. Czarnooki patrzył na jej oddalającą się sylwetkę. Blondyn, który był świadkiem ich sprzeczki nic nie powiedział tylko ruszył za dziewczyną.

Szli naprzód nie odzywając się do siebie. Byli w lesie. W końcu

zaczęło padać. Z daleko zobaczyli drewnianą chatkę. Pobiegli w jej kierunku. Wyglądała na opuszczoną. Pokryły ją już zarośla. Z komina nie wydobywał się dym, Postanowili się w niej schronić.
*
Było już ciemno kiedy przestało padać. Niebo się rozjaśniło. Słońce ustąpiło miejsce księżycowi. Pojawiły się gwiazdy oświetlając drogę wędrowcom.

- Przestało już padać. - zauważył Naruto.

- Zatrzymamy się tutaj na noc. - oznajmił Uchiha.

- Niby czemu mamy ciebie słuchać? - wtrąciła się różowowłosa.

- Nie zatrzymuję cię. Jak chcesz możesz spać na mokrej ziemi. Droga wolna. - rzekł. Najeżyła się. Prychnęła, ale nie wyszła. Nie miała zamiaru spać na gołej ziemi.

- Naruto idź po drewno. - wysłała go po opał.

- Dlaczego ja? - zapytał się. Posłała mu mordercze spojrzenie. Wolał z nią nie igrać.

- To ja już pójdę. - oświadczył wychodząc z chaty. Po czym zniknął w lesie.

- Gdzie ty chcesz rozpalić ognisko? - spytał się.

- Jest palenisko. - wskazała na miejsce przy ścianie. Spojrzał we wskazanym kierunku. Rzeczywiście pośrodku pomieszczenia było palenisko. Nic nie powiedział. Cisza.

- Mów. - odezwała się.

- Nie wiem o co ci chodzi. - odparł.

- Przestań udawać. - rzekła.

- Nie udaję. - powiedział.

- To przestań błaźnić i gadaj. Jesteśmy sami. - odezwała się.

- Wysłałaś go po opał, aby nic nie słyszał. - stwierdził. Przewróciła oczami.

- Wiem kto spalił naszą wioskę. - powiedział wreszcie. Dziewczyna zamarła. Przed oczami przeleciały jej obraz z dzieciństwa: wspólna zabawa, powrót i pożar, a także rozstanie z przyjaciółmi. Zawsze wtedy odczuwała ból. Ale nie pokazała tego po sobie.

- Kto? - zapytała się.

- Uchiha Madara. - padło z jego ust. Spojrzała na niego z niedowierzeniem.

- To niemożliwe. - wyszeptała wstrząśnięta.
*
- Przecież on był twoim wujem. Był dobry. Nigdy by tego nie zrobił.- powiedziała przypominając sobie uśmiechniętego i zawsze miłego mężczyznę. Zawsze dawał jej cukierki, gdy przychodziła do domu Sasuke. Lubiła go.

- Ale to prawda. Za tą maską skrywał drugie oblicze. - oznajmił.

- Dlaczego? - zapytała się.

- Chciał zostać daimyo i rządzić naszą wioską, ale starszyzna się nie zgodziła i wybrała mego ojca. Wtedy obudził się w

nim demon. Postanowił się zemścić. Gdy poszliśmy bawić się w lesie. On podstępem dostał się do Konohy i zabił wszystkich. Najpierw mojego ojca, a potem wszystkich mieszkańców. - oświadczył.

- Wymordował w jeden dzień? - pokręciła z niedowierzeniem głową.- Jak to możliwe? - spytała się Sasuke.

- Nie był sam. Pomogła mu organizacja Akatsuki i inni poplecznicy. - odpowiedział.

- Co ty chcesz zrobić? - kolejne pytanie. Znała na nie odpowiedź, ale miała nadzieję, że nie zrobi tego.

- Zemścić się na nim za zabicie mojego klanu. - odparł z nienawiścią. Spojrzała w jego oczy. Były puste i zimne. O matko pomyślała. On naprawdę chce to zrobić.

- Nie możesz tego zrobić. - rzekła  z pewnością.

- Dlaczego? Zabił moją rodzinę. Twoją także i Naruto. - odezwał się.

- To prawda. Ale to nie powód, aby go zabić. Staniesz się taki jak on. - podeszła do niego.

-  Nie powstrzymasz nie. - odparł. Złapała jego twarz w dłonie.

- Zemsta jest ważniejsza? - patrzyła w jego oczy.

- Tak. - strącił jej ręce.

- Przyniosłem drewno. - do pomieszczenia wszedł blondyn. Powiódł wzrokiem po twarzach przyjaciół.

- Coś się stało? - zapytał się.

- Nie, nic. - uśmiechnęła się blado. Była smutna. Musi go powstrzymać.
*
Nadal nie mogła uwierzyć. Dlaczego? Nie wiedziała. Jeszcze pamiętała rano jak przyszła do Sasuke domu. Ona tam był. Przeniosła się w przeszłość.

Mała dziewczynka podskakiwała. Szła do swego przyjaciela. W końcu stanęła przed wielkim domem. Podeszła i zapukała. Po chwili drzwi się odsunęły. Ujrzała wysoką kobietę , która miała na sobie  fioletowe kimono związane niebieskim paskiem obi. Jej gładko uczesane włosy spięte na czubku głowy w kok wyglądały  idealnie jak powinna  każda  fryzura kobiety wyglądać.

- Dzień dobry. - odezwała się. - Czy Sasuke-kun jest w domu? - spytała się grzecznie zaglądając do środka.

- Niedługo powinien skończyć trening z ojcem. Proszę wejść. - przesunęła się przepuszczając różowowłosą.

- Dziękuję. - weszła do środka. Służąca zamknęła drzwi. Haruno ruszyła za kobietą. Po kilku minutach doszły do innych drzwi, które dziewczyna otworzyła je. Weszła do pomieszczenia, w którym zastała matkę Sasukę panią Miokto. Lubiła ją. Była miła i zawsze uśmiechnięta. Była też ładna. Sakura chciała być taka jak dorośnie.

- Witaj Sakuro. - kobieta uśmiechnęła się ciepło.- Sasuke niedługo przyjdzie.- oznajmiła. - Usiądź. - wskazała jej  matę obok. Posłusznie usiadła. Po chwili można było usłyszeć kroki. Drzwi się odsunęły. Do pokoju wszedł wysoki, czarnowłosy mężczyzna ubrany w kimono ze znakiem klanu Uchiha na plecach. - Jak miło cię widzieć Madaro. - ucieszyła się Pani Uchiha.

- Ciebie również Mikoto. - uśmiechnął się i przeniósł wzrok na zielonooką.

- Widzę, że mamy gościa. - podszedł do niej.- Jak się miewasz Sakuro? - spytał się.

- Dobrze. - odparła cicho.

- Kiedyś wyrośniesz na piękną kobietę. - pogłaskał ją po głowie. Zarumieniła się z pochwały. Wtedy do pomieszczenia zawitał pan domu i jego syn Sasuke. Dziewczynka ucieszyła się. Wstała i podbiegła do niego.

- Naruto na nas czeka. - oświadczyła i pociągnęła go za sobą. Pozwolił się wyprowadzić

Tak było. A co teraz ma zrobić? Spojrzała na niego.
*
Nastał kolejny ranek. Po spożyciu jedzenia ruszyli w dalszą drogę zostawiając za sobą chatę. Sakura nadal była pogrążona we wspomnieniach. Tak bardzo się zmienił. Nie widziała go wiele lat. Westchnęła. Dlaczego? Dlaczego tak uparcie dąży do zemsty? Dopiero teraz sobie uświadomiła, że podąża nią od kilku lat. To jego droga. Droga samuraja. Przypomniała sobie słowa swej mentorki Tsunade: Musisz dobrze wybrać swoją drogę, którą zawsze będziesz podążać. To jest twój cel. Niektórzy dokonują złego wyboru, więc musisz uważać jak będziesz ją wybierać". To były blondynki słowa, które zapadły Haruno głęboko w pamięć. Ale do dziś nie wybrała drogi. Uchiha już zdecydował. A Naruto? spojrzała na przyjaciela. Jej zdawało się, że tak. Więc tylko ona jeszcze nie dokonała wyboru. Ale nie mogła się zdecydować.

- Dokąd idziemy? - spytała się zielonooka.

- Do Suny. - odparł Sasuke.

- A dlaczego tam? - zapytała się. - Przecież bliżej będziemy mieć do Wioski Deszczu. - dodała.

- Bo tak. - powiedział tonem ucinając rozmowę.

- Gbur. - mruknęła do siebie. Usłyszał to, ale zignorował to. Różowowłosa chcąc nie chcąc poszła z nim do Suny. Nazywa także Wioską piasku, gdyż leżała na środku pustyni. Żyli tu ludzie, którzy jakoś radzili sobie z gorącym klimatem i brakiem wody. Wszyscy trzej szli. W końcu weszli na gorący piach. Stopy się im zapadały i trudno było im iść. Ale musieli. Nie lubiła pustyni. Nieraz wyprawiała się z brązowooką do Suny w jakiejś sprawie. Najczęściej było to wezwanie do pacjenta, gdyż w ogóle nie było tam medyków lub byli bardzo słabo wykwalifikowani. Raz nawet prawie się zapadła. Dlatego od tamtej pory ostrożnie stąpała po piachu.
*
Brnęła przez piach przeklinając Uchihę pod nosem, gdyż to był jego pomysł. O mało co nie zapadła się.

- To twoja wina. - mruknęła wydostając się z piasku.- Zachciało ci się do Wioski Piasku.- zwróciła się do niego.

- Mogłaś zostać. Nikt cię nie zmuszał.- rzekł. Prychnęła.

- W przeciwieństwie do ciebie mam odrobinę rozsądku. - stwierdziła.

- Taa.- powiedział pod nosem.

- Mówiłeś coś?- spytała się buntowniczym tonem gotowa do utarczki.

- Nic. - odparł i ruszył dalej nie zwracając na nią uwagi.

- Egoista.- wymamrotała, ale on puścił to mimo uszu. Naruto tylko kręcił głową. Miał dość ich kłótni, ale jak by się wtrącił oderwałby od

Sakury i Sasuke. Dlatego milczał słuchając w spokoju ostrą wymianę zdań między nimi. Haruno było coraz gorącej. Pot spływał po niej. Była cała oblepiona piaskiem. Marzyła o kąpieli. Słońce paliło niemiłosiernie dając odczuć upał podróżnym.

- To drugi powód dlaczego nie lubię pustyni i piasku.- zatrzymała się. Wyjęła bukłak z wodą. Odkręciła i napiła się, ale tak aby nie rozlać cennego płynu. Po kilku łykach przestała pić. Chciała jeszcze, ale musiała oszczędzać wodę, gdyż trudno znaleźć na pustyni wodę.

- Masz. - podała blondynowi. Chłopak wziął i zaczął łapczywie pić wodę.

- Tylko nie za dużo i powoli. Musi nam starczyć. - poradziła mu. Niebieskooki oddał jej bukłak. Różowowłosa zakręciła i schowała go.

- Już widać. - rzekł brunet. Ruszyli dalej. Stanęli na wydmie. Rzeczywiście z oddali można było zobaczyć wioskę otoczoną wysokim murem dookoła co chroniło wioskę i mieszkańców. Pomału zbliżali się do celu. Pod koniec dnia znaleźli się pod wioską. Nareszcie pomyślała. Padała ze zmęczenia. Niedługo odpocznie i weźmie kąpiel.

- Stać. - usłyszeli głos z tyłu. Zatrzymali się i odwrócili się czekając na konfrontację.
*
Z mroku wyłoniło się dwie postacie: kobiety i mężczyzny. Kobieta była blondynką o niebieskich oczach. Włosy miała upięte w cztery kitki. Mężczyzna miał brązowe włosy i czarne oczy.

- Temari, Kankuro witajcie.- przywitała się.

- Sakura.- odezwała się blondynka.- Co tu robisz? - spytała się.

- Mam coś tu do załatwienia.- odparła.

- Kim oni są? - wtrącił się brązowowłosy.

- To moi przyjaciele: Naruto Uzumaki i Sasuke Uchiha.- przedstawiła ich.- Naruto, Sasuke to Temari i Kankuro.- wskazała na dwójkę.

- Pewnie  jesteście zmęczeni. Chodźcie z nami.- niebieskooka ruszyła, a za nią jej brat. Trójka przyjaciół poszła za nimi. Szli bramą, gdy minęli ją znaleźli się w wiosce. Domy były zbudowane z piasku. Były o różnych wysokościach. Wiał wiatr.

- Nic się tu nie zmieniło.- mruknęła do siebie.

- Dobrze, że przyszłaś. - odezwał się Kankuro.- Gaara miał po ciebie kogoś wysłać.- dodał. Haruno zaczerwieniła się lekko.

- To świetnie.- rzekła zmieszana przypomiając sobie co wydarzyło się ostatnio. Nie wiedziała, że brunet bacznie ją obserwuje. W końcu doszli do hotelu.

- To tutaj. Musimy już iść. - rodzeństwo pożegnało się i odeszło.

Weszli do budynku i wynajęli pokoje. Wzięli klucze i ruszyli na górę.

 

- Nareszcie.- rozebrała się i weszła pod prysznic. Czuła jak cały pot i piasek spływają z niej. Po kilku minutach wyszła z łazienki ubrana tylko w ręcznik.

- Sasuke. - powiedziała.- Co tu robisz? - dodała trzymając ręcznik.

*
Patrzyła na Uchihę przytrzymując rogi ręcznika.

- Co cię do mnie sprowadza? - spytała chłodnym głosem. Nie odpowiedział od razu. Zlustrował ją od góry do dołu.

- Mam pytanie.- odezwał się wreszcie.

- Dużo się dowiedziałam. - rzekła. - Mów. - dodała krzyżując ramiona. Czekała.

- Byłaś już w Sunie? - zapytał się. Spojrzała na niego jak na wariata. - A jak myślisz? - dodała oschle.

- Tak czy nie? - zapytał.

- Tak. A skąd znałabym Kankuro i Temari?- odparła.

- A po co tu przychodziłaś? - kolejne pytanie.

- To jakieś przesłuchanie? - zadała mu pytanie, ale zignorował ją. Co za uparty gbur pomyślała. Chciała mieć to już za sobą.

- Leczyłam Kazekage Gaarę. - wyjaśniła.

- Znasz go? Co cię z nim łączy? - na te słowa poczerwieniała ze złości. - Lepiej, żebyś już stąd wyszedł. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.

- Jak chcesz.- zanim jednak wyszedł podszedł do niej bardzo blisko.- Dowiem się. - szepnął jej na ucho. Spojrzał w jej zielone oczy. Po czym odwrócił się i wyszedł z jej pokoju. Dziewczynie nadal biło serce jak oszalałe.

- Niedobrze. - mruknęła. Widać nadal czuła do niego słabość. Westchnęła. Przebrała się i poszła spać.

 

Uchiha wszedł do swego pokoju. Nie myślał, że zastanie ją w samym ręczniku. Jego przyjaciel się obudził. Nic dziwnego już dawno nie miał kobiety. Dlatego po kilku minutach wyszedł zamykając drzwi i skierował się na dół. Znalazł się na dworze. Wiatr wiał. Nałożył kaptur. Może dowie się czegoś? Zniknął w ciemnościach.
*
Dzień. Jak zwykle gorący. Promienie słońca przedarły się przez zasłonki i padły na jej twarz. Dziewczyna obróciła się na bok. Tu słońce nie docierało. Ponownie by zasnęła, gdyby nie pukanie w drzwi. Próbowała je zignorować, ale przerodziło się w walenie. Westchnęła. Założyła szlafrok i otworzyła je. Przed sobą zauważyła Naruto.

- O co chodzi? - spytała się.

- Sasuke zniknął. - oświadczył.

- Nie mógł zniknąć. Jest w swoim pokoju. - powiedziała.

- Nie ma go tam. Drzwi są zamknięte.- oznajmił. To otrzeźwiło Sakurę.

- Poczekaj na mnie na dole. Zaraz do ciebie dołączę. - odparła zamykając drzwi. - Świetnie. - mruknęła. Zamiast spać musi szukać tego głupka. Ubrała się. Po 10 minutach zeszła na dół. Była gotowa. Blondyn czekał na nią w holu. Oboje wyszli na dwór.

- Dobra.- odezwała się. - Rozdzielamy się. Ty przeszukasz wschodnią część. - wskazała ręką na drugą stronę.- A ja zachodnią. - odparła.

- A jak ktoś z nas go znajdzie? - spytał się.

- Wtedy przyjdzie tu ze zgubą. - wyjaśniła.

- Dobra.- przytaknął. Dwójka przyjaciół ruszyła osobno. Każdy w swoją stronę. 

 

 

- Znalazłeś go? - zapytała, gdy spotkali się przy hotelu. Pokręcił głową. - Teraz ja północną, a ty południową.- powiedziała. Poszli dalej go szukać.

 

 

Miała dość. Nie wiedziała, gdzie ten bufon poszedł. Właśnie wracała najgorszą dzielnicą miasta. Tu mieściły się najgorsze bary i domy rozkoszy. Usłyszała wtedy znajomy głos. Zaciekawiona zajrzała tam. Dostrzegła Uchihę w otoczeniu kobiet, a obok Uzumakiego. Tego było już za wiele. Była wściekła. Szybko oddaliła się od tamtego miejsca. Ona ich szuka, a oni się zabawiają. Tego już za wiele. Ona im pokaże.
*
Westchnęła. Złość nadal jej nie przechodziła.

- Jak oni mogli? - mruknęła do siebie. Zastanawiała się czy warto z nimi podróżować. Wiedziała, że czasami mężczyzna musi sobie "ulżyć", ale  może zrobić to w delikatny sposób, a nie znikać i nie mówić. A mogłam dłużej pospać pomyślała. Ziewnęła. Właściwie czemu nie? przyspieszyła kroku.

 

 

Uchiha wraz z Naruto wyszedł z budynku.

- Ty głąbie. - powiedział. - Czy ty w ogóle myślisz? - warknął. Przyszedł do niego zamiast mu powiedzieć, że Sakura go szuka to siedział wraz z nim. Teraz na pewno było wściekła. Tego jeszcze brakowało. Westchnął. Nie wiadomo, gdzie jest teraz ona.

- Zapomniałem.- mruknął.

- Chodź.- poszli ją szukać. Przeszukali całą wioskę wzdłuż i wszerz. W końcu poszli do hotelu. Po drodze Uchiha wpadł na kogoś.

- Uważaj jak chodzisz. - warknął.

- Raczej ty.- odparł melodyjny głos.

- Sakura-chan.- ucieszył się blondyn, który podbiegł do niej i przytulił ją. - Szukaliśmy cię. - dodał Uzumaki.

- Naprawdę? - spytała z ironią. - Jakoś zeszło wam to cały dzień. - powiedziała sceptycznie.

- Trochę nam to zeszło.- odezwał się niebieskooki.

- Muszę wam podziękować. - blondyn dostał pięścią w głowę, a bruneta kopnęła nogą w krocze. Złapał się za bolące miejsce.

- Odbiło ci? - wysyczał.

- Co ja zrobiłem? - masował obolałe miejsce.

- To za wasze kłamstwa. Już ja wiem, gdzie was powiało. Nigdy więcej nie będę szukać żadnego z was. A jak będzie chcieli spędzić czas z kobietą to nie chcę o tym wiedzieć. - zakończyła. Po czym dumnie wkroczyła do budynku. Gdy ból minął obaj weszli do środka i skierowali się do swych pokoi. Naruto podszedł do pokoju Haruno i nacisnął klamkę, lecz były zamknięte.

- Co ty wyprawiasz? Jeszcze ci mało? - popatrzył na bruneta.

- Chyba się na nas obraziła, więc chcę ją przeprosić, ale chyba nie otworzy. - wytłumaczył smutno i wszedł do swego pokoju. Sasuke podszedł i zapukał. Ale były zamknięte.

- Faktycznie.- mruknął.

 

 

Nie miała zamiaru rozmawiać z żadnym z nich, gdyż tylko straciła cenny czas. Wyjęła karteczkę i wygładziła ją:

Przyjdź jutro do

mego gabinetu.

To wszystko co widniało na karteczce. Zwinęła ją i wyrzuciła.
*
Sakura wyszła z swego pokoju nie mówiąc nic towarzyszom podróży. Nadal na nich zła po wczorajszym. Po Sasuke mogła się spodziewać, ale po Naruto. Czuła się zdradzona. Dlaczego nie jej nie powiedzieli? Mogli to przecież jakoś jej oświadczyć tak, aby zrozumiała aluzję, ale nie. Najp...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl