[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gazeta informacyjna Biebrzańskiego Parku Narodowego
numer 6
zima 2010
W numerze:
GMO
jest wśród nas?
Rozmowa
z rzeźbiarzem,
Ryszardem Cymborem
3
ketingowe wielkich korporacji obie-
cujących uzyskanie wyższych plo-
nów, mniejsze zużycie herbicydów,
rozwiązanie problemu głodu na
świecie, możliwość współistnienia
roślin GMO obok roślin niemodyfi-
kowanych. Doświadczenia rolników
rozmijają się jednak z obietnicami
koncernów biotechnologicznych .
Potwierdzają to również wyniki nie-
zależnych badań naukowych.
Niezależne badania przeprowa-
dzone ostatnio w czterech różnych
krajach europejskich (Francja, Ro-
sja, Włochy, Austria) potwierdziły
po raz kolejny, że szczury i myszy
karmione paszą wyprodukowaną z
nasion GMO miały poważne zmia-
ny w komórkach wątroby, trzustki i
jąder, a w drugim - trzecim pokole-
niu stawały się bezpłodne. Zaob-
serwowano też zwiększoną śmier-
telność potomstwa. W Anglii po do-
puszczeniu na rynek genetycznie
zmodyfikowanej soi zanotowano
dwukrotny wzrost alergii. Podkreś-
lić należy z całą mocą, że brak do-
wodów na istnienie zagrożenia nie
jest jeszcze dowodem na jego brak.
Wcześniej czy później ujawnić się
mogą na masową skalę negatywne
skutki tego eksperymentu, tak jak
ze znacznym opóźnieniem ujawni-
ły się uboczne skutki stosowania
DDT, mączki mięsno-kostnej (cho-
roba „wściekłych krów"), czy anty-
biotyków w żywieniu zwierząt.
Jadwiga Łopata
Szuszalewo Story, czyli
rzecz o tym jak rolnicy z
Szuszalewa mechowiska
chronią
Od kilku lat w gremiach politycznych,
naukowych, rolniczych i biznesu trwa
zagorzała dyskusja na temat wprowa-
dzania do środowiska upraw roślin
genetycznie zmodyfikowanych. Uprawy
takich roślin mają wielu przeciwników
jak i zwolenników. Także w naszym kraju
trwa na ten temat burzliwa debata,
wręcz walka by Polska pozostała krajem
wolnym od GMO.
M
y również na łamach na-
szej gazety pragniemy
postawić sobie pytania:
Czy wraz z wprowadzeniem GMO
grozi nam jakieś niebezpieczeń-
stwo? Czy chcielibyśmy uprawiać
rośliny GMO w dolinie Biebrzy?
Włączając się do dyskusji na ten
temat chcielibyśmy zaprezentować
stanowisko Pani Jadwigi Łopaty z
Międzynarodowej Koalicji dla
Ochrony Polskiej Wsi, przeciwni-
czki upraw GMO.
4–5
Indianin znad Biebrzy
6
Jak jemiołuszka
z jemiołą
7
Kierowco,
przypominamy
Co to jest GMO?
Skrót „GMO” został zapożyczo-
ny z języka angielskiego „Geneti-
cally Modified Organisms”, w do-
słownym tłumaczeniu oznacza or-
ganizmy poddane modyfikacji ge-
netycznej. Według art. 3 Ustawy z
dnia 22 czerwca 2001 r. o Organiz-
mach Genetycznie Zmodyfikowa-
nych (Dz. U. z 2001 r. Nr 76, poz.
811) GMO to organizm inny niż or-
ganizm człowieka, w którym mate-
riał genetyczny został zmieniony w
sposób nie zachodzący w warun-
kach naturalnych wskutek krzyżo-
wania lub naturalnej rekombinacji.
Nie należy mylić GMO z organiz-
mami, które powstały w wyniku
krzyżowania osobników gatunków
spokrewnionych ze sobą, które da-
ją nowe, wyselekcjonowane odmia-
ny roślin i rasy zwierząt, np. pszen-
żyto, muł lub owczarek niemiecki.
W przypadku GMO genetyczna
modyfikacja oznacza sztuczne wsta-
wienie obcych genów do materiału
genetycznego danego organizmu na
poziomie wewnątrzkomórkowym,
tzn. fragment genomu jednego or-
ganizmu wbudowuje się do genomu
drugiego organizmu. Najczęściej są
to organizmy bardzo/niesamowicie
oddalone od siebie ewolucyjnie, jak
rośliny i zwierzęta. Natura wyzna-
czyła granicę między nimi już kilka
tysięcy milionów lat temu! Obecnie
człowiek łamie te bariery i próbuje
tworzyć własne byty. Kreowanie no-
wego organizmu gmo odbywa się w
laboratorium głównie przy udziale
Agrobacterium (rodzaj bakterii). Za-
jście procesu jest nie możliwe bez in-
gerencji człowieka. W przyrodzie tak
drastyczne krzyżowania międzyga-
tunkowe, np.: pomidor z genem ry-
by, ziemniak z genem meduzy, karp
i ryż z genami człowieka, sałata z ge-
nem szczura, soja i kukurydza z ge-
nami bakterii, nie zachodzą. Istnieją
specjalne naturalne bariery między-
gatunkowe, które uniemożliwiają
wbudowanie obcych genów do ko-
mórki. Możliwa jest natomiast wy-
miana genów na poziomie osobnika
miedzy spokrewnionymi ze sobą ga-
tunkami, np. koń i osioł (wynik krzy-
żowania - muł). Jednak organizmy
powstałe w ten sposób są naturalnie
eliminowane przez przyrodę. Naj-
częściej spotykaną cechą, która unie-
możliwia ich rozprzestrzenianie się
jest bezpłodność.
GMO – kuszące
obietnice
Wprowadzeniu roślin GMO na
rynek towarzyszyły kampanie mar-
Ciąg dalszy na str. 2.
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia
oraz pomyślności
w Nowym Roku 2011
życzą
2010
Rok
Wodniczki
Dyrekcja i Pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego
 2
Biebrzańskie Wieści
nr 6
2010 Rok Wodniczki
Zagrożenia
ekonomiczne
Mimo wielkiej propagandy ge-
netycznie modyfikowane rośliny
zajmują tylko 2,4 % upraw na całym
świecie. Nawet kraje, w których
brakuje żywności nie chcą GMO.
Blisko 80% z całkowitej powie-
rzchni upraw GMO jest zlokalizo-
wana w USA, Kanadzie, Argentynie
i Brazylii. Korporacje odniosły tam
sukces, ponieważ nie poinformo-
wano rolników i konsumentów o
Trudne sąsiedztwo
Inny ważny aspekt tematyki
GMO to możliwość współistnie-
nia/sąsiedztwa upraw GMO z upra-
wami tradycyjnymi. Są to polity-
czne hasła, które mają być rozumia-
ne jako możliwość prowadzenia up-
raw bez GMO obok upraw zmody-
fikowanych genetycznie bez ryzyka
zanieczyszczenia tych pierwszych.
Ustawy i akty polegające, np. na
wprowadzaniu zapór zasiewowych
i odległości między uprawami nie
Ciąg dalszy ze str. 1.
Europejskiej 70-80% konsumentów
jest przeciw GMO.
Ważna informacja dla potencjal-
nych nabywców: Genetycznie zmo-
dyfikowane nasiona są opatento-
wane (ich genotyp), tzn. są własno-
ścią firmy, która je wynalazła. Ku-
pując takie nasiona nie nabywamy
praw do genotypu jest on nadal
własnością firmy (podobnie kupu-
jąc płytę CD z muzyką w sklepie -
nie nabywamy praw autorskich; jej
powielanie i rozpowszechnianie
więc z tego wynika, że współistnie-
nie rolnictwa wolnego od GMO z
tym stosującym GMO jest niemoż-
liwe. Skażenie genetyczne będzie
nieuniknione i nieodwracalne. Co
więcej, żadne towarzystwo ubezpie-
czeniowe nie jest w stanie podjąć
się żadnych działań dotyczących
odszkodowań z powodu takiego
skażenia. Unia Europejska wpro-
wadza opinię publiczną w błąd [...]
Stwarzanie pozorów regulacji
'koegzystencji' to tylko metoda na-
rzucenia GMO wbrew preferen-
cjom obywateli: kiedy współistnie-
nie okaże się nie być możliwe, nie
będzie już możliwości zmiany bie-
gu wydarzeń i naprawienia szkód”
JEDYNYM sposobem aby chro-
nić naturalną i kulturową różnoro-
dność przed zanieczyszczeniem
GMO jest wprowadzenie natych-
miastowego zakazu obrotu i wysie-
wu kukurydzy MON810 i wszyst-
kich inny nasion zmodyfikowanych
genetycznie. Nawet tych dopu-
szczonych do przetwórstwa, jak rze-
pak. Istnieje bowiem duże ryzyko
zanieczyszczenia nasion odmian
tradycyjnych.
Zagrożenia GMO dla
rolnictwa i środowiska
W listopadzie 2009 opublikowa-
no raport „Wpływ genetycznie mo-
dyfikowanych upraw na zużycie
pestycydów w Stanach Zjednoczo-
nych: pierwszych 13 lat”, który zo-
stał stworzony na podstawie ofi-
cjalnych danych departamentu
USA ds. Rolnictwa. Przedstawio-
no w nim dowody wskazujące, że
znaczący wzrost zużycia pestycy-
dów w uprawach genetycznie mo-
dyfikowanych jest spowodowany
gwałtownym wzrostem ilości
chwastów tzw. superchwastów,
które uodporniły się na stosowany
w tych uprawach herbicyd Roun-
dup. Substancja, która w teorii
miała chronić uprawy przed chwa-
stami, przyczynia się do gwałto-
wnego wzrostu ich liczby, a tym
samym stałego wzrostu zapotrze-
bowania na herbicyd.
„Odporny na herbicydy szczep
rośliny przymiotno kanadyjskie
(ang.: horseweed) rozprzestrzenił
się dotychczas w 10 stanach USA.
Rolnicy nie mogą sobie z nim dać
rady, nawet jeśli stosują trzykrotnie
bardziej stężone dawki herbicydów
w dwukrotnie większych dawkach
niż zalecane. Superchwasty osią-
gają ponad 3 metry wysokości, ro-
sną szybko, a jedna roślina wytwa-
rza ponad 200 tysięcy wiatrosie-
wnych nasion” [Juliana Barbassa,
ENN, 2005].
Czy nie budzi jednak podejrzeń
fakt, iż firma sprzedająca nasiona
„lepszych” roślin sprzedaje także
herbicydy, bez których roś-
lina ta nie będzie dawać
„obiecanego” plonu? Nie-
dawno, oddział polski pew-
nej znanej firmy zachęcał
do zakupu środka na chwa-
sty kusząc kupującego NA-
GRODAMI: zbierz naklejki
z szesnastu 120 l opakowań
chemikaliów i wygraj. Za 16
nalepek (tj. 1920 litrów her-
bicydu) możesz, jeśli akurat
Ty będziesz miał szczęście,
wygrać telewizor LCD 37''!
Czy koszt telewizora (około
1900 zł) odpowiada ko-
sztom zakupu 16 opakowań
środka?
Kolejny odnotowany fakt,
dotyczy wytwarzanych przez
kukurydzę MON 810 (gmo dopu-
szczone do uprawy w UE) toksy-
cznych białek Cry1Ab, które zabi-
jają nie tylko omacnicę prosowian-
kę (szkodnik upraw), ale także or-
ganizmy pożyteczne, np. biedron-
ki. Toksyczne białko Cry1Ab po-
woduje wyższą śmiertelność wśród
wielu owadów i zwierząt. Szcze-
gólnie niepokojący jest wynik ba-
dania nad działaniem białka
Cry1Ab na pszczoły miodne Apis
mellifera, u których białko to upoś-
ledza zdolność orientacji i uczenia
się (Ramirez-Romero i in. 2008).
Stwarza to realne zagrożenie dla
pszczelarstwa oraz obecności czło-
wieka na planecie Ziemia. Praca
pszczół nie polega tylko na pro-
dukcji miodu, to produkt uboczny.
Pszczoły są najważniejszymi zapy-
laczami. Uogólniając ich wymar-
cie uruchomi reakcję łańcuchową:
brak owoców, nasion oznacza =
brak żywności = … śmierć?
GMO
jest wśród nas?
Polska wolna od GMO
Polska musi pozostać krajem
wolnym od GMO aby chronić nasze
zdrowie, naszą wspólną własność,
nasze bogactwo przyrody, dobrą ja-
kość żywności, niezależność życio-
wą i nasze rodzinne gospodarstwa
rolne. Polska wieś jest bardzo wyjąt-
kowa - bogactwo natury, piękne
krajobrazy, nadal żywa kultura lu-
dowa, tysiące dobrych rolników,
którzy posiadają mądrość pokoleń.
Jest to nasz narodowy skarb.
Chrońmy go.
Nie jesteśmy przeciw prawdzi-
wej nauce, która prawdziwie służy
ludziom i innym istotom.
Badania nad GMO mogą być
prowadzone ale tylko w ściśle za-
mkniętych laboratoriach i tam pozo-
stać aż uzyskamy pewność, że są
bezpieczne. W nauce musi obowią-
zywać zasada przezorności, najwy-
ższej ostrożności i etyka.
Na podsumowanie chciałabym
przytoczyć cytat Terje Traavik, nie-
zależnego profesora biologii z Nor-
wegii.
„Bardzo się staramy, aby każdy
zrozumiał, że skażenie genetyczne to
coś zupełnie innego niż skażenie
chemiczne, które przez własną głu-
potę rozpowszechniamy przez osta-
tnie 50 lat. Rzecz w tym, że chemi-
kalia nie potrafią same się rozmna-
żać. Nawet największe skażenie
chemiczne z czasem maleje, pod-
czas gdy w technologii genety-
cznych modyfikacji jest dokładnie
na odwrót. DNA może się w zasa-
dzie rozmnażać samodzielnie, a
więc możliwe jest, że początkowo
niewielkie skażenie rozrośnie się z
czasem do olbrzymich rozmiarów..."
zagrożeniach GMO, a społeczeń-
stwo nie miało za wiele do powie-
dzenia.
W 27 krajach Unii Europej-
skiej, genetycznie modyfikowane
uprawy reprezentują zaledwie
0,21% powierzchni gruntów rol-
nych.
Już osiem państw Unii Europej-
skiej (Austria, Francja, Grecja, Luk-
semburg, Niemcy, Węgry, Włochy,
Bułgaria) wprowadziło zakaz wy-
siewu i sprzedaży kukurydzy MON
810. Część z nich wprowadziło już
zakazy na uprawy ziemniaka ge-
netycznie zmodyfikowanego AM-
FLORA, który został dopuszczony
do uprawy kilka miesięcy temu.
(http://www.icppc.pl/anty-
gmo/2009/06/zakazy-na-gmo-w-
ue/).
Świadomość społeczeństwa na
całym świecie wzrasta, a tym sa-
mym nasila się sprzeciw wobec up-
raw żywności GMO oraz braku oz-
naczeń produktów wyprodukowa-
nych na bazie GMO. Z powyższych
powodów amerykańscy rolnicy
stracili miliardy dolarów. W Unii
podlega karze). Fakt ten jest często
pomijany przez dystrybutorów.
Zwiększa to kontrolę ponad narodo-
wych korporacji nad rolnikami oraz
produkcją i konsumpcją żywności
(kto kontroluje żywność ten kontro-
luje świat). Rolnicy stosujący upra-
wy GM muszą płacić opłaty tantie-
mowe oraz są pociągani do odpo-
wiedzialności za problemy (np. za
zanieczyszczanie upraw) związane
z tymi uprawami.
Korporacje handlujące produkta-
mi GMO działają na swoją korzyść,
a rozprzestrzenianie się upraw
GMO przyczynia się do pogłębiania
głodu na świecie, szczególnie w
biednych krajach! Devinder Shar-
ma, indyjski dziennikarz pisze,
m.in. o dramacie popełnionych sa-
mobójstw przez 200 tysięcy indyj-
skich rolników na przestrzeni osta-
tnich 15 lat na skutek spadku do-
chodów i chorób jakie pojawiły się
w wyniku wprowadzenia upraw
GMO oraz zwiększonego użycia
agrochemii, pestycydów i nasion
hybrydowych, które wyparły trady-
cyjne odmiany.
sprawdzają się i nie gwarantują
czystości ziarna. W praktyce takie
współistnienie jest nie możliwe. Na
przykład w USA zanieczyszczenie
upraw tradycyjnych osiągnęło już
80% pomimo, że obiecywano rolni-
kom, że nie będzie większe niż 1%
[EkoConnect, 2005].
W stanowisku CPE (Europejska
Koordynacja Rolnicza z siedzibą w
Brukseli) czytamy: „Zdecydowana
większość europejskich rolników,
którzy jako grupa są pierwszymi za-
interesowanymi w sprawie stoso-
wania GMO, nie chce organizmów
modyfikowanych genetycznie
(GMO) ani na polach, ani w skle-
pach [...] Żadna ustawa nie będzie
w stanie zapobiec ciągłemu skaże-
niu pól, środowiska i nasion [...]
Rozpylanie przez wiatr, bakterie w
glebie, insekty, ptaki czy też inne
zwierzęta, to tylko jedne z wielu
możliwych dróg rozprzestrzeniania
się transgenicznych roślin. Silosy,
transport, czy przemysł agrospo-
żywczy to jedne z wielu możliwych
miejsc, gdzie żywność wolna od
GMO może zostać skażona. Jasno
Z ostatniej chwili:
24 listopada 2010 roku sędziowie Federalnego Trybunału Konstytucyjny w Karlsruhe, wschodnie Niemcy potwierdzili
zgodność z konstytucją obecnie obowiązującego prawa dotyczącego genetycznie modyfikowanych organizmów. W
praktyce oznacza to, że rolnicy wysiewający na własnych polach GMO będą musieli płacić ogromne kary, jeśli dojdzie
nawet do przypadkowego zapylenia i zanieczyszczenia niemodyfikowanych genetycznie upraw na sąsiednich polach
(nawet przy zapewnieniu wszystkich środków ostrożności).
Sąd orzekł: „W obliczu jeszcze nie do końca wyjaśnionego przez środowisko naukowe stanu wiedzy, w ocenie długoo-
kresowych przyczyn zastosowania inżynierii genetycznej prawodawca powinien wykazać szczególną ostrożność”. Jak
podkreślili, rządy landów nie mogą kierować się jedynie rachunkiem zysków i strat, ale również przejąć odpowiedzial-
ność i „ochronę naturalnego środowiska życia dla przyszłych generacji”. Podkreślili, że możliwe negatywne skutki up-
raw GMO można odwrócić jedynie z ogromnym trudentrudem, toteż przy wysiewie i oznaczaniu nasion GMO należy
zachować „najwyższą możliwą ostrożność”.
Jadwiga Łopata - jest wiceprezesem
Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony
Polskiej Wsi, jak rónież laureatką na-
grody Goldmana (ekologiczny Nobel)
oraz Złotego Krzyża Zasługi.
Kontakt z autorką oraz więcej o dzia-
łalności Koalicji:
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony
Polskiej Wsi, ICPPC - International Coa-
lition to Protect the Polish Countrysi-
de, 34-146 Stryszów 156, Polska
tel./fax +48 33 8797114
Źródło: http://ekologia.re.pl/artykul/19087.html
3
nr 6
Biebrzańskie Wieści
www.biebrza.org.pl
Z dłutem w dłoni
Jadąc drogą nr 670 z Goniądza w stronę Suchowoli mijamy wieś Karpowicze. We wsi uwagę przyciągają
oryginalne rzeźby i inne elementy dekoracyjne zdobiące sklep. Ich wykonawcą jest Ryszard Cymbor,
z którym poniżej prezentujemy rozmowę.
ale na swój sposób udoskonalam je
według własnej wizji.
Rozmawiał: Artur Wiatr
Skąd pojawił się pomysł na
pracę twórczą w drewnie?
Rzemieślnicza żyłka to sprawa ro-
dzinna. Ojciec i rodzina od zarania
zajmowała się zduństwem. Jeśli cho-
dzi o drewno to uważam, że Ktoś miał
taki zamiar bym część swojego życia
poświęcił pracy twórczej w drewnie,
choć zupełnie nie miałem tego w
swoim życiowym planie. Dziś, kiedy
próbuję odszukać korzeni mojego za-
interesowania pracą z drewnem przy-
pominają mi się dwa, dość odległe
epizody. Pierwszy sięga ok. 20 lat
wstecz na kawałku wierzbowej gałę-
zi scyzorykiem wyrzeźbiłem ozdobny
warkocz. Drugi moment jest nawet
bardziej odległy, może 30 lat wstecz.
Będąc na rynku w Suchowoli kupi-
łem hebelek. Po przyjściu do domu
okazało się jednak, że nie był on naj-
lepiej wykonany. Słabo się nadawał
do strugania desek więc rzuciłem go
w kąt. 6 lat temu roku robiąc porząd-
ki w warsztacie odnalazłem ten hebel.
Rozebrałem go na części i intuicyj-
nie przyłożyłem samo ostrze do ka-
wałka drewna. Nagle okazało się, że
ostrze idzie w drewno jak w masło i
doskonale je obrabia. Dziś wiem, że
to był ten moment kiedy złapałem
bakcyla pracy w drewnie. Pierwsze
powstały „plecione” kolumny – kil-
ka z nich zdobi właśnie nasz miej-
scowy sklep.
Praca w drewnie to zajęcie bar-
dzo czasochłonne – czy ma Pan
jeszcze chwilę wolną dla siebie?
Pracy w warsztacie nie traktuję
wyjątkowo. Lubię też gotować, dużo
czytam, spotykam się z inny-
mi osobami. To potrzebne, by
zachować równowagę i ko-
rzystać z życia jak najlepiej.
Czy można czuć się
spełnionym człowie-
kiem mieszkając na
końcu świata?
Myślę, że tak. To nie waż-
ne, gdzie się mieszka ale jak
się do życia podchodzi i jak
się w nim realizuje. Ja sta-
ram się spełniać „tu i teraz”
bo to jest właśnie ten wyjątkowy, da-
rowany mi czas. Nie przeszkadza
mi to, że są to Karpowicze, nie ża-
łuję, że nie jest to Warszawa czy No-
wy Jork. Tu znalazłem to co nadaje
obecny kierunek mojemu życiu. Nie
ukrywam jednak, że chciałbym jesz-
cze w życiu spróbować zmiany i za-
mieszkać w innym miejscu.
Ryszard Cymbor podczas pracy w swojej pracowni
Robiłem różne rzeczy. Jak już
wspomniałem pochodzę z rodziny
zduńskiej. Pracowałem razem z oj-
cem przy stawianiu pieców, kuchni,
kominków. Z nastaniem jednak no-
wych czasów praca zduna niemal-
że odeszła w niepamięć – no może
z wyjątkiem popularnych komin-
ków. Trzeba więc było szukać innej
pracy. Byłem sprzedawcą w sklepie
budowlanym. Potem wyjechałem do
Poznania, gdzie przez kilka lat pra-
cowałem jako personel hotelowy.
Miałem okazję bliżej poznać różne
oblicza życia w mieście. Ostatecznie
przekonałem się, że to nie dla mnie
i wróciłem do Karpowicz.
sca, poznawać nowych ludzi – wszy-
stko to owocuje dziś w mojej pracy.
Skąd czerpie Pan pomysły,
gdzie szuka inspiracji do swo-
jej pracy?
Henryk Ford, twórca marki sa-
mochodu Ford, powiedział: „Gdy-
bym miał zacząć jeszcze raz wszy-
stko od początku, to rozejrzałbym
się za jakąś ludzką potrzebą i wy-
szedłbym jej naprzeciw”. Kieruję
się podobną dewizą – wykonuję
rzeczy proste, z pozoru zwyczajne,
Praca w drewnie obecnie za-
jmuje Panu dużo czasu – czy
nie szkoda Panu tych lat spę-
dzonych poza Karpowiczami?
Wszystko co robiłem wcześniej,
wbrew temu czym się zajmowałem,
było przygotowaniem do mojego
obecnego zajęcia. Był to wartościowy
czas kiedy mogłem zdobywać do-
świadczenia, odkrywać nowe miej-
Dziękuję za rozmowę.
Ryszard Cymbor tworzy różnorodne
produkty w drewnie: kolumny, zdo-
bione kwietniki, świeczniki, rzeźbione
stoły i ławy. Wykonuje również arty-
styczne kominki. Osoby zainteresowa-
ne mogą się z nim skontaktować pod
numerem tel. 880 040 168.
Czym zajmował się Pan
wcześniej?
Moja wigilia – biebrzańskie wspomnienia
Rozmawiał A. Wiatr
Pani Zdzisława słynie z bardzo smacznej
kuchni. Naszym czytelnikom polecamy
jeden z jej świątecznych przepisów.
Sposób przyrządzania:
Żurawiny oczyścić i wrzucić na rozgrzany olej.
Smażyć wraz z posiekaną cebulą. Do tego do-
dać cukier oraz mąkę ziemniaczaną rozmiesza-
ną z wodą. Pierś indyczą rozkroić na płat. Na-
trzeć solą i pieprzem, ułożyć na niej plastry
żółtego sera oraz wcześniej przyrządzony
wkład żurawinowy . Mięso ciasno zawinąć i
związać nicią. Tak przygotowaną roladę po-
smarować olejem i piec w żaroodpornym na-
czyniu przez ok. 1,5 godz. w temperaturze
180°. Smacznego!
O kilka wspomnień jak dawniej przygo-
towywano i obchodzono wigilię i Świę-
ta Bożego Narodzenia poprosiliśmy Pa-
nią Zdzisławę Pełszyńską z Goniądza.
Rolada z indyka z żurawiną
Składniki:
pierś z indyka – ok. 1,5 kg
50 dkg żurawiny
5 dkg żółtego sera
cebula, sól, pieprz, cukier, olej, łyżka mąki
ziemniaczanej
Jak wyglądały przygotowania do wigilii?
Najpierw musieliśmy zadbać o dobytek. Na
kilka dni przed świętami należało więc przy-
gotować odpowiednio dużo karmy dla krów,
koni, świń by nie zajmować się tym w same
święta. Kiedy przed świętami chwytał tęższy
mróz bywało tak, że wybieraliśmy się jeszcze
saniami za Biebrzę do stogów po siano.
Dopiero potem przystępowaliśmy do przygo-
towywania świąt dla domowników. Z reguły
zabijaliśmy w tym okresie świniaka. Jego opra-
wianiem zajmowała się moja babcia, która by-
ła wyśmienitą kucharką (kiedyś, z konieczno-
ści w zastępstwie gosposi na goniądzkiej pleba-
ni podejmowała gościną samego kardynała Au-
gusta Hlonda, który przebywał w Goniądzu z
wizytacją – dodaje Pani Zdzisława). Wszystkie
potrawy przygotowywaliśmy sami z własnych
produktów. Ciasta drożdżowe, chleb, pierniki,
makowce i serniki wypiekaliśmy w naszym pie-
A jak wyglądała choinka?
Oczywiście była żywa, przywieziona z la-
su. Dawniej nie było takiej różnorodności de-
koracji jak dziś, choć każdy się starał jak
mógł. Wieszaliśmy więc małe jabłuszka z na-
szego sadu, pierniki, papierowe łańcuchy a
zamiast kolorowych lampek były świeczki.
Pamiętam kiedyś mój tata z ciocią zapako-
wali machorkę i wyruszyli do Krakowa. Za
sprzedany tytoń przywieźli dużo kolorowych
ozdób choinkowych i kredki – u nas tego nie
można było kupić. Sprawili nam tym dużo
radości.
Miłe wspomnienie wigilijne?
Na gospodarce pomagał nam taki Pan z
Piwowar, Konstanty Dekarz. Pamiętam, że
na wigilię zawsze wyciągał swój stary zeszyt
z mało znanymi kolędami i pastorałkami.
Pięknie nam je śpiewał.
cu chlebowym. Wśród ryb pierwszeństwo wiódł
karp, ale zdarzało się, że i okoń z Biebrzy schwy-
tany spod lodu też się trafił. Wieczerzę zaczy-
naliśmy tradycyjnie o pierwszej gwiazdce, a
wieczorem saniami jechaliśmy do kościoła na
pasterkę, która zaczynała się o północy.
Zdzisława Pełszyńska – rodowita goniądzan-
ka. Prekursor agroturystyki w gminie Goniądz.
Prowadzi kwaterę agroturystyczną w Goniądzu
przy ulicy Grodzieńskiej 3, tel. 85 738 0130. 507
262 231; e-mail: pelszynska2@interia.pl
4
Biebrzańskie Wieści
nr 6
2010 Rok Wodniczki
Szuszalew
czyli rzecz o tym jak
mechowisk
Mówią o projekcie
O kilka słów podsumowania
na zakończenie projektu poprosiliśmy
najbardziej zaangażowane osoby w re-
alizację projektu.
Łukasz Kaczyński
uczestnik projektu
Jestem zadowolony z uczestniczenia w pro-
jekcie. To ważne, że dał nam pracę i mogliś-
my też zrobić coś ważnego dla przyrody, któ-
ra dzięki wykonywaniu tych prac stała się
nam bliższa. W pierwszym roku w trakcie od-
krzaczania nie raz było trudno ale łąki uda-
ło się doprowadzić do dobrego stanu i z sa-
mym wykaszaniem nie będzie już źle. Mamy
nadzieję, że ten projekt zachęci także innych
mieszkańców do większej aktywności.
Szuszalewo – mała wioska w północnej części do
drogi Dąbrowa Białostocka – Lipsk. Nie ma tu
rolnych, dzięki czemu wieś oparła się powsze
zachowując swój naturalny charakter i swojski kli
dziś w wielu innych, podobnych miejscowości
że największym atutem Szuszalewa jest jego p
Tadeusz Ciszkowski
burmistrz Dąbrowy Białostockiej
– partner projektu
Cieszą mnie takie projekty, które angażują spo-
łeczność lokalną i integrują ją. Ten projekt dodat-
kowo chronił naszą unikalną przyrodę oraz po-
siadał aspekt ekonomiczny. To dobrze, że Gmi-
na brała udział w tym projekcie. W przyszłości de-
klaruję nasze wsparcie dla takich inicjatyw.
Starsi mieszkańcy Szuszalewa
pamiętają jak niegdyś okoliczne ba-
gienne łąki były wypasane i wyka-
szane aż po Biebrzę. Tradycyjne
rolnictwo utrzymywało naturalny
charakter i przyrodnicze bogactwo
tych terenów. Wraz z zanikiem eks-
tensywnej gospodarki kurczyła się
powierzchnia koszonych łąk. Na te-
reny otwarte wkraczać zaczęły kę-
py wierzb, brzozy czy olsze. By nie
doprowadzić do dalszych negaty-
wnych zmian należało podjęć szyb-
ką interwencję. Tak zrodził się po-
mysł zrobienia wspólnego z Gmi-
ną Dąbrowa Białostocka oraz ze
społecznością Szuszalewa projek-
tu pt. „Przywrócenie i zachowanie
łąk mechowiskowych w Basenie
Górnym Biebrzańskiego PN w rejo-
nie wsi Szuszalewo”, finansowo
wspieranego przez Narodowy Fun-
dusz Ochrony Środowiska i Gospo-
darki Wodnej w Warszawie.
Podstawowym jednak proble-
mem było przekonanie do jego re-
alizacji mieszkańców wsi. Więk-
szość bowiem otaczających Szusza-
lewo torfowisk to własność prywat-
na i bez zgody rolników i ich współ-
pracy projekt mijał się z celem. Pa-
miętam pierwsze zebranie z mie-
szkańcami Szuszalewa. Nie było
łatwo zdobyć ich zaufania i przeko-
nać do zaangażowania się w pro-
Artur Wiatr
W
okół położonej na mine-
ralnej wyspie wsi rozcią-
gają się jedne z najbar-
dziej wartościowych obszarów przy-
rodniczych Biebrzańskiego Parku
Narodowego – torfowiska przepły-
wowe (zwane też zasadowymi czy
alkalicznymi). Ze względu na wy-
siękowy (z dna doliny) sposób zasi-
lania wodą i jej zasadowy, ubogi w
składniki pokarmowe charakter,
torfowiska te porasta wiele cennych
zbiorowisk roślinnych oraz bardzo
rzadkich roślin. Niektóre z nich jak
np. wełnianeczka alpejska, skalni-
ca torfowiskowa czy brzoza niska
to relikty glacjalne. Nie sposób po-
minąć cennych gatunków storczy-
ków m.in. lipiennika Loesela, które-
go liczebność wynosi tu ok. 4 –5 tys.
osobników i jest to bodaj najliczniej-
sze stanowisko w kraju. Występują
tu też bardzo rzadkie gatunki
mchów tworzące, niczym dywany,
mechowiska. Jeden z nich, haczy-
kowiec sierpowaty, został uznany
za wyjątkowo cenny przez Komisję
Europejską i znajduje się na liście
roślin wymienianych w załączniku
Dyrektywy Siedliskowej. Tutejszy
krajobraz ma w sobie namiastkę
tundry.
Władysław Siderkiewicz
uczestnik projektu
Łąki zarosły a dzięki projektowi odkrzaczyliś-
my je i dalej będziemy wykaszać. Ważne, że
zarobiliśmy trochę grosza, opału trochę na
zimę będzie. I dla przyrody też dobrze. Daw-
niej jak się kosiło i krowy się pasły to ile te-
go ptactwa tu było, tych czajek całe stada.
Bataliony się prawie za ogony za dzieciństwa
łapało. Może teraz też się poprawi.
Wojciech Dudziuk
dyrektor Biebrzańskiego PN
Mam nadzieję, że ten projekt zapoczątkuje dal-
sze, podobne działania na obszarze basenu gór-
nego doliny Biebrzy. Jestem zadowolony, że
rolnicy z Szuszalewa zaangażowali się w takie
działanie. Ten projekt to także dobry przykład,
że park narodowy to nie tylko zakazy i ograni-
czenia ale również szansa na to by z korzyścią
działać dla przyrody i dla ludzi. Dziękuję wszy-
stkim partnerom projektu za współpracę.
Kazimierz Raducha
jeden z najstarszych mieszkańców
Szuszalewa (91 lat)
Kilka faktów:
Co się stało? Przyroda dziś zdaje się zamie-
rać. Dawniej czajki, bataliony były. Teraz nie
ma nic a bynajmniej dużo mniej. Dawniej ko-
sami robiliśmy. Jak dobra trawa było to hek-
tar nawet we dwa dni się zrobiło. Jak gorsz
trawa to i kilka dni zajęło. W mokre lata sia-
no na plecach się wynosiło, a żeby nie utonąć
to specjalne płozy, jak narty na nogi się za-
kładało. Zaczynaliśmy w czerwcu, a drugi
pokos jak była pogoda to i do jesieni czasa-
mi się zeszło. Dziś wszystko się zmieniło.
Główne cele projektu:
ochrona i zachowanie najcenniejszych nieleśnych siedlisk w Biebrzańskim
Parku Narodowym tj. zasadowych torfowisk przepływowych o charakterze
mechowisk i młak, wymienionych w zał. 1 Dyrektywy Siedliskowej oraz
związanych z nimi cennych, zagrożonych wyginięciem gatunków roślin i
ptaków;
zwiększenie dostępności światła dla słabszych konkurencyjnie gatunków
roślin w tym: lipiennika Loesela i wełnianki delikatnej, zanikających storczy-
ków i utrzymanie cennych mechowisk w rejonie wsi Szuszalewo;
zwiększenie liczebności populacji ptaków preferujących otwarte obszary
łąk mechowiskowych.
Mariusz Stanisławczyk
sołtys Szuszalewa
Cieszę się, że projekt został zrealizowany z
mieszkańcami Szuszalewa. Ludzie dostali
pracę, zachęcili się do dalszego wykaszania
i programów rolnośrodowiskowych. Krajobraz
upodobnił się do tego, o którym opowiadała
mi mama i sam pamiętam trochę z dzieciń-
stwa. Mam nadzieję, że może powrócą tu ba-
taliony – starsi mieszkańcy często je wspo-
minają.
5
nr 6
Biebrzańskie Wieści
www.biebrza.org.pl
wo Story
rolnicy z Szuszalewa
ka chronią
Mówią o projekcie
Franciszek Pałkiewicz
uczestnik projektu
Odkrzaczyłem 4 ha. To dobry pomysł i waż-
ne, że trochę można dorobić. Pewnie bez pro-
jektu nie myślałbym o wycinaniu drzew –
wręcz przeciwnie pozostawiłbym wszystkie
zakrzaczenia aby wyrósł las. Ale co to byłby
za las? Dziś wiem, że aby chronić storczyki,
krajobraz oraz sprzyjać ptakom odkrzaczanie
i wykaszanie jest bardzo ważne.
Janusz Ugolik
uczestnik projektu
Takie działania to dobry pomysł. Nasze łąki
z braku działalności stały się nieużytkiem.
Dziś widać, że przyroda zyskała a łąki przy-
pominają ten dawny, nasz piękny krajobraz.
Z pewnością zyskają na tym ptaki i roślin-
ność. Ja cieszę się, że mogłem zarobić dodat-
kowe pieniądze na swoim.
oliny Biebrzy, nieopodal
wielkich gospodarstw
echnej industrializacji
imat, o jaki coraz trudniej
ach. Zdaje się jednak,
przyrodnicze otoczenie.
jekt – wspomina Mariusz Siłakow-
ski – koordynator projektu. Po kilku
spotkaniach udało się. Argumenty
finansowe, sprawa wyremontowa-
nia drogi oraz fakt, że dzięki ich pra-
cy zyska również przyroda, otacza-
jący krajobraz a tym samym cała
wioska wzięły górę i udało zebrać
się kilku kluczowych partnerów –
dodaje Siłakowski.
W pierwszej kolejności należało
odkrzaczyć najbardziej zarośnięte
fragmenty łąk. Ze tę pracę rolnicy
dostali wynagrodzenie w ramach
projektu. By łatwiej było dotrzeć do
łąk oraz wywozić pozyskaną z wy-
cinki biomasę Gmina Dąbrowa Bia-
łostocka przy wsparciu finansowym
NFOŚiGW wyremontowała lokalną
drogę. Kolejnym etapem było wy-
kaszanie łąk. Aby było opłacalne
rolnicy skorzystali ze wsparcia środ-
ków unijnych przystępując do pro-
gramów rolnośrodowiskowych. Z
uwagi na fakt, że szuszalewskie łą-
ki położone są w granicach obsza-
ru Natura 2000 rolnicy mogli sięg-
nąć po najbardziej opłacalne w ra-
mach programu tzw. pakiety przy-
rodnicze, dotyczące ochrony sied-
lisk oraz ochrony ptaków. I tak ca-
ła sprawa nabrała rozmachu. By do-
datkowo wesprzeć pracę rolników
Park zakupił dwie specjalistyczne,
jednoosiowe kosiarki. Usprawniają
one zabiegi i podnoszą ich wydaj-
ność, a jednocześnie minimalizują
negatywne oddziaływanie mecha-
nicznego koszenia na torfowisko.
Poprzez realizację projektu udało
się poddać ochronie 103 ha cennych
fragmentów torfowisk wokół Szu-
szalewa, a dzięki przystąpieniu rol-
ników do programów rolnośrodowis-
kowych zapewnić ciągłość działań
przez kolejnych 5 lat. Zyskał krajob-
raz. Przypomina ten dawniejszy, roz-
legły – może z czasem uda się jak da-
wniej postawić tu kilkanaście sto-
gów siana? Oczekujemy, że wiosną
obszar ten zaobfituje także większą
ilością ptaków, a latem przybędzie
okazale kwitnących storczyków.
Dzięki realizacji projektu bliżej
poznaliśmy też mieszkańców wsi
Szuszalewa oraz Pana Tadeusza
Ciszkowskiego – burmistrza Dąb-
rowy Białostockiej, na każdym eta-
pie wspierającego projekt. Dziś
wiemy, że mamy w nich wartościo-
wych i rzetelnych partnerów. Mamy
nadzieję, że poprzez wspólne dzia-
łania udało się nam pokazać, iż tyl-
ko tam gdzie jest to możliwe, Bieb-
rzański Park Narodowy wspiera i
zapoczątkowuje wszelakie inicjaty-
wy służące ochronie przyrody w po-
łączeniu z ekonomicznym wspiera-
niem społeczności lokalnych. Za to
wszystko Wam dziękujemy.
Grzegorz Miezianko
uczestnik projektu
Roman Sidorkiewicz
uczestnik projektu,
operator wykaszarki
Wprawdzie uczestniczyłem tylko w odkrza-
czaniu ale podobała mi się ta praca. To do-
bry pomysł, że taki projekt można realizować
razem z mieszkańcami. My mogliśmy trochę
dorobić a przy okazji nasze bagna teraz ina-
czej wyglądają.
Człowiek wiele w życiu przeżył i w różnych
miejscach bywał. Jestem zadowolony, że
mogłem znaleźć pracę na miejscu. W takiej
wiosce jak nasza to bardzo ważne. Projekt
uważam za udany. W jego realizacji pomog-
ły nam testowane wykaszarki. Generalnie
sprzęt sprawdził się dobrze choć na duże kę-
py to zbyt mała maszyna, przy większej ilo-
ści hektarów trzeba też się dużo nachodzić.
Czekam teraz na wiosnę z nadzieją, że zno-
wu do nas przyleci dużo czajek i batalionów
i wszystko będzie jak dawniej.
Grzegorz Żabicki
uczestnik projektu,
operator wykaszarki
Cieszę się, że mogliśmy uczestniczyć w pro-
jekcie. Mieliśmy pracę na miejscu, mogliś-
my zarabiać u siebie. Mam nadzieję, że w
przyszłości uda się odkrzaczyć i wykosić je-
szcze więcej niż dotychczas, otworzyć całą
dolinę Biebrzy w okolicach Szuszalewa. Do-
datkowo mogłem testować ręczną wykaszar-
kę. To dość dobre rozwiązanie, dobrze się po-
rusza, sprawnie kosi. Trochę dużo pali. Moż-
naby też poprawić amortyzowanie – po ca-
łym dniu pracy ma się obolałe dłonie. Gene-
ralnie maszyna dobrze się sprawdza i w nie-
wielki sposób oddziaływuje na środowisko.
Dzięki owocnej współpracy z mieszkańcami Szuszalewa i Gminą Dąb-
rowa Białostocka w ramach projektu uzyskano następujące efekty:
odkrzaczono i zgłoszono do programów rolnośrodowiskowych (pakiet:
mechowiska) 103 ha najcenniejszych fragmentów mechowisk;
wyremontowano 1,5 km drogi dojazdowej do obsługi projektu;
Jan Sidorkiewicz
uczestnik projektu
Lubię przyrodę. Jestem wędkarzem, obser-
wuję zwierzynę, dużo spaceruję. Projekt ofe-
rował pracę u siebie na miejscu więc długo
się nie zastanawiałem. Cieszę się, że mogliś-
my przyczynić się do poprawy krajobrazu –
przypomina mi się trochę dzieciństwo, kiedy
sianowałem razem z ojcem. Szkoda tylko, że
stogów nie ma – kiedyś to 100 a może i wię-
cej stało na łąkach.
zakupiono dwie specjalistyczne kosiarki jednoosiowe do wykaszania me-
chowisk, które oddano w użyczenie lokalnym rolnikom;
przygotowano dokumentację przyrodniczą obszaru.
Projekt był zrealizowany dzięki wsparciu finansowemu NFOŚiGW w kwocie
273 200zł. Projekt trwał od 01.08.2009 – 31.12.2010. Całkowity koszt pro-
jektu: 392 900zł
Partnerzy projektu: Biebrzański Park Narodowy, mieszkańcy wsi
Szuszalewo, Gmina Dąbrowa Białostocka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl