[ Pobierz całość w formacie PDF ]

                          Boży tatuaż

 

- Jak dobrze mamusiu, że po mnie przyszłaś – Małgosia szła ze szkoły  obok Mamy trzymając ją mocno za rękę.

- Mam nadzieję, że to już ostatni raz - uśmiechnęła się ciepło Mama.

Małgosia posmutniała. Od kiedy zaginęła mała Zosia z sąsiedniej klatki  strasznie się bała chodzić po ulicach sama.

- Ale ja mogę się mamusiu zgubić i ty mnie nie znajdziesz – Małgosia wykrzywiła usta w podkówkę.

- Kochanie – Mama próbowała ją uspokoić – przecież wiesz, że Zosia wyszła z domu sama i zabłądziła, ale nad ranem, gdy pan Marcinkowski szedł do pracy przez park usłyszał jej płacz.

- Tak, zakopała się w liściach, żeby było jej ciepło. Tata powiedział, że to chyba sam Anioł tam zaprowadził pana Marcinkowskiego, bo zawsze jeździł do pracy samochodem, a wtedy akurat pieszo.

- No widzisz? Pan Bóg nad Zosią czuwał i wszystko się dobrze skończyło

- Tak jak nad tą dziewczynką z lilijką?

- No właśnie. Zupełnie tak samo jak w tej baśni, którą ci tata czytał wczoraj przed snem. O tej historii zagubionego królewskiego dziecka którego wśród biedaków rozpoznano po maleńkim tatuażu lilii.

- Ale ja takiej lilii nie mam  - powiedziała smutno Małgosia – więc może jeszcze jutro też mnie mamusiu odbierzesz po lekcjach? 

- Dobrze – obiecała Mama i Małgosia aż podskoczyła z radości i przez całą drogę do domu tak szczebiotała jak wesoły ptaszek. A w domu spotkała ją jeszcze jedna radość, bo Kuba po obiedzie, kiedy Mama podała deser, wręczył jej małe pudełeczko.

-To dla ciebie -  powiedział   – żebyś się nigdy nie zgubiła.

Małgosia otworzyła pudełko i zobaczyła małe folie z różnymi obrazkami. Wysypała jej na stół.

- Tatuaże? – oczy jej rozbłysły jak gwiazdy.

- No! – Kuba pomógł jej  rozłożyć filie na obrusie – widzisz, jest nawet taki z lilią, jak ten w bajce. Te są zmywalne,  ale my sobie z Magdą zrobimy prawdziwe.

- A co to za dziwne  pomysły ? – Tata nie mógł uwierzyć własnym uszom.

- No… chyba nie takie dziwne - zająknął się Kuba – po takim tatuażu można kogoś rozpoznać  nawet na końcu świata. Jak w tej bajce o lilijce. Zresztą teraz jest taka moda i każdy taki tatuaż ma albo o nim marzy.

- Po pierwsze myślałam, że wy to nie każdy, a po drugie nam chrześcijanom takie tatuaże nie są potrzebne. My mamy swoje niewidzialne znamiona.

- Niewidzialne, jak czapka niewidka? – Małgosia aż otworzyła buzię ze zdumienia.

- Trochę tak jak czapka niewidka – roześmiał się Tata i spojrzał na Mamę. I wtedy Mama wyjęła z szuflady album ze zdjęciami.

- Zobaczcie, to są zdjęcia z waszych chrztów – Tata odwracał wolno kartki -  To wtedy,   kiedy ksiądz  polał wam głowę wodą staliście się Bożymi dziećmi i każdy z was otrzymał taki wyjątkowy Boży znak na czole i sercu.   

- A ty tatusiu też go masz? – zaniepokoiła się Małgosia.

- I ja i mama i babcia. I wszystkie ciocie i wujkowie i kuzyni. Trzeba o ten znak dbać i nie zabrudzić, by był biały i czysty jak lilia. Pan Bóg, nawet jak się zgubimy, zawsze nas odnajdzie,  spojrzy tylko i wie, że to jest Jego dziecko. Rozpozna na nim swoją pieczęć, swój święty tatuaż.

Małgosia po słowach taty westchnęła głęboko, dotknęła czoła, zrobiła na sobie znak krzyża i spojrzała na Mamę.

- To może jutro mamusiu nie przychodź po mnie do szkoły – wyszeptała  - już się jakoś mniej boję.

A później zebrała foliowe tatuaże od Kuby i wyrzuciła je do kosza.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl